ďťż
[kleryk] Lavrans Undseth


Bo człowiek głupi jest tak bez przyczyny

- Nazwa konta postaci: babydream
- Nazwa postaci: Lavrans Undseth
- Płeć postaci: Mężczyzna
- Rasa postaci: Człowiek
- Wiek postaci: 28 lat
- Wyznanie postaci: Tempus
- Charakter postaci: Prawdziwe Neutralny
- Pochodzenie postaci: jedna z wiosek na Wyspach Moonshoe.

Wygląd zewnętrzny:

Jest wysokim, barczystym mężczyzną. Długie włosy i broda koloru dojrzałej pszenicy kontrastują z ogorzałą od słońca skórą. Uwagę zwraca jego przeszywające spojrzenie błękitnych oczu.

Historia:

Pochodzi z Wysp Moonshae. Odkąd pamięta, był wychowywany przez ojca-rolnika. W dzieciństwie odrzucany przez rówieśników z racji jego pochodzenia. Gwałtowny i impulsywny lecz odpowiedzialny (przynajmniej do czasu wypicia piątego kufla grzanego miodu). Nie wiedział, co ma począć ze swoim losem, nie był pewien co do swojej przeszłości i przyszłości. W trudnych chwilach znajdował ukojenie w modlitwie do boga Tempusa. Jego los odmienił się pewnego dnia, kiedy do wioski przyjechała grupa kleryków, wyznawców tej samej wiary, co on. Zauroczony ich wiedzą i religijnością, postanowił się do nich przyłączyć i wyjechał z wioski. Po dziesięciu latach przebywania z nimi, wspólnej nauki, walki i poświęceń, został wysłany na wyspę Aeris z misją. Miał sprawdzić, ilu mieszkańców jest gotowych do przyjęcia religii Tempusa. Bez wahania wsiadł na statek i rozpoczął podróż swojego życia.


CytatPochodzi z Wysp Moonshae. Odkąd pamięta, był wychowywany przez ojca-rolnika. W dzieciństwie odrzucany przez rówieśników z racji jego pochodzenia.

Mogę prosić o rozwinięcie zatem? Pochodzi z Wysp Moonshae czy tam żył? A jeśli tak, o jakie pochodzenie chodzi? Czyli kim był on, a kim jego rówieśnicy?

- w rzeczy samej, więc zamiast "przeszywające", to "wielkie błękitne oczy"

- to ze mieli tyle samo lat (mniej więcej) nie musi oznaczać, że wszystkie dzieci nasze są (jak spiewa Majka Jeżowska):), bo np. jeden może być synem rolnika, drugi kupca, a trzeci hodowcy bydła. Ale gwoli ścisłości i rozwianiu niejasności... nie akceptowali go, gdyż plotka niesie, że pochodzi z nieprawego łoża.

- a klerycy pozowolili mu się przyłączyć, gdyż dobrze wiedzieli, kto jest im potrzebny w danej chwili, kolejny fanatyczny krzewiciel wiary, potrafili poznać wyznawcę Tempusa podczas pierwszego kontaku wzrokowego.

[ Dodano: Czw Sie 09, 2007 7:55 pm ]
Doceniam uwagi i biorę je pod rozwagę. Proszę o chwile cierpliwości. Rozwijam się i poprawiam
Moje pytanie zaś dotyczyło czegoś innego Mieszkańcy Moonshae należą do dwóch ludów - Lludu, najczęściej czczącego Chaunteę, oraz ludów Północy (Northlanders), wyznających Tempusa.

Stąd me pytanie doprecyzowujące - zwłaszcza, gdy ojciec jest rolnikiem, co sugeruje pierwsze pochodzenie...


No ok.
Jaki symbol charakteryzuje Tempusa?
Jaki jest ojczysty plan tego boga?
Możesz powiedzieć coś o dogmacie Tempusa?
Kim jest Deiros i Veiros?
Jakimi avatarami posługuje się Tempus?
Fanatyczny wyznawca Tempusa...

