Bo czĹowiek gĹupi jest tak bez przyczyny
Wczoraj wieczorem z Portu Aulos wyruszył spory, 25-osobowy oddział strażników. Po paru godzinach żołnierze przybyli do Silwood.

*Authrom usłyszawszy wiadomość od elfa pilnującego traktu na ziemiach ludu podszedł ostrożnie do zbocza i nie wychylając się przyjrzał się uważniej grupie*
*Nemeyeth zerknęła na bandę siedząc w ukryciu i cisnęła szyszką w jeden z hełmów*
*Nalavein spokojnym krokiem szedł za odziałem pilnując Strażników*
*Sibhreach, stojąc na wzgórzu obok Thalii, wraz z nią obserwował przemarsz wojsk. Potem ruszył za strażnikami w pewnej odległości i odprowadził ich na granicę Lasu.*
*Laviet osobiście wyruszył po oddział do Aulos by potem spokojnie wymaszerować z nimi z powrotem do Silwood, dbając o ich ogólne morale*
*Tenner razem z Nalaveinem podążał za oddziałem bo akurat miał po drodze*
*Dathon, spojrzał na przechodzących nieopodal niego żołnierzy zmierzających do Silwood i powiódł za nimi dyskretnie wzrokiem, po czym uśmiechnął się* Nareszcie nadchodzi pomoc...
*Thravil spojrzał na procesję* 23,24,25... Co znaczy taka garstka? *wpatruje się w poszczególnych żołnierzy* Niesubordynowana banda...
*Keyalan przyglądała się przemarszowi z bezpiecznej odległości, schowana pomiędzy konarami drzew*
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL