ďťż
[Kaplan] Dorn Greenwood


Bo człowiek głupi jest tak bez przyczyny

Nazwa konta postaci: Asmerox
Nazwa postaci: Dorn Greenwood
Płeć postaci: mężczyzna
Rasa postaci: Ludzie (Chondathska)
Wiek postaci: 25
Wyznanie postaci: Helm
Domeny kapłańskie: Ochrona, Siła
Pochodzenie postaci: Waterdeep
Charakter postaci: Praworządny dobry

Wygląd:

Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Młody, wygląda na około 25 lat. Cera jasna, włosy koloru brązowego, oczy zielone, podbródek wyrazisty z zaznaczonym kilkudniowym zarostem. Na lewym przedramieniu znamie w kształcie koła.

Historia

Zimna i deszczowa to była noc, kiedy w 1350 RD w domu kupców na świat przyszło dziecko - chłopiec. Nadano mu imię Dorn. Silny i zdrowy pewnikiem na mleku krowim chowany wyrósł na kupca co profesji nauczył się od rodziców swoich, którzy dzień w dzień na targ w Waterdeep chodzili i towary z dalekich krain sprzedawali. Niestety coraz częściej bywały dni gorsze co brakiem monet w sakwie skutkowało. Z roku na rok bieda zaglądała do okien rodziców Dorna.
W 1374 RD oboje rodzice Dorna zachorowali na tajemniczą chorobę, której nijak żadnymi metodami nie można było wyleczyć… Wkrótce zmarli.
Osierocony Dorn przez czas jakiś próbował nadal utrzymać się z handlu. Kiedy towaru na straganie nie ubywało często wysłuchiwał pieśni pewnego barda…Hmm jak mu było na imię… a tak już pamiętam. Jego imię brzmiało Morn. Jego pieśni przepełnione były radością, opisywały piękne i dalekie krainy, w których bogactwo zaglądało do domów. Mijały kolejne dni. Pewnego dnia zniechęcony Dorn bez środków do życia znów spotkał owego barda, który radośnie śpiewał pieśni swoje. „Cóż” pomyślał „Jeśli zostanę w Waterdeep pewnikiem z głodu zemrę bo nijak z handlu utrzymać się nie mogę. Zapytam barda gdzież ta kraina o której swe pieśni śpiewa” . „Panie zaczekaj proszę” – krzyknął do oddalającego się barda. „Śpiewasz Panie pieśni swoje o krainach miodem i mlekiem płynących. Powiedz mi proszę czy krainy takie naprawdę istnieją” – rzucił niepewnie, drżącym głosem. Bard przystanął, spojrzał na Dorna i rzekł. „Podejdź bliżej. Jak Cię zwą?” „Dorn Panie” – odpowiedział. „Ach to Twoi rodzice zmarli w zeszłym roku?” – zapytał. „Tak, tak…oni…oni odeszli” – ze łzami w oczach odpowiedział. „Wiesz Dornie…w pieśniach moich jest ziarnko prawdy… niestety tylko ziarnko” – zmrużył brwi. „Większość historii jakie opowiadam z prawdą nie wiele mają wspólnego” – uśmiechnął się lekko. Poklepując Dorna po ramieniu rzekł „Pomogę Ci stanąć na nogi. W dalekiej krainie Calimshanie mam przyjaciela. Jest bogatym mieszczaninem w Calimporcie. Udasz się do niego z pismem, które dla Ciebie przygotuję a w którym z polecenia mego pod opiekę Cię weźmie i być może do pracy jakowejś najmie. Źle Ci nie będzie. Obiecuję”. Z wielką wdzięcznością spojrzał na barda. Pismo odebrał i za resztę srebrników jakie mu zostały zaokrętował się na statek do Calimportu płynący. Miejsca za dużo na nim nie było tedy Dorn sypiał w ładowni wśród ziół i przypraw wszelakich. Pewnej nocy, a noc ta przypominała tą kiedy Dorn na świat przyszedł, rozległ się krzyk kogoś na pokładzie. „Wstawać, do żagli, piraci na horyzoncie, piraci z Nelanther”. Zamieszanie było ogromne. Statek na którym odbywał swą podróż był jedynie statkiem handlowym, toteż ilość armat jaką posiadał była niczym w porównaniu z ilością armat okrętu piratów.
Dorn usłyszał huk, jakby niebo całe na niego się zwaliło. Później pustka, ciemność, nic... Ocknął się w wodzie, a woda wyjątkowo lodowata była. Dryfował, trzymając się jedynie jakiejś drewnianej części, której zidentyfikować nijak nie mógł. „Ja to mam szczęście” – pomyślał. Mijały kolejne dni. Coraz bardziej wycieńczony, bez szansy na przeżycie, dojrzał w oddali ląd. „Rozum mi płata figle i zwidy jakoweś mam” – powiedział sam do siebie. Wpatrywał się chwile w ląd „Tak to nie zwidy, musze się tam dostać” – rzekł. Ostatkiem sił dopłynął do lądu wyspy jakowejś. Wyszedł na brzeg i…zemdlał.
„Gdzie ja jestem i kim Ty jesteś?” – zapytał otwierając oczy. „Spokojnie dziecko, jesteś na wyspie Aeris, w świątyni Helma, a ja jestem jeno sługą Jego. Gdy odpoczniesz opowiem Ci o Helmie i jego naukach. Może w szeregi nasze wstąpisz by chronić i bronić biednych i uciśnionych, walczyć ze złem jakie wdziera się do naszaj krainy”. „Zawsze chciałem pomagać” – pomyślał Dorn i usnął. Historia Jego wędrówki właśnie się rozpoczyna…


1. Historia powinna się kończyć na wejściu na statek płynący na Aeris. Metoda przybycia na wyspę jest ustalona.
2. Z tego też powodu część o zostaniu kapłanem Helma jest błędna.
3. W Mieście Wspaniałości żyje ponad milion mieszkańców, wątpliwe jest aby bard słyszał o śmierci dwójki kupców, nawet jeżeli śmierć był zagadkowa.
Co do pkt. 3 bym polemizował. W koncu Dorn czesto przysluchiwall sie piesniom barda., totez inne osoby z kregu kupcow mogly cos miedzy soba rozmawiac (moze nawet z bardem o smierci rodzicow Dorna), ale ok.