Oho, postać do kasacji po 1 dniu.
- Nazwa konta postaci: babydream
- Nazwa postaci: Lavrans Undseth
- Płeć postaci: Mężczyzna
- Rasa postaci: Człowiek
- Wiek postaci: 28 lat
- Wyznanie postaci: Tempus
- Domeny: Ochrona, Wojna
- Charakter postaci: Prawdziwe Neutralny
- Pochodzenie postaci: Doncastle

Wygląd zewnętrzny:

Jest wysokim, barczystym mężczyzną. Długie włosy i broda koloru dojrzałej pszenicy kontrastują z ogorzałą od słońca skórą. Uwagę zwraca jego wielkie błękitne oczy i rozgąsieniczone brwi.

Historia:

Pochodzi z niewielkiego miasteczka Doncastle położonego na Wyspach Moonshae. Odkąd pamięta, był wychowywany przez ojca-rolnika. Matki nigdy nie poznał, a nie ma w sobie dość śmiałości, aby zapytać o nią ojca. Plotka głosi, iż pochodzi z nieprawego łoża, a jego matka to zwykła ladacznica. Gwałtowny i impulsywny lecz odpowiedzialny (przynajmniej do czasu wypicia piątego kufla grzanego miodu). Nie wiedział, co ma począć ze swoim losem, nie był pewien co do swojej przeszłości i przyszłości. Ciągle zadumany, zamknięty w sobie. Słuchał tylko ojca. W trudnych chwilach znajdował ukojenie w medytacjach, modlitwie oraz księgach opowiadających o zasadach i historii swojej wiary.
Jego los odmienił się dnia, kiedy do wioski przyjechała grupa kleryków, wyznawców tej samej wiary, co on. Miał wtedy 24 lata. Klerycy podążali trasą na południe do świątyni Tempusa w Malaxer. Zauroczony ich wiedzą i religijnością, chciał się do nich przyłączyć. Początkowo oporni i nieufni klerycy zostali przekonani co do intencji i determinacji Lavransa, kiedy ten, bez trudu, odpowiadał na każde pytanie dotyczące ich wiary i samego boga Tempusa. Tego wieczora Lavrans zapytał jeszcze ojca, czy to prawda co ludzie mówią o jego pochodzeniu i nieznanej matce. Ojciec nic nie odpowiedział. Stał tylko w milczeniu, a po jego śniadym licu spłynęła kryształowa łza. Po kilku latach przebywania z klerykami, wspólnej nauce, walce i poświęceniach, został wysłany na wyspę Aeris z zadaniem. Miał sprawdzić, czy czas już ku temu odpowiedni, aby wreszcie na wyspie stanęła świątynia boga Tempusa, której budowę planowano tam już od jakiegoś czasu.

[ Dodano: Pią Sie 10, 2007 5:21 pm ]
Zmieniłem, przeredagowałem kilka zdań.
Mam nadzieję, że teraz nieco lepiej

Na pytania Heksagena nie będę już odpowiadał, bo mnie ubiegli inni, lepsi, bardziej obeznani...

Dalej niestety nie wiem dlaczego Lythari, zakłada, że jestem (czyt: chcę wcielić się w rolę) fanatyka i dalczego do kasacji...?
W takim układzie prosiłbym o jakieś sugestie na temat:

- jak mogłaby nazywać sie jakaś miejscowość na Wyspach Monshoe, w której mógłby się urodzić, żyć i mieszkać mój bohater będąc człowiekiem i czcić Tempusa oraz

- jaki mógłby być cel podróży grupy kleryków, żeby to wszystko miało ręce i nogi

lub gdzie mogę znależć (poza oczywiście książką: Forgotten Realms: Faiths and Panteons i pewnie kilkoma innymi pozycjami) informacje na ten temat, bo ja (przyznam się bez bicia) nie mam pojęcia (PS. szukałem i na forum i u wujka google i nic)

Wielkie dzięki za wszelką pomoc...

