ďťż
[ Czarodziej ] Xentis Blackfire


Bo człowiek głupi jest tak bez przyczyny

- Nazwa konta postaci: galonger
- Nazwa postaci: Xentis Blackfire
- Płeć postaci: M
- Rasa postaci: Człowiek
- Klasa postaci: Czarodziej
- Wiek postaci: 25
- Wyznanie postaci: Azuth
- Pochodzenie postaci: Neverwinter
- Charakter postaci: Neutralny Dobry
- Znane języki: wspólny, elfi, chondathski, smoczy

Statystyki:



Przemyślałem opis zewnętrzny:

Omiata swoim wzrokiem wszystkie postacie. Chudy, dość młody mężczyzna o przeciętnym wzroście. Włosy krótkie, ciemny blond. Oczy ma w kolorze srebrnym. Sprawia wrażenie czarodzieja. Na szyi nosi wisiorek z otwartą pozłacaną księgą.
Jaka jest szkoła tego Czarodzieja?

Hmm cóż wcale bym się nie zdziwił, gdyby "napadnięty" zamienił się w kruka i odleciał. A na końcu okazało by się, że napadnięty też była kobietą ^^. A najpewniej ciotką.


Co do samouctwa to nie wiem czy czasem mądrość jako miara intuicji nie pomogłaby trochę...ale to moje gdybanie jeno.
Ciotki nie ma, na co wskazywało by to, że księga była bardzo zakurzona jak pisałem.

Ujrzał księgę podobną a nie taką sama jak na wisiorku.

Usunę zbędną treść opisu

Xentis czytał kolejną powieść w swoim pokoju. W sąsiednim
pomieszczeniu jak zwykle matka opowiadała wszystkim, co słyszała w
mieście.
- ... A za tydzień wypływa statek na wyspę Aeris.
Słyszał już ta nazwę. Patrzył się na płomyk leniwie skaczący w lampce.
Nagle poczuł zmęczenie. Książka wypadła mu z rąk upadając przy łóżku.
Schylił się i tak już został. Pod łóżkiem spoczywała księga, którą
kiedyś znalazł na poddaszu. Zaschło mu w gardle. "O cholera!" - pomyślał i
nieświadomie krzyknął.
- Coś się stało? - matka już szła do jego pokoju. Szybko podniósł książkę nie zważywszy na to że złapał ją odwrotnie
- Krzyczałeś, coś się stało? - spytała
- Nie, nic, książka jest po prostu taka ciekawa... - uśmiechnął się
i obrócił ją
zorientowawszy się, że chciał ją czytać do góry nogami. Matka
pokręciła głową i wyszła. Odetchnął z ulgą. "A może popłynąć na Aeris?
Na pewno bym się czegoś nauczył. To okazja". Zamknął książkę. Nie mógł już zasnąć
więc wyszedł z domu.

Teraz wporządku?
A co do statystyk - 12 mądrość, 12 charyzma?
Taki Czarodziej nie za bardzo mógłby być na Aeris, gdyż fabularnie nie potrafiłby wