ďťż
[Kleryk] Aaron Whitesail


Bo człowiek głupi jest tak bez przyczyny

- Nazwa konta postaci: Czwartek22
- Nazwa postaci: Aaron Whitesail
- Płeć postaci: mężczyzna
- Rasa postaci: człowiek
- Wiek postaci: 22 lata
- Wyznanie postaci: Valkur
- Domeny kapłańskie: Ochrona, Powietrze
- Pochodzenie postaci: Caer Callidyrr, Wyspy Moonshae

Opis: Ten wysoki mężczyzna sprawia wrażenie o wiele starszego, niż jest w rzeczywistości. Niezadbane popielate włosy, kilkunastodniowy zarost, twarz sprawiająca wrażenie zaoranej podmuchami wiatru. Tylko te żywozielone oczy, mimo iż smutne, zdradzają młody wiek postaci.

Historia:
"Czemu ja właściwie to piszę? Kogokolwiek to obchodzi? Czy ktokolwiek zwróci uwagę na mnie i na moją żałosną historię? Nie. A jednak czuję że muszę. Za kilka godzin postawię stopę na Aeris i cała moja przeszłość odejdzie w mrok. Muszę mieć więc coś, dzięki czemu nie zapomnę.

Wielu, wielu ludzi nie zdaję sobie sprawy jak cienka jest granica między niebiosami a wieczną otchłanią. Ja doświadczyłem tego na własnej skórze. Urodzony jako pierworodny syn Earla Whitesaila, namiestnika portu Caer Callidyrr, czwartego doradcy samej królowej Alicii Kendrick, wydawałoby się skazany byłem na bogate, dostatnie życie. Na pewno przejęcie pozycji ojca, może nawet zawiązanie bliższych stosunków z rodziną Kendrick... Moje pojawienie się na świecie, oczekiwane z niecierpliwością przez wszystkich, okazało się jednym z najczarniejszych dni w historii rodziny. Otóż gdy młody Aaron wyszedł w końcu z brzucha matki, okazał się wyjątkowo spokojnym i cichym dzieckiem. Za cichym... Po roku jeszcze było to normalne, ale kiedy po pięciu latach nie wydałem z siebie ani słowa, ojciec wpadł w furię. Chodziliśmy od maga do kleryka, byliśmy u wszelkiej maści czarnoksiężników i lekarzy, byliśmy nawet w Waterdeep i Neverwinter. Wszystko na nic - nikt nie był w stanie mi pomóc, diagnoza była ostateczna - Aaron jest niemy. Wtedy właśnie skończyło się moje życie rodzinne. Podczas gdy matka jeszcze udawała że coś do mnie czuję, to ojciec jawnie wypominał mi moją ułomność, wyzywając mnie od "demonich pomiotów". Wtedy właśnie zacząłem żeglować. Wieczorami brałem mały 5-metrowy jacht "Tańcząca po falach" z portu i wypływałem sam w ciemność. Najpierw przy brzegu, gdzie uczyłem się podstawowych manewrów, ale z czasem zapuszczałem się coraz dalej i dalej. W wieku 15 lat zapuszczałem się już na kilkanaście mil wgłąb Morza Mieczy. Kochałem to. Tylko ja i bezkresna woda wokół. Niestety, nie potrwało to długo. Gdy miałem 16 lat, na świat przyszedł mój brat, Iraem. Zdrowy, przystojny, podobny do ojca - słowem ideał. W związku z tym przeszczęśliwy ojciec postanowił zatuszować moje istnienie i oddał mnie na przeszkolenie do pobliskiej świątyni Valkura, boga wiatru i żeglarstwa. Dni tam spędzone były dla mnie wielkim cierpieniem. Nie byłem mniej inteligenty czy zdolny od rówieśników, ale przez moją "ułomność" wszystkiego musiałem uczyć się cztery razy dłużej niż inni, przez co stałem się obiektem kpin i żartów ze strony zarówno kolegów, jak i kapłanów.

Po sześciu latach żmudnego szkolenia kapłańskiego, nastał dzień w którym stwierdziłem że dłużej tego nie wytrzymam. 3 mirtula, dokładnie wczoraj, wybiłem okno w świątynnej kaplicy i z niewielkim tobołkiem ruszyłem w stronę portu w Caer Callidyrr. Nikt mnie nie zauważył, ale jestem pewien że ulżyłem wszystkim, znikając z ich życia. W zamian za pomoc w uleczeniu papugi, pewien kapitan zgodził się zabrać mnie z tego przeklętego miasta. Jak się okazało, statek z ładunkiem zboża zmierzał na wyspę Aeris. I tu stawiam kropkę, symbolicznie kończać zarówno moją historię, jak i ten etap mojego życia. Oto bowiem na horyzoncie majaczy zielona linia horyzontu. Dotarliśmy do celu..."


Hm... Pewnie inni się czepną, że opis inwazyjny.

Poza tym fajna koncepcja postaci - warunkowo akceptuję ze względu na ww. opis
Warunkowa akceptacja, czyli rozumiem że mam coś zmienić? Jeśli tak, to proszę o jakieś wskazówki jak to "odinwazyjnić" :].

Zapomniałem napisać że ustaliłem wcześniej z Lytharim że na pierwszym poziomie wezmę atut "ciche zaklęcie", żeby to miało jakiś sens wogóle.
Oczy mogą być smutne, ja się w tym względnie nie czepiam.

Jedna z ciekawszych postaci ostatnio, jeżeli nie w ogóle. Tylko ciekawi mnie jedna rzecz - na migi czy z drewnianą tabliczką?

(A i żeby tradycji stało się zadość: uciekinierzy +1 )

Akceptacja


Hm... z kawałkiem papieru (hm... jak w dodatku będzie budynek tartaku, to ja zamówię papiernię) i kałamarnicą?
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • latwa-kasiora.pev.pl