[ Dodano: Pią Sie 10, 2007 11:19 pm ]
Czy miasto pochodzenia może nazywać się Narilvatar? Co prawda na mapie Forgotten Realms nie ma go zaznaczonego (chyba) ale ponoć istnieje. Jest to przedewszystkim miasto portowe dla kuoców, ale jacyś rolnicy też tam muszą być (tak mi się wydaje)

[ Dodano: Sob Sie 11, 2007 10:47 am ]
Nie mogłem siedzieć bezczynnie, więc po jeszcze lepszym poznaniu samego Tempusa, Northmen'ów, Ffolk'ów, wycinków z ich historii, zmieniłem następujące fragmenty.

zmiana pochodzenia:
"Pochodzi z wyspy Norland (wchodzącej w skład archipelagu Wysp Moonshae"

fragment dotyczący ojca...
"Odkąd pamięta był wychowywany przez ojca-wojownika"

i celu podróży kleryków:
"Podążali na wschód do portu Waterdeep, aby dalej popłynąć na południe, na wody The Shining Sea. Nie chcieli nikomu powiedzieć jaki był ich cel podróży, ale z ich twarzy można było wyczytać, że jest to coś poważniejszego niż odwiedziny współbraci"

Proszę o dalsze uwagi...

[ Dodano: Sob Sie 11, 2007 1:33 pm ]
I kolejne zmiany. Powiedzmy, że taki remont generalny. Mam nadzieję, żę jest nie tylko poprawniej historycznie i geograficznie (choć możliwe są błędy, bo ekspertem nie jestem:D) , ale także bardziej klimatycznie.

- Nazwa konta postaci: babydream
- Nazwa postaci: Lavrans Undseth
- Płeć postaci: Mężczyzna
- Rasa postaci: Człowiek
- Wiek postaci: 28 lat
- Wyznanie postaci: Tempus
- Domeny: Ochrona, Wojna
- Charakter postaci: Prawdziwe Neutralny
- Pochodzenie postaci: Norland

Wygląd zewnętrzny:

Jest wysokim, barczystym mężczyzną. Długie włosy i broda koloru dojrzałej pszenicy kontrastują z ogorzałą od słońca skórą. Uwagę zwracają jego wielkie błękitne oczy i krzaczaste brwi.

Historia:

Pochodzi z Wyspy Norland należącej do archipelagu Wysp Moonshae. Ich osada znajdowała się tuż na skraju kontrolowanych przez Ludzi Północy terenów. Odkąd pamięta, był wychowywany tylko przez ojca-wojownika. W jego rodzinie tradycje wojownicze były bardzo silne, nie raz słuchał opowieści swojego ojca, Suderha, o dziadku… wojowniku, który jednym zręcznym ruchem ręki rozbijał głowy dwóm Ffolkom. O matce ojciec nic mu nigdy nie opowiadał, a sam nie miał w sobie dość śmiałości, aby zapytać o nią.

Już od najmłodszych lat Lavrans jeździł z ojcem na polowania do pobliskich lasów, ćwiczył z nim sztukę wojenną i doskonalił sprawność fizyczną. Patrolował wraz z ojcem i pozostałymi wojownikami okolice ich osady, brał udział w potyczkach z Firbolgami i sporadycznie z patrolami Ffolków. Współbracia opowiadali mu, że kiedyś miejsce miały regularne bitwy Ludzi Północy z plemieniem Ffolków, ale w ostatnich latach zapanował względny spokój. Lavrans posłusznie wykonywał wszelkie polecenia ojca, z pokorą przyjmował jego nauki, ale w głębi serca był zmęczony ciągłą rutyną życia wojownika…
Pewnego poranka, podczas codziennego treningu z ojcem, Lavrans ujrzał nieznajomą postać w oddali… nie mógł dostrzec rysów twarzy, czy koloru oczu, gdyż nieznajomy zbliżałał się od strony wschodu słońca, więc jasne promienie oślepiały patrzących. Z każdym kolejnym krokiem jej wierzchowca, kontur postaci na nim siedzącej, wydawał się Lavransowi jeszcze dostojniejszy, potężniejszy i doskonalszy… jego zbroja odbijała każdy promień słońca w inną stronę, potęgując blask od niej bijący. Lavrans spojrzał na ojca. Ten stał nieruchomo i obserwował nieznajomego w taki sposób, w jaki zawsze obserwuje przeciwnika na polu bitwy.

