ďťż
[ Łowca ] Geth Hornraven


Bo człowiek głupi jest tak bez przyczyny

- Nazwa konta postaci: truskaweczka
- Nazwa postaci: Geth Hornraven
- Płeć postaci: Mężczyzna
- Rasa postaci: Człowiek
- Wiek postaci: 20
- Klasa postaci: Tropiciel
- Wyznanie postaci: Talos
- Charakter postaci: Neutralny Zły
- Pochodzenie postaci: Wrota Baldura
- Znane języki: Illuskański, Wspólny, Leśny, Gobliński



Talos to niezbyt popularne bóstwo we Wrotach. Przydało by się jakieś wyjaśnienie lub zmiana bóstwa.

Hm... Skąd pochodzili rodzice?

Ja tu nie widzę łowcy, raczej łotrzyka / wojownika.
- Nazwa konta postaci: truskaweczka
- Nazwa postaci: Geth Hornraven
- Płeć postaci: Mężczyzna
- Rasa postaci: Człowiek
- Wiek postaci: 20
- Klasa postaci: Tropiciel
- Wyznanie postaci: Talos
- Charakter postaci: Neutralny Zły
- Pochodzenie postaci: Wrota Baldura
- Znane języki: Illuskański, Wspólny, Leśny, Gobliński



Minęło już trochę czasu od ostatniej wypowiedzi GM więc przypominam o sobie
Historia ciągle nie tłumaczy wyznawania Talosa.
- Nazwa konta postaci: truskaweczka
- Nazwa postaci: Geth Hornraven
- Płeć postaci: Mężczyzna
- Rasa postaci: Człowiek
- Wiek postaci: 20
- Klasa postaci: Tropiciel
- Wyznanie postaci: Talos
- Charakter postaci: Neutralny Zły
- Pochodzenie postaci: Wrota Baldura
- Znane języki: Illuskański, Wspólny, Leśny, Gobliński

- Nazwa konta postaci: truskaweczka
- Nazwa postaci: Geth Hornraven
- Płeć postaci: Mężczyzna
- Rasa postaci: Człowiek
- Wiek postaci: 20
- Klasa postaci: Tropiciel
- Wyznanie postaci: Talos
- Charakter postaci: Neutralny Zły
- Pochodzenie postaci: Wrota Baldura
- Znane języki: Illuskański, Wspólny, Leśny, Gobliński

Z mojego punktu widzenia postać nie jest zła, zaś spotkanie z kapłanem Talosa wciąż nie implikuje przyjęcia jego wiary.
Jak dla mnie też nic nie implikuje wyznawania Talosa - już raczej hm... Valkura?
Wiadomo?? ukryta / Hidden messageWiadomość została ukryta, aby ją przeczytać należy odpowiedzieć w temacie.
Khem, bo na siłę próbujesz tworzyć postać złą.

A z historii nic takiego nie wynika. Raczej CN/N.
A nie ciekawiej byłoby spróbować z Malarem?
Smakuj != pij wystarczy spróbować językiem.

Co do wyznawania Malara przez miastowego - dobrze uzasadniony owszem, móglby go wyznawać.
Dodatkowo kościół Malara dzieli się na parę odłamów, niektóre są wyjątkowo krwiożercze (i aktywnie prowadzą Łowy), inne sa bardziej zachowawcze i wierzą jedynie w czysty darwinizm.
Przejrzałem dokładnie dostępne mi materiały ("wyznania i panteony" oraz "zapomniane krainy") i muszę przyznać że nie nie czuję sie na siłach żeby stworzyć wiarygodnego malarytę z metropolii.
Trzeba mierzyć zamiary na możliwości tak więc zostańmy przy łatwiejszych opcjach jak ta z taloną.
Warunkowo Akceptuję

Proszę o jeszcze dwie.
Ja nie mogę zgodzić się na akceptację.

Po pierwsze, smierć gnomiego złodzieja wskazuje na wyższy poziom niż pierwszy, po drugie na inny charakter od zadeklwarowanego.

Dodatkowo, liczenie na to, iż Talona będzie chronic przed truciznami jest.. złudne (i to jest wiedza powszechna).

Kolejny punkt - po prostu nie czuję w tej postaci łowcy. Łotrzyka/wojownika jeśli już.
Cytat[quote=Lythari]Ja nie mogę zgodzić się na akceptację.

Po pierwsze, smierć gnomiego złodzieja wskazuje na wyższy poziom niż pierwszy

Dlaczego? przecież to była walka 2 vs 1 i nie napisałem że to Geth go zabił... poza tym zabicie kogoś dajmy na to zatrutą strzałą nie wymaga epickich zdolności

W takim razie opisz dokładniej tą walkę, zaznaczając w niej odpowiednio mały udział Getha

- Nazwa konta postaci: truskaweczka
- Nazwa postaci: Geth Hornraven
- Płeć postaci: Mężczyzna
- Rasa postaci: Człowiek
- Wiek postaci: 20
- Klasa postaci: Tropiciel
- Wyznanie postaci: Talona
- Charakter postaci: Neutralny Zły
- Pochodzenie postaci: Wrota Baldura
- Znane języki: Illuskański, Wspólny, Leśny, Gobliński

Opis wyglądu:
Geth jest dobrze zbudowanym mężczyzną średniego wzrostu. Ma jasną cerę, piwne oczy i łysą głowę. Na jego twarzy oprócz krótko przystrzyżonej czarnej brody można dostrzec duży krzywy nos który zawdzięcza swój wygląd zbyt wielu wymierzonym weń ciosom.
Porusza się w sposób lekki i zdecydowany, niemalże z elfią gracją.