Drugie podejscie

Nazwa konta postaci: Asmerox
Nazwa postaci: Dorn Greenwood
Płeć postaci: mężczyzna
Rasa postaci: Ludzie (Chondathska)
Wiek postaci: 25
Wyznanie postaci: Helm
Domeny kapłańskie: Ochrona, Siła
Pochodzenie postaci: Waterdeep
Charakter postaci: Praworządny dobry

Wygląd:

Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Młody, wygląda na około 25 lat. Cera jasna, włosy koloru brązowego, oczy zielone, podbródek wyrazisty z zaznaczonym kilkudniowym zarostem. Na lewym przedramieniu znamie w kształcie koła.

Historia

Zimna i deszczowa to była noc, kiedy w 1350 RD w domu kupców na świat przyszło dziecko - chłopiec. Nadano mu imię Dorn. Silny i zdrowy pewnikiem na mleku krowim chowany wyrósł na kupca co profesji nauczył się od rodziców swoich, którzy dzień w dzień na targ w Waterdeep chodzili i towary z dalekich krain sprzedawali. Niestety coraz częściej bywały dni gorsze co brakiem monet w sakwie skutkowało. Z roku na rok bieda zaglądała do okien rodziców Dorna. W 1374 RD oboje rodzice Dorna zachorowali na tajemniczą chorobę, której nijak żadnymi metodami nie można było wyleczyć… Wkrótce zmarli.
Osierocony Dorn przez czas jakiś próbował nadal utrzymać się z handlu. Kiedy towaru na straganie nie ubywało często wysłuchiwał pieśni pewnego barda…Hmm jak mu było na imię… a tak już pamiętam. Jego imię brzmiało Morn. Jego pieśni przepełnione były radością, opisywały piękne i dalekie krainy, w których bogactwo zaglądało do domów. Mijały kolejne dni. Pewnego dnia zniechęcony Dorn bez środków do życia znów spotkał owego barda, który radośnie śpiewał pieśni swoje. „Cóż” pomyślał „Jeśli zostanę w Waterdeep pewnikiem z głodu zemrę bo nijak z handlu utrzymać się nie mogę. Zapytam barda gdzież ta kraina o której swe pieśni śpiewa” . „Panie zaczekaj proszę” – krzyknął do oddalającego się barda. „Śpiewasz Panie pieśni swoje o krainach miodem i mlekiem płynących. Powiedz mi proszę czy krainy takie naprawdę istnieją” – rzucił niepewnie, drżącym głosem. Bard przystanął, spojrzał na Dorna i rzekł. „Podejdź bliżej. Jak Cię zwą?” „Dorn Panie” – odpowiedział. „Wiesz Dornie…w pieśniach moich jest ziarnko prawdy… niestety tylko ziarnko” – zmrużył brwi. „Większość historii jakie opowiadam z prawdą nie wiele mają wspólnego” – uśmiechnął się lekko. Poklepując Dorna po ramieniu rzekł „Pomogę Ci stanąć na nogi. W dalekiej krainie na wyspieco zwą ją Aeris mam przyjaciela. Jest bogatym mieszczaninem. Mieszka w Port Aulos. Udasz się do niego z pismem, które dla Ciebie przygotuję a w którym z polecenia mego pod opiekę Cię weźmie i być może do pracy jakowejś najmie. Źle Ci nie będzie. Obiecuję”. Z wielką wdzięcznością spojrzał na barda. Pismo odebrał i za resztę srebrników jakie mu zostały zaokrętował się na statek na wyspę Aeris płynący.
Zmieniam historię

Nazwa konta postaci: Asmerox
Nazwa postaci: Dorn Greenwood
Płeć postaci: mężczyzna
Rasa postaci: Ludzie (Chondathska)
Wiek postaci: 25
Wyznanie postaci: Helm
Domeny kapłańskie: Ochrona, Siła
Pochodzenie postaci: Waterdeep
Charakter postaci: Praworządny dobry

Wygląd:

Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Młody, wygląda na około 25 lat. Cera jasna, włosy koloru brązowego, oczy zielone, podbródek wyrazisty z zaznaczonym kilkudniowym zarostem. Na lewym przedramieniu znamie w kształcie koła.

Historia

To była mroźna i deszczowa noc, kiedy w 1350 RD w Waterdeep miejsce miały wydarzenia opisane w niniejszej historii.
„Kto wali do bram o tej porze” – krzyknął zaspany kapłan strzegący wejścia na teren świątyni. „Ojcze otwórz bramę, szybko, błagam Cię w imię Helma” – usłyszał. Otworzył drzwi. Ujrzał młodą kobietę odzianą w zwiewną suknię. Trzęsła się cała z zimna. Spod długich kruczo czarnych włosów po policzku spływała mieszając się z kroplami deszczu strużka krwi. „Proszę ratuj moje dziecko i nie mów nic strażnikom Waterdeep. To, To oni…” – zemdlała. „Na Helma co tu się dzieje” – zapytał nadbiegając Ojciec Randall. Kapłan, który otworzył drzwi opowiedział co się właśnie wydarzyło. Ojciec Randall zmarszczył brwi. „Szybko, pomóż mi bracie wnieść kobietę i jej dziecko na teren świątyni” Umiejscowiono ich w jednej z izb świątynnych. Wokół nich z każdą upływającą minutą przybywało kapłanów. „Ocknęła się. Coś próbuje powiedzieć” – zwrócił się jeden z kapłanów do Ojca Randalla. Nachylił się nad kobietą, przysuwając swoje ucho do zakrwawionych ust kobiety, aby móc zrozumieć co ona szepce. „Dorn, tak ma na imię mój synek.” Dziecko wyglądało na 2 lata. „Zaopiekujcie się nim. Błaaagam”- ze łzami w oczach szepnęła kobieta. „Umarła” – powiedział cicho ojciec Randall. „Dziecko, musimy się nim zająć. Dopóki nie poznamy powodów tych okoliczności, niechaj nikt o tym co się tutaj stało nie mówi.” Tak też się stało. Mijały lata. Dorn stał się 17 letnim młodzieńcem. Często pomagał w kuchni świątynnej, uprawiał małe poletko warzyw, które na terenie świątyni się znajdowało, pobierał nauki Helma u Ojca Randalla. Z każdym dniem miał wrażenie, że serce jego wypełnia chęć pomocy i ochrony ludzi przed złem. Powołanie by służyć Helmowi stawało się coraz silniejsze. Nadszedł 1374 RD. Rok, który na zawsze miał odmienic życie Dorna.„Ojcze” – zwrócił się Dorn do Randalla. „Pragnę służyć Helmowi, chce rozpocząć nowicjat”. „Cieszą mnie Twe słowa chłopcze, lecz czy pewien jesteś swego postanowienia?” – zapytał ojciec Randall. „Tak Ojcze” – odparł Dorn. „Chce rozpocząć życie kapłańskie”. Minęło kilka dni. Sala ceremonialna została przygotowana. Zebrali się w niej wszyscy kapłani ze świątyni. Z przodu przed posągiem Helma stał Ojciec Randall. Przed nim klęczał Dorn z głową skierowaną ku dołowi. Randall położył swe ręce na głowie Dorna i rzekł. „W imię Helma Bogosławie Cię i przyjmuje w szeregi jego sług. Czyń dobro, ochraniaj prawych, walcz ze złem. Powstań bracie Dornie”. Od tamtych dni minął rok. Ojciec Randall był coraz słabszy ze względu na lata jakie miał. Pewnego dnia wezwał do siebie Dorna. „Bracie Dornie. Czas już nadszedł na mnie. Chcę abyś udał się na wyspę Aeris do Ojca Ravela. Tam wypełniać wolę Helma teraz będziesz. Wiesz doskonale, iż kościół nasz po wydarzeniach w Maztice odbudować trzeba. Wspomorzesz Ojca Ravela. Ruszasz jutro statkiem do Portu Aulos i jeszcze jest coś…” – zadumał się chwilę. Wyciągnął ze starej skrzyni pewien przedmiot. „Pamiętasz Dornie jak opowiadałem Ci jak do nas trafiłeś?”. „Tak Ojcze” – odparł Dorn. „Jest jeszcze coś. To należało do twojej matki” – wręczył Dornowi wisior w kształcie koła z mieczem i krzyżem w środku. „Może kiedyś poznasz tajemnicę tamtych wydarzeń” – rzekł Ojciec Randall i uścisnął Dorna ze wszystkich sił jakie jeszcze posiadał.

Nazajutrz Dorn wsiadł na statek płynący na wyspę Aeris. Jego wędrówka właśnie się rozpoczyna.

[ Dodano: Czw Sie 23, 2007 6:31 pm ]
Jeszcze raz. Ta wersja jest ostatnia (mam taka nadzieje ). Lekko zmieniona pod wplywem życzliwego admina.

Nazwa konta postaci: Asmerox
Nazwa postaci: Dorn Greenwood
Płeć postaci: mężczyzna
Rasa postaci: Ludzie (Chondathska)
Wiek postaci: 25
Wyznanie postaci: Helm
Domeny kapłańskie: Ochrona, Siła
Pochodzenie postaci: Waterdeep
Charakter postaci: Praworządny dobry

Wygląd:

Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Młody, wygląda na około 25 lat. Cera jasna, włosy koloru brązowego, oczy zielone, podbródek wyrazisty z zaznaczonym kilkudniowym zarostem. Na lewym przedramieniu znamie w kształcie koła.

Historia

To była mroźna i deszczowa noc, kiedy w 1350 RD w Waterdeep miejsce miały wydarzenia opisane w niniejszej historii.
„Kto wali do bram o tej porze” – krzyknął zaspany kapłan strzegący wejścia na teren świątyni. „Ojcze otwórz bramę, szybko, błagam Cię w imię Helma” – usłyszał. Otworzył drzwi. Ujrzał młodą kobietę odzianą w zwiewną suknię. Trzęsła się cała z zimna. Spod długich kruczo czarnych włosów po policzku spływała mieszając się z kroplami deszczu strużka krwi. „Proszę ratuj moje dziecko i nie mów nic strażnikom Waterdeep. To, To oni…” – zemdlała. „Na Helma co tu się dzieje” – zapytał nadbiegając Ojciec Randall. Kapłan, który otworzył drzwi opowiedział co się właśnie wydarzyło. Ojciec Randall zmarszczył brwi. „Szybko, pomóż mi bracie wnieść kobietę i jej dziecko na teren świątyni” Umiejscowiono ich w jednej z izb świątynnych. Wokół nich z każdą upływającą minutą przybywało kapłanów. „Ocknęła się. Coś próbuje powiedzieć” – zwrócił się jeden z kapłanów do Ojca Randalla. Nachylił się nad kobietą, przysuwając swoje ucho do zakrwawionych ust kobiety, aby móc zrozumieć co ona szepce. „Dorn, tak ma na imię mój synek.” Dziecko wyglądało na 2 lata. „Zaopiekujcie się nim. Błaaagam”- ze łzami w oczach szepnęła kobieta. „Umarła” – powiedział cicho ojciec Randall. Dopóki nie poznamy powodów tych okoliczności, niechaj nikt o tym co się tutaj stało nie mówi.” - powiedział wyraźnie zdenerwowany Randall. „Najważniejsze jest teraz dobro dziecka, musimy się nim zaopiekowac”. Mijały lata. Dorn stał się 17 letnim młodzieńcem. Często pomagał w kuchni świątynnej, uprawiał małe poletko warzyw, które na terenie świątyni się znajdowało, pobierał nauki Helma u Ojca Randalla. Z każdym dniem miał wrażenie, że serce jego wypełnia chęć pomocy i ochrony ludzi przed złem. Powołanie by służyć Helmowi stawało się coraz silniejsze. Nadszedł 1374 RD. Rok, który na zawsze miał odmienic życie Dorna.„Ojcze” – zwrócił się Dorn do Randalla. „Pragnę służyć Helmowi, chce rozpocząć nowicjat”. „Cieszą mnie Twe słowa chłopcze, lecz czy pewien jesteś swego postanowienia?” – zapytał ojciec Randall. Dorn skinął głową potwierdzając. „Chce rozpocząć życie kapłańskie”. Minęło kilka dni. Sala ceremonialna została przygotowana. Zebrali się w niej wszyscy kapłani ze świątyni. Z przodu przed posągiem Helma stał Ojciec Randall. Przed nim klęczał Dorn z głową skierowaną ku dołowi. Randall położył swe ręce na głowie Dorna i rzekł. „W imię Helma Bogosławie Cię i przyjmuje w szeregi jego sług. Czyń dobro, ochraniaj prawych, walcz ze złem. Powstań bracie Dornie”. Od tamtych dni minął rok. Pewnego dnia Randall wezwał do siebie Dorna. „Bracie Dornie. Czas już nadszedł na mnie. Chcę abyś udał się na wyspę Aeris do Ojca Ravela. Tam wypełniać wolę Helma teraz będziesz. Wiesz doskonale, iż kościół nasz po wydarzeniach w Maztice odbudować trzeba. Wspomorzesz Ojca Ravela. Ruszasz jutro statkiem do Portu Aulos i jeszcze jest coś…” – zadumał się chwilę. Wyciągnął ze starej skrzyni pewien przedmiot. „Pamiętasz Dornie jak opowiadałem Ci jak do nas trafiłeś?”. „Tak Ojcze” – odparł Dorn. „Jest jeszcze coś. To należało do twojej matki” – wręczył Dornowi wisior w kształcie koła z mieczem i krzyżem w środku. „Może kiedyś poznasz tajemnicę tamtych wydarzeń” – rzekł Ojciec Randall i uścisnął Dorna ze wszystkich sił jakie jeszcze posiadał.

Nazajutrz Dorn wsiadł na statek płynący na wyspę Aeris. Jego wędrówka właśnie się rozpoczyna.


Nie mam zastrzeżeń.

Akceptuję.
A ja mam.

Cytuję "W czasie podboju Maztica dopuścił się bowiem rzezi, których nie powstydziłyby się kościoły Bane'a czy Loviatar"

Podręcznik Aeris str. 22

Co do błędów ortograficznych to wskaż mi je prosze.

pozdrawiam
To może najpierw poczytasz sobie w kanonicznych źródłach, o tym co się dokładnie stało w Maztice i przestaniesz domniemywać, iż kościół Helma musi się odbudowywać.
Masz rację. Nie znam dokładnie zrodel kanionicznych o ktorych piszesz. Opieralem sie na podreczniku do Aeris. Piszac o odbudowie kościoła mialem na mysli poprawe jego reputacji, co zreszta opisane jest na stronie 22 niniejszego podrecznika w ramce "towarzysze jedynej prawdziwej wizji"

Ponieważ zdanie to jest najwyrazniej zdaniem spornym proponuje je troche zmienic (nie pojawi się w nim tekst o Maztice tylko o budowaniu reputacji koscioła Helma)

Jezeli to zalatwiloby kwestie sporna i moglbym uzyskać w ten sposob akceptacje drugiego MG to tak zrobie.

Pozdrawiam

[ Dodano: Pią Sie 24, 2007 11:35 pm ]
Minimalna zmiana polegajaca na modyfikacji zdania o odbudowie kosciola po wydarzeniach w Maztice. Mam nadzieje, ze teraz bedzie dobrze.

Nazwa konta postaci: Asmerox
Nazwa postaci: Dorn Greenwood
Płeć postaci: mężczyzna
Rasa postaci: Ludzie (Chondathska)
Wiek postaci: 25
Wyznanie postaci: Helm
Domeny kapłańskie: Ochrona, Siła
Pochodzenie postaci: Waterdeep
Charakter postaci: Praworządny dobry

Wygląd:

Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Młody, wygląda na około 25 lat. Cera jasna, włosy koloru brązowego, oczy zielone, podbródek wyrazisty z zaznaczonym kilkudniowym zarostem. Na lewym przedramieniu znamie w kształcie koła.

Historia

To była mroźna i deszczowa noc, kiedy w 1350 RD w Waterdeep miejsce miały wydarzenia opisane w niniejszej historii.
„Kto wali do bram o tej porze” – krzyknął zaspany kapłan strzegący wejścia na teren świątyni. „Ojcze otwórz bramę, szybko, błagam Cię w imię Helma” – usłyszał. Otworzył drzwi. Ujrzał młodą kobietę odzianą w zwiewną suknię. Trzęsła się cała z zimna. Spod długich kruczo czarnych włosów po policzku spływała mieszając się z kroplami deszczu strużka krwi. „Proszę ratuj moje dziecko i nie mów nic strażnikom Waterdeep. To, To oni…” – zemdlała. „Na Helma co tu się dzieje” – zapytał nadbiegając Ojciec Randall. Kapłan, który otworzył drzwi opowiedział co się właśnie wydarzyło. Ojciec Randall zmarszczył brwi. „Szybko, pomóż mi bracie wnieść kobietę i jej dziecko na teren świątyni” Umiejscowiono ich w jednej z izb świątynnych. Wokół nich z każdą upływającą minutą przybywało kapłanów. „Ocknęła się. Coś próbuje powiedzieć” – zwrócił się jeden z kapłanów do Ojca Randalla. Nachylił się nad kobietą, przysuwając swoje ucho do zakrwawionych ust kobiety, aby móc zrozumieć co ona szepce. „Dorn, tak ma na imię mój synek.” Dziecko wyglądało na 2 lata. „Zaopiekujcie się nim. Błaaagam”- ze łzami w oczach szepnęła kobieta. „Umarła” – powiedział cicho ojciec Randall. Dopóki nie poznamy powodów tych okoliczności, niechaj nikt o tym co się tutaj stało nie mówi.” - powiedział wyraźnie zdenerwowany Randall. „Najważniejsze jest teraz dobro dziecka, musimy się nim zaopiekowac”. Mijały lata. Dorn stał się 17 letnim młodzieńcem. Często pomagał w kuchni świątynnej, uprawiał małe poletko warzyw, które na terenie świątyni się znajdowało, pobierał nauki Helma u Ojca Randalla. Z każdym dniem miał wrażenie, że serce jego wypełnia chęć pomocy i ochrony ludzi przed złem. Powołanie by służyć Helmowi stawało się coraz silniejsze. Nadszedł 1374 RD. Rok, który na zawsze miał odmienic życie Dorna.„Ojcze” – zwrócił się Dorn do Randalla. „Pragnę służyć Helmowi, chce rozpocząć nowicjat”. „Cieszą mnie Twe słowa chłopcze, lecz czy pewien jesteś swego postanowienia?” – zapytał ojciec Randall. Dorn skinął głową potwierdzając. „Chce rozpocząć życie kapłańskie”. Minęło kilka dni. Sala ceremonialna została przygotowana. Zebrali się w niej wszyscy kapłani ze świątyni. Z przodu przed posągiem Helma stał Ojciec Randall. Przed nim klęczał Dorn z głową skierowaną ku dołowi. Randall położył swe ręce na głowie Dorna i rzekł. „W imię Helma Bogosławie Cię i przyjmuje w szeregi jego sług. Czyń dobro, ochraniaj prawych, walcz ze złem. Powstań bracie Dornie”. Od tamtych dni minął rok. Pewnego dnia Randall wezwał do siebie Dorna. „Bracie Dornie. Czas już nadszedł na mnie. Chcę abyś udał się na wyspę Aeris do Ojca Ravela. Tam wypełniać wolę Helma będziesz. Ojcu Ravelowi pomoc się przyda w codziennych sprawach świątyni jak i poza nią w kontaktach z mieszkańcami wyspy. Pamiętaj aby słowo Helma głosić wszedzie i , rozsławiac imię Jego. Ruszasz jutro statkiem do Portu Aulos i jeszcze jest coś…” – zadumał się chwilę. Wyciągnął ze starej skrzyni pewien przedmiot. „Pamiętasz Dornie jak opowiadałem Ci jak do nas trafiłeś?”. „Tak Ojcze” – odparł Dorn. „Jest jeszcze coś. To należało do twojej matki” – wręczył Dornowi wisior w kształcie koła z mieczem i krzyżem w środku. „Może kiedyś poznasz tajemnicę tamtych wydarzeń” – rzekł Ojciec Randall i uścisnął Dorna ze wszystkich sił jakie jeszcze posiadał.

Nazajutrz Dorn wsiadł na statek płynący na wyspę Aeris. Jego wędrówka właśnie się rozpoczyna.
1) Raz jeszcze przeczytaj Poradnik.
A ja przyczepię się jeszcze lekko do nazwiska Brzmi zbyt znajomo Aż przypomina mi się niejaki "Greenwood Grubb" - autor wydanego w Waterdeep bestselleru o Cormyrze
Luthari - dzieki za rade lecz oczekiwalem bardziej konstruktywnej opinii nt. mojej historii. Zakladam, ze nikt z oceniajacych nie jest zlosliwy i bedzie wstanie mi pomoc (wytknac bledy). Jak zauwazyles otrzymalem juz 1 akceptacje (i to nie warunkowo). Gdybys mogl wskaz mi prosze pkt regulaminu dot. tworzenia postaci, ktory ewidentnie zlamalem a uniemozliwialby mi otrzymanie 2 akceptacji.

Morrie. Nazwisko postaci faktycznie sam wymyslilem na podstawie podrecznika (przymiotnik+rzeczownik), wiec jezeli ma odniesienie do pewnej osoby to naprawde bylo niezamierzone.

Bardzo lubie grac w rpg i lubie odgrywac. w NWN gram juz dosc dlugo, a zaczynalem na serwerze wp (bodajrze modul to byl Wrota czasu - Asgraf zreszta wspoltworzyl o ile dobrze pamietam tamte czasy, jak i Leethr i inni).

Nie uzywajac slow cenzuralnych - kurcze dajcie mi zagrac na Aeris

pozdrawiam wszystkich

[ Dodano: Nie Sie 26, 2007 10:27 pm ]
*zadumal sie czytajac swoj post*

*nie cenzuranych

Oczekujac na 2 akceptacje przepraszam za bledy stylistyczne
Konstruktywnie - w Poradniku masz cały paragraf na temat tego, kim są wyznawcy Helma na wyspie, jeśli wysyłasz swoją postać, aby ich wspomogła - powinna należeć do tego samego odłamu Kościoła. Ze wszelkimi tego konsekwencjami.
Na tego rodzaju odpowiedz liczylem.
Dzieki

[ Dodano: Pon Sie 27, 2007 1:02 pm ]
*********

Zmieniam bostwo. . Kwestia kościola Helma jest bardzo obszerna. Wyszlo na to ze musialbym zmienic nawet pochodzenie i jezyk na nexalanski i inne rzeczy.

Potraktujcie prosze ta opowiesc jako zupelnie nowa taj jakbyscie nie czytali poprzedniej.