Przybysz nawet na moment nie spojrzał w ich stronę. Przemknął w odległości kilku metrów od nich i zniknął w oddali… Podniecony młodzieniec zapytał ojca kim był ów nieznajomy. Ten odparł, iż to zapewnie jeden z kleryków, którzy zatrzymali się przejazdem w sąsiedniej osadzie… Suderh ujrzał w oczach syna ten charakterystyczny błysk i uczucie podniecenia, które towarzyszyło i jemu latach jego młodości, kiedy to, w podobnej sytuacji, ujrzał przed sobą kapłana. Suderh chciał wtedy wszystko rzucić i biec za nim, ale poczucie obowiązku wobec swojego ojca (a dziadka Lavransa) nie pozwoliło mu na taką zuchwałość. Wiedział jednak, że jeśli raz człowieka dopadnie to uczucie nigdy się od tego nie uwolni. Zdał sobie wtedy sprawę, że będzie musiał w niedalekiej przyszłości pożegnać syna, bo inaczej uczyni go nieszczęśliwym, zamkniętym na wyspach Moonshae na całe życie.

Lavrans chciał koniecznie dowiedzieć się kim są i co robią na ich wyspie klerycy. Jednak nie było mu to dane, gdyż jeszcze tego samego dnia klerycy opuścili jego wyspę i udali się w tylko im znanym kierunku, a on sam miał wziąć udział w planowanej od tygodni ekspedycji do miasta Waterdeep, po brakujące towary.
Mijały kolejne dni, tygodnie, miesiące… Lavrans poznawał kolejne wyspy archipelagu uczestnicząc w wyprawach handlowych do Gnarhelm, Norheim czy na Wyspę Omana. Od czasu do czasu brał też udział w ekspedycjach do miast Calimshan, Amn, Tethyr i Waterdeep. Sundeth patrząc na syna w trakcie tych wypraw, widział w nim siebie samego za młodych lat… kiedy to wykonywał karnie wszystkie polecenia, doskonalił rzemiosło wojownika, a czynności te sprawiały mu nawet pewnego rodzaju radość. Jednak umysł i serce cały czas były nieobecne. Wracały bowiem wciąż do chwili porannego treningu i nieznajomej postaci….

Gdy Lavrans miał 21 lat, ojciec zbudził go wczesnym rankiem i nakazał spakować swoje rzeczy, prowiant na tydzień drogi oraz ekwipunek wojenny. Gdy Lavrans wykonał w przestraszeniu wszystkie polecenia stanął przed nim, a ten nakazał mu usiąść obok siebie i cierpliwie go wysłuchać…

Sundeth opowiedział synowi to co widział w nim tamtego ranka podczas treningu, to co on sam kiedyś przeżył i to co chce, aby teraz Lavrans uczynił…
Po trzech tygodniach Lavrans wraz z ekspedycją dotarł do Tethyru i odszukał tam człowieka o imieniu Warlen. Kleryk Warlen był starym przyjacielem jego ojca, Sundetha, jeszcze z czasów wojen Ludzi Północy z Ffolkami. Przyjął Lavransa do siebie jako ucznia. Dopiero teraz Lavrans docenił, przeklinane dotąd w duchu wieczory, podczas których ojciec cierpliwie uczył go czytać i pisać. Lavrans zgłębiał wiedzę zapisaną na kartach starych ksiąg. Poznawał atrybuty i zachowanie właściwe dla kleryków. Zgłębiał tajemnice magii i wiary.