Historia postaci:
Urodziłem się we Wrotach Baldura w biednej rodzinie Hornravenów choć nazwanie tego rodziną to spore nadużycie. Matka uciekła niedługo po moich narodzinach natomiast ojciec to pijak i hazardzista, właściwie wychowywała mnie starsza siostra Mara. Ojciec kiedy był wystarczająco trzeźwy żeby pracować zajmował się tropieniem ludzi. Łapał złodziei, bandytów czasem także szukał zaginionych. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie to że większość pieniędzy przepijał lub przegrywał w kości po czym wracał do domu wyżywać się na nas- szczególnie na Marze. Nie liczyło się to jak dobrze wysprzątaliśmy dom czy ile pieniędzy wyżebraliśmy on i tak robił swoje. Nienawidziłem go za to ale wiedziałem że ten stary głupiec jest nam potrzebny.

Sytuacja zmieniła się na lepsze kiedy podrosłem. Mara wyprowadziła się z domu i zamieszkała ze swoim mężem- synem płatnerza. Cieszyło mnie to bowiem zasługiwała na coś lepszego niż baty od tego moczy mordy. Moja sytuacja również się zmieniła bowiem ojciec zaczął zabierać mnie ze sobą do pracy. Głównie nosiłem jego ekwipunek i służyłem mu za worek do ćwiczeń jednak nie przeszkadzało mi to- byłem przyzwyczajony do takiego traktowania. Z czasem zaczął mnie uczyć sztuki myśliwskiej żeby w końcu miał ze mnie jakiś pożytek. Z początku nie potrafiłem nawet znaleźć właściwego kierunku poza miastem jednak szybko robiłem postępy, miałem to we krwi. Po kilkunastu miesiącach ćwiczeń potrafiłem już nawet rozróżniać ślady różnych zwierząt, określać ich wiek i liczebność, a nawet zastawiać proste pułapki. To wszystko miało mnie przygotować do tropienia najtrudniejszej zwierzyny- ludzi. Ojciec uczył mnie także przyrządzania różnego rodzaju trucizn, paraliżujących, usypiających czy tradycyjnych uśmiercających. To fascynowało mnie najbardziej, zatruty grot strzały czy ostrze sztyletu potrafiły ledwie draśnięciem powalić ogromne stworzenia jak niedźwiedź. Moje zainteresowanie tego typu substancjami zaowocowało wyborem Talony na patronkę. Liczyłem że jej przychylność pozwoli mi poznać coraz to nowsze i potężniejsze jej odmiany.

Pewnego ranka ojciec wleciał do domu jak szalony krzycząc że mam spakować jego sprzęt i przyjść pod bramę miasta. Tam dowiedziałem się że mamy złapać złodzieja który ukradł cenny amulet pewnemu szlachcicowi. Miałem złe przeczucia, ten idiota był wyraźnie zdenerwowany wręcz przestraszony a to mu się nigdy wcześniej nie zdarzało podczas pracy. Podejrzewałem że jest coś ważnego o czym mi nie powiedział ale co mogłem zrobić? W pośpiechu ruszyliśmy w pogoń za celem gdyż miał nad nami pół dnia przewagi. O zmierzchu udało nam się dogonić złodzieja. Walka była dość prosta, skoncentrowałem na sobie jego uwagę a ojciec zręcznie zaszedł go od tyłu i z łatwością wykończył niczego nie spodziewający się cel. Gdy w drodze powrotnej zbliżaliśmy się do bram miasta postanowiłem pozbyć się ojca, sądziłem że umiem wystarczająco wiele by kontynuować działalność samemu. Wbiłem mu zatruty sztylet w pierś po czym przyglądałem się z satysfakcją jak umiera powolną i bolesną śmiercią. Następnie wyjąłem z jego zaciśniętej pięści amulet i ruszyłem po moją nagrodę.

Wieczorem następnego dnia odwiedziła mnie Mara, niepokoiła się bo nie dawałem znaku życia od kilku dni. Opowiadałem jej co zaszło kiedy to usłyszałem pukanie do drzwi. Nie zastanawiając się otworzyłem, w progu stał postawny łysy mężczyzna- chwilę później byłem już nie przytomny. Kiedy ocknąłem się jego już nie było za to Mara leżała na podłodze ze sztyletem w piersi i kartką w dłoniach. Płakałem, próbowałem jej pomóc jednak nic nie byłem w stanie zrobić, chwilę później wykrwawiła się w moich rękach. W liście napisane było że ojciec był winien dużą sumę pieniędzy i że jeśli jutro nie będę miał by go spłacić skończę jak siostra. Byłem przepełniony nienawiścią, smutkiem i żądzą zemsty za jedyną osobę którą kochałem i która się o mnie troszczyła.

Nie zastanawiając się długo postanowiłem uciec z miasta. Wziąłem pieniądze z nagrody po czym udałem się do portu. Niestety pieniędzy starczyło jedynie na podróż na pobliską wyspę Aeirs. Odpływając spoglądałem na miasto i modliłem się abym na Aeris zdobył wystarczającą ilość środków do zrealizowania mojej zemsty.
"Będziesz umierał powoli śmieciu"- ta myśl nie odstępowała mnie na krok przez cały rejs…

Warunkowo Akceptuję
Dziękuję, teraz pozostało tylko czekać na ostatnią
Morrie musi potwierdzić swoją.
Warunkowo akceptuję

Wiadomo?? ukryta / Hidden messageWiadomość została ukryta, aby ją przeczytać należy odpowiedzieć w temacie.
No cóż, Morrie ani nie potwierdziła historii ani jednoznacznie się nie rozmyśliła.

Tak czy inaczej, warunkowo akceptuję.
*wzdycha* No tak, zajęcia itp - za wiele mi umyka Dla porządku potwierdzam:

Warunkowo Akceptuję
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • latwa-kasiora.pev.pl