*********

Nazwa konta postaci: Asmerox
Nazwa postaci: Dorn Greenwood
Płeć postaci: mężczyzna
Rasa postaci: Człowiek
Wiek postaci: 25
Wyznanie postaci: Helm
Domeny kapłańskie: Ochrona, Siła, Leczenie, dobro
Pochodzenie postaci: Waterdeep
Charakter postaci: Praworządny dobry

Wygląd:

Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Młody, wygląda na około 25 lat. Cera jasna, włosy koloru brązowego, oczy zielone, podbródek wyrazisty z zaznaczonym kilkudniowym zarostem. Na lewym przedramieniu znamię w kształcie koła.

Historia

To była mroźna i deszczowa noc, kiedy w 1350 RD w Waterdeep miejsce miały wydarzenia opisane w niniejszej historii.
„Kto wali do bram o tej porze” – krzyknął zaspany kapłan strzegący wejścia na teren świątyni. „Ojcze otwórz bramę, szybko, błagam Cię w imię Torma” – usłyszał. Otworzył drzwi. Ujrzał młodą kobietę odzianą w zwiewną suknię. Trzęsła się cała z zimna. Spod długich kruczo czarnych włosów po policzku spływała mieszając się z kroplami deszczu strużka krwi. „Proszę ratuj moje dziecko i nie mów nic strażnikom Waterdeep. To, To oni…” – zemdlała. „Na Torma co tu się dzieje” – zapytał nadbiegając Ojciec Randall. Kapłan, który otworzył drzwi opowiedział co się właśnie wydarzyło. Ojciec Randall zmarszczył brwi. „Szybko, pomóż mi bracie wnieść kobietę i jej dziecko na teren świątyni” Umiejscowiono ich w jednej z izb świątynnych. Wokół nich z każdą upływającą minutą przybywało kapłanów. „Ocknęła się. Coś próbuje powiedzieć” – zwrócił się jeden z kapłanów do Ojca Randalla. Nachylił się nad kobietą, przysuwając swoje ucho do zakrwawionych ust kobiety, aby móc zrozumieć co ona szepce. „Dorn, tak ma na imię mój synek.” Dziecko wyglądało na 2 lata. „Zaopiekujcie się nim. Błaaagam”- ze łzami w oczach szepnęła kobieta. „Umarła” – powiedział cicho ojciec Randall. Dopóki nie poznamy powodów tych okoliczności, niechaj nikt o tym co się tutaj stało nie mówi.” - powiedział wyraźnie zdenerwowany Randall. „Najważniejsze jest teraz dobro dziecka, musimy się nim zaopiekowac”. Mijały lata. Dorn stał się 17 letnim młodzieńcem. Często pomagał w kuchni świątynnej, uprawiał małe poletko warzyw, które na terenie świątyni się znajdowało, pobierał nauki Torma u Ojca Randalla. Z każdym dniem miał wrażenie, że serce jego wypełnia chęć pomocy i ochrony ludzi przed złem. Powołanie by służyć Tormowi stawało się coraz silniejsze. Nadszedł 1374 RD. Rok, który na zawsze miał odmienic życie Dorna.„Ojcze” – zwrócił się Dorn do Randalla. „Pragnę służyć Tormowi, chce rozpocząć nowicjat”. „Cieszą mnie Twe słowa chłopcze, lecz czy pewien jesteś swego postanowienia?” – zapytał ojciec Randall. Dorn skinął głową potwierdzając. „Chce rozpocząć życie kapłańskie”. Minęło kilka dni. Sala ceremonialna została przygotowana. Zebrali się w niej wszyscy kapłani ze świątyni. Z przodu przed posągiem Torma stał Ojciec Randall. Przed nim klęczał Dorn z głową skierowaną ku dołowi. Randall położył swe ręce na głowie Dorna i rzekł. „W imię Torma Bogosławie Cię i przyjmuje w szeregi jego sług. Czyń dobro, ochraniaj prawych, walcz ze złem. Powstań bracie Dornie”. Od tamtych dni minął rok. Pewnego dnia Randall wezwał do siebie Dorna. „Bracie Dornie. Czas już nadszedł na mnie. Chcę abyś udał się na wyspę Aeris słów Torma głosić rozsławiac imię Jego. Ruszasz jutro statkiem do Portu Aulos i jeszcze jest coś…” – zadumał się chwilę. Wyciągnął ze starej skrzyni pewien przedmiot. „Pamiętasz Dornie jak opowiadałem Ci jak do nas trafiłeś?”. „Tak Ojcze” – odparł Dorn. „Jest jeszcze coś. To należało do twojej matki” – wręczył Dornowi wisior w kształcie koła z mieczem. „Może kiedyś poznasz tajemnicę tamtych wydarzeń” – rzekł Ojciec Randall i uścisnął Dorna ze wszystkich sił jakie jeszcze posiadał.

Nazajutrz Dorn wsiadł na statek płynący na wyspę Aeris. Jego wędrówka właśnie się rozpoczyna.
A ja poprosze żebyś napisał w ukrytym poście wszystko co wiesz o Tormie tzn dogmat, jak wygląda hierarchia kościoła, awatara itp . Poza tym nie podoba mi się niedokonczony wątek zabitej matki i jaki udział mieli w nim strażnicy.

I chyba wyznanie z opisu nie zgadza się z wyznaniem z historii.
Niedokonczony watek zabitej matki to zamysl celowy. Wprowadza tajemnicę wokół postaci. Kto wie, moze na odpowiedz natrafi na Aeris. Tak swoja droga grajac na innych serwerach historia postaci, która jest owiana tajemnicą tylko moze pobudzic wyobraznie DM do stworzenia fajnego questa

[ Dodano: Pon Sie 27, 2007 2:50 pm ]
Kompromitacja na calego

Jeszcze raz historia

****Nazwa konta postaci: Asmerox
Nazwa postaci: Dorn Greenwood
Płeć postaci: mężczyzna
Rasa postaci: Człowiek
Wiek postaci: 25
Wyznanie postaci: Torm
Domeny kapłańskie: Ochrona, Siła, Leczenie, dobro
Pochodzenie postaci: Waterdeep
Charakter postaci: Praworządny dobry

Wygląd:

Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Młody, wygląda na około 25 lat. Cera jasna, włosy koloru brązowego, oczy zielone, podbródek wyrazisty z zaznaczonym kilkudniowym zarostem. Na lewym przedramieniu znamię w kształcie koła.

Historia

To była mroźna i deszczowa noc, kiedy w 1350 RD w Waterdeep miejsce miały wydarzenia opisane w niniejszej historii.
„Kto wali do bram o tej porze” – krzyknął zaspany kapłan strzegący wejścia na teren świątyni. „Ojcze otwórz bramę, szybko, błagam Cię w imię Torma” – usłyszał. Otworzył drzwi. Ujrzał młodą kobietę odzianą w zwiewną suknię. Trzęsła się cała z zimna. Spod długich kruczo czarnych włosów po policzku spływała mieszając się z kroplami deszczu strużka krwi. „Proszę ratuj moje dziecko i nie mów nic strażnikom Waterdeep. To, To oni…” – zemdlała. „Na Torma co tu się dzieje” – zapytał nadbiegając Ojciec Randall. Kapłan, który otworzył drzwi opowiedział co się właśnie wydarzyło. Ojciec Randall zmarszczył brwi. „Szybko, pomóż mi bracie wnieść kobietę i jej dziecko na teren świątyni” Umiejscowiono ich w jednej z izb świątynnych. Wokół nich z każdą upływającą minutą przybywało kapłanów. „Ocknęła się. Coś próbuje powiedzieć” – zwrócił się jeden z kapłanów do Ojca Randalla. Nachylił się nad kobietą, przysuwając swoje ucho do zakrwawionych ust kobiety, aby móc zrozumieć co ona szepce. „Dorn, tak ma na imię mój synek.” Dziecko wyglądało na 2 lata. „Zaopiekujcie się nim. Błaaagam”- ze łzami w oczach szepnęła kobieta. „Umarła” – powiedział cicho ojciec Randall. Dopóki nie poznamy powodów tych okoliczności, niechaj nikt o tym co się tutaj stało nie mówi.” - powiedział wyraźnie zdenerwowany Randall. „Najważniejsze jest teraz dobro dziecka, musimy się nim zaopiekowac”. Mijały lata. Dorn stał się 17 letnim młodzieńcem. Często pomagał w kuchni świątynnej, uprawiał małe poletko warzyw, które na terenie świątyni się znajdowało, pobierał nauki Torma u Ojca Randalla. Z każdym dniem miał wrażenie, że serce jego wypełnia chęć pomocy i ochrony ludzi przed złem. Powołanie by służyć Tormowi stawało się coraz silniejsze. Nadszedł 1374 RD. Rok, który na zawsze miał odmienic życie Dorna.„Ojcze” – zwrócił się Dorn do Randalla. „Pragnę służyć Tormowi, chce rozpocząć nowicjat”. „Cieszą mnie Twe słowa chłopcze, lecz czy pewien jesteś swego postanowienia?” – zapytał ojciec Randall. Dorn skinął głową potwierdzając. „Chce rozpocząć życie kapłańskie”. Minęło kilka dni. Sala ceremonialna została przygotowana. Zebrali się w niej wszyscy kapłani ze świątyni. Z przodu przed posągiem Torma stał Ojciec Randall. Przed nim klęczał Dorn z głową skierowaną ku dołowi. Randall położył swe ręce na głowie Dorna i rzekł. „W imię Torma Bogosławie Cię i przyjmuje w szeregi jego sług. Czyń dobro, ochraniaj prawych, walcz ze złem. Powstań bracie Dornie”. Od tamtych dni minął rok. Pewnego dnia Randall wezwał do siebie Dorna. „Bracie Dornie. Czas już nadszedł na mnie. Chcę abyś udał się na wyspę Aeris słów Torma głosić rozsławiac imię Jego. Ruszasz jutro statkiem do Portu Aulos i jeszcze jest coś…” – zadumał się chwilę. Wyciągnął ze starej skrzyni pewien przedmiot. „Pamiętasz Dornie jak opowiadałem Ci jak do nas trafiłeś?”. „Tak Ojcze” – odparł Dorn. „Jest jeszcze coś. To należało do twojej matki” – wręczył Dornowi wisior w kształcie koła z mieczem. „Może kiedyś poznasz tajemnicę tamtych wydarzeń” – rzekł Ojciec Randall i uścisnął Dorna ze wszystkich sił jakie jeszcze posiadał.

Nazajutrz Dorn wsiadł na statek płynący na wyspę Aeris. Jego wędrówka właśnie się rozpoczyna.
Ja wychodzę z założenia, że w historii powinno się znaleźć z grubsza tyle, ile może wiedzieć postać oraz opis jej dotychczasowego życia Chyba, że na to życie wpływają zdarzenia wcześniejsze - również dotyczące rodziców. Im dziwniejsze zdarzenia, tym więcej trzeba wyjaśnić.

Natomiast w przypadku przemilczeń i niedopowiedzeń - zgadzam się, że mogą stanowić natchnienie do przygody dla MG - ale gracz musi się liczyć z jednym. Wszystko czego nie dopowiedział, może być użyte przeciwko niemu

Kolejna prośba - popraw domeny. Kapłan wybiera dwie spośród domen bóstwa.
Poprawilem

Morrie i to jest wlasnie najciekawsze w odgrywaniu postaci

Nazwa konta postaci: Asmerox
Nazwa postaci: Dorn Greenwood
Płeć postaci: mężczyzna
Rasa postaci: Człowiek
Wiek postaci: 25
Wyznanie postaci: Torm
Domeny kapłańskie: Ochrona, Leczenie
Pochodzenie postaci: Waterdeep
Charakter postaci: Praworządny dobry

Wygląd:

Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Młody, wygląda na około 25 lat. Cera jasna, włosy koloru brązowego, oczy zielone, podbródek wyrazisty z zaznaczonym kilkudniowym zarostem. Na lewym przedramieniu znamię w kształcie koła.

Historia

To była mroźna i deszczowa noc, kiedy w 1350 RD w Waterdeep miejsce miały wydarzenia opisane w niniejszej historii.
„Kto wali do bram o tej porze” – krzyknął zaspany kapłan strzegący wejścia na teren świątyni. „Ojcze otwórz bramę, szybko, błagam Cię w imię Torma” – usłyszał. Otworzył drzwi. Ujrzał młodą kobietę odzianą w zwiewną suknię. Trzęsła się cała z zimna. Spod długich kruczo czarnych włosów po policzku spływała mieszając się z kroplami deszczu strużka krwi. „Proszę ratuj moje dziecko i nie mów nic strażnikom Waterdeep. To, To oni…” – zemdlała. „Na Torma co tu się dzieje” – zapytał nadbiegając Ojciec Randall. Kapłan, który otworzył drzwi opowiedział co się właśnie wydarzyło. Ojciec Randall zmarszczył brwi. „Szybko, pomóż mi bracie wnieść kobietę i jej dziecko na teren świątyni” Umiejscowiono ich w jednej z izb świątynnych. Wokół nich z każdą upływającą minutą przybywało kapłanów. „Ocknęła się. Coś próbuje powiedzieć” – zwrócił się jeden z kapłanów do Ojca Randalla. Nachylił się nad kobietą, przysuwając swoje ucho do zakrwawionych ust kobiety, aby móc zrozumieć co ona szepce. „Dorn, tak ma na imię mój synek.” Dziecko wyglądało na 2 lata. „Zaopiekujcie się nim. Błaaagam”- ze łzami w oczach szepnęła kobieta. „Umarła” – powiedział cicho ojciec Randall. Dopóki nie poznamy powodów tych okoliczności, niechaj nikt o tym co się tutaj stało nie mówi.” - powiedział wyraźnie zdenerwowany Randall. „Najważniejsze jest teraz dobro dziecka, musimy się nim zaopiekowac”. Mijały lata. Dorn stał się 17 letnim młodzieńcem. Często pomagał w kuchni świątynnej, uprawiał małe poletko warzyw, które na terenie świątyni się znajdowało, pobierał nauki Torma u Ojca Randalla. Z każdym dniem miał wrażenie, że serce jego wypełnia chęć pomocy i ochrony ludzi przed złem. Powołanie by służyć Tormowi stawało się coraz silniejsze. Nadszedł 1374 RD. Rok, który na zawsze miał odmienic życie Dorna.„Ojcze” – zwrócił się Dorn do Randalla. „Pragnę służyć Tormowi, chce rozpocząć nowicjat”. „Cieszą mnie Twe słowa chłopcze, lecz czy pewien jesteś swego postanowienia?” – zapytał ojciec Randall. Dorn skinął głową potwierdzając. „Chce rozpocząć życie kapłańskie”. Minęło kilka dni. Sala ceremonialna została przygotowana. Zebrali się w niej wszyscy kapłani ze świątyni. Z przodu przed posągiem Torma stał Ojciec Randall. Przed nim klęczał Dorn z głową skierowaną ku dołowi. Randall położył swe ręce na głowie Dorna i rzekł. „W imię Torma Bogosławie Cię i przyjmuje w szeregi jego sług. Czyń dobro, ochraniaj prawych, walcz ze złem. Powstań bracie Dornie”. Od tamtych dni minął rok. Pewnego dnia Randall wezwał do siebie Dorna. „Bracie Dornie. Czas już nadszedł na mnie. Chcę abyś udał się na wyspę Aeris słów Torma głosić rozsławiac imię Jego. Ruszasz jutro statkiem na wyspę i jeszcze jest coś…” – zadumał się chwilę. Wyciągnął ze starej skrzyni pewien przedmiot. „Pamiętasz Dornie jak opowiadałem Ci jak do nas trafiłeś?”. „Tak Ojcze” – odparł Dorn. „Jest jeszcze coś. To należało do twojej matki” – wręczył Dornowi wisior w kształcie koła z mieczem. „Może kiedyś poznasz tajemnicę tamtych wydarzeń” – rzekł Ojciec Randall i uścisnął Dorna ze wszystkich sił jakie jeszcze posiadał.

Nazajutrz Dorn wsiadł na statek płynący na wyspę Aeris. Jego wędrówka właśnie się rozpoczyna.
Nadal mam drobne wątpliwości - i nie uwzględnileś wciaż poprawek Marka, ale...Warunkowo Akcpetuję
Jednocześnie proszę dwóch MG o potwierdzenie akceptacji.
Mroźnej i deszczowej nocy nie będę się czepiać

Warunkowo kaceptuję.

Jeszcze jedna akceptacja potrzebna
Tak sie zastanawiam. W pierwszym poscie postac ta byla wyznawca Helma (1 akceptacja). Kilka postow pozniej zmienilem jej wyznanie na Torma (2 akceptacje warunkowe - czekam na 3 ). Czy to nie jest problem. Jak sie podswietli temat na forum wyswietla się pierwszy post (z Helmem) gdzie faktycznie po zmianie postac ta wyznaje Torma.

Czy to nie jest problem?

[ Dodano: Pon Sie 27, 2007 5:50 pm ]
Gdzies widzialem przy jakiejs zaakceptowanej postaci. pozwole sobie powtorzyc. Czy gdybym uzyskal 3 akceptacje moglibyscie przy przenoszeniu do zaakceptowanych przeniesci oststnia historie (ta z Tormem)?
No to ja dopełniam trójcę. Co prawda wolałem go jako helmite...
Warunkowo akcpetuję
Serdecznie dzieki
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • latwa-kasiora.pev.pl