Po kolejnych 4 latach do Lavransa dotarła wiadomośc, że jego ojciec został ciężko raniony podczas starcia z Firbolgami. Przerażony, pobiegł czym prędzej w stronę portu, aby dostać się na jakikolwiek statek zmierzający w stronę Wysp Moonshae. Jedynym, który odpływał właśnie w stronę Wysp Moonshae, był okręt płynący na wyspę Aeris. Lavrans nie zastanawiając się zbytnio wsiadł czym prędzej na statek…
To nie jest historia postaci pierwszopoziomowej. Po prostu przekombinowałeś ją.
Wybrałeś naukę w kraju, w któym akurat na Tempusa się patrzy wyjątkowo krzywo. Na dodatek tajemnice magii... nie za bardzo, to nie czarodziej.
Magia kapłańska płynie zr zrozumienia bóstwa i żarliwej wiary.

Dodatkowo, po polsku Ffolk to po prostu Llud.

Jakbyś zamiast kombinować z wieloma podróżami stwierdził, że postanowił zafascynowany kapłanami odbyć nowicjat w świątyni Tempus w Calimporcie lub Waterdeep... historia byłaby dużo spójniejsza.
OK. Nieco skróciłem. Dodałem fragment o nowicjacie. Teraz winno być bardziej spójnie

- Nazwa konta postaci: babydream
- Nazwa postaci: Lavrans Undseth
- Płeć postaci: Mężczyzna
- Rasa postaci: Człowiek
- Wiek postaci: 28 lat
- Wyznanie postaci: Tempus
- Domeny: Ochrona, Wojna
- Charakter postaci: Prawdziwe Neutralny
- Pochodzenie postaci: Norland

Wygląd zewnętrzny:

Jest wysokim, barczystym mężczyzną. Długie włosy i broda koloru dojrzałej pszenicy kontrastują z ogorzałą od słońca skórą. Uwagę zwracają jego wielkie błękitne oczy i krzaczaste brwi.

Historia:

Pochodzi z Wyspy Norland należącej do archipelagu Wysp Moonshae. Ich osada znajdowała się tuż na skraju kontrolowanych przez Ludzi Północy terenów. Odkąd pamięta, był wychowywany tylko przez ojca-wojownika. W jego rodzinie tradycje wojownicze były bardzo silne, nie raz słuchał opowieści swojego ojca, Suderha, o dziadku… wojowniku, który jednym zręcznym ruchem ręki rozbijał głowy dwóch przeciwników. O matce ojciec nic mu nigdy nie opowiadał, a sam nie miał w sobie dość śmiałości, aby zapytać o nią.

Już od najmłodszych lat Lavrans jeździł z ojcem na polowania do pobliskich lasów, ćwiczył z nim sztukę wojenną i doskonalił sprawność fizyczną. Patrolował wraz z ojcem i pozostałymi wojownikami okolice ich osady, Przypatrywał się potyczkom z Firbolgami i sporadycznie z patrolami Lludów. Starsi współbracia opowiadali mu, że kiedyś miejsce miały regularne bitwy Ludzi Północy z plemieniem Lludów, ale w ostatnich latach zapanował względny spokój. Lavrans posłusznie wykonywał wszelkie polecenia ojca, z pokorą przyjmował jego nauki, ale w głębi serca był zmęczony ciągłą rutyną życia wojownika…

Pewnego poranka, podczas codziennego treningu z ojcem, Lavrans ujrzał nieznajomą postać w oddali… nie mógł dostrzec rysów twarzy, czy koloru oczu, gdyż nieznajomy zbliżał się od strony wschodu słońca, więc jasne promienie oślepiały patrzących. Z każdym kolejnym krokiem jej wierzchowca, kontur postaci na nim siedzącej, wydawał się Lavransowi jeszcze dostojniejszy, potężniejszy i doskonalszy… jego zbroja odbijała każdy promień słońca w inną stronę, potęgując blask od niej bijący. Lavrans spojrzał na ojca. Ten stał nieruchomo i obserwował nieznajomego w taki sposób, w jaki zawsze obserwuje przeciwnika na polu bitwy.

Przybysz nawet na moment nie spojrzał w ich stronę. Przemknął w odległości kilku metrów od nich i zniknął w oddali… Podniecony młodzieniec zapytał ojca kim był ów nieznajomy. Ten odparł, iż to zapewnie jeden z kleryków, którzy zatrzymali się przejazdem w sąsiedniej osadzie… Suderh ujrzał w oczach syna ten charakterystyczny błysk i uczucie podniecenia, które towarzyszyło i jemu latach jego młodości, kiedy to, w podobnej sytuacji, ujrzał przed sobą kapłana. Suderh chciał wtedy wszystko rzucić i biec za nim, ale poczucie obowiązku wobec swojego ojca (a dziadka Lavransa) nie pozwoliło mu na taką zuchwałość. Wiedział jednak, że jeśli raz człowieka dopadnie to uczucie, nigdy się od niego nie uwolni. Zdał sobie wtedy sprawę, że będzie musiał w niedalekiej przyszłości pożegnać syna, bo inaczej uczyni go nieszczęśliwym, zamkniętym na Wyspach Moonshae na całe życie.

Lavrans chciał koniecznie dowiedzieć się kim są i co robią na ich wyspie klerycy. Jednak nie było mu to dane, gdyż jeszcze tego samego dnia klerycy opuścili jego wyspę i udali się w tylko im znanym kierunku, a on sam miał wziąć udział w planowanej od tygodni ekspedycji do miasta Calimport, po brakujące towary.

Mijały kolejne dni, tygodnie, miesiące… Lavrans poznawał kolejne wyspy archipelagu uczestnicząc w wyprawach handlowych do Gnarhelm, Norheim czy na Wyspę Omana. Sundeth patrząc na syna w trakcie tych wypraw, widział w nim sameg siebie za młodych lat… kiedy to wykonywał karnie wszystkie polecenia, nabierał krzepy, dorastał, doskonalił rzemiosło wojownika, a czynności te sprawiały mu nawet pewnego rodzaju radość. Jednak umysł i serce cały czas były nieobecne. Wracały bowiem wciąż do tej tajemniczej postaci….

Przyszedł czas, w którym głowa Lavransa tak bardzo była już wypełniona myślami o nieznajomym kleryku, że zdobył w sobie dość odwagi, aby zapytać ojca o zgodę na odbycie nowicjatu. Co prawda nie bardzo wiedział czym jest ten nowicjat, ale jego fascynacja klerykiem była tak ogromna, iż wiedział, że nie ma dla niego innej drogi…
Gdy usłyszał pytanie syna, Sundeth uśmiechnął się pod nosem i opowiedział mu to co widział w nim tamtego ranka podczas treningu, to co on sam kiedyś przeżył i to, że rozumie, co w jego umyśle się teraz dzieje.

Po trzech tygodniach Lavrans dotarł do Waterdeep i odszukał tam człowieka o imieniu Warlen. Warlen był starym przyjacielem jego ojca, Sundetha, jeszcze z czasów wojen Ludzi Północy z Lludami. Zaprowadził on Lavansa do świątyni i oddał pod opiekę jego nowym mistrzom. Dopiero teraz Lavrans docenił, przeklinane dotąd w duchu wieczory, podczas których ojciec cierpliwie uczył go czytać i pisać. Lavrans zgłębiał wiedzę o Tempusie zapisaną na kartach starych ksiąg. Poznawał atrybuty i zachowanie właściwe dla kleryków, a nade wszystko oddawał bogu należną mu cześć .

Niedługo po rozpoczęciu nowicjatu do Lavransa dotarła wiadomość, że jego ojciec został ciężko raniony podczas starcia z Firbolgami. Przerażony, pobiegł czym prędzej w stronę portu, aby dostać się na jakikolwiek statek zmierzający w stronę Wysp Moonshae. Jedynym, który odpływał właśnie w tę stronę, był okręt płynący na wyspę Aeris. Lavrans nie zastanawiając się zbytnio, wszedł czym prędzej na pokład…
Llud się trochę inaczej odmienia, ale ok akceptuję, a nawet mi się podoba.
Akceptuję
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • latwa-kasiora.pev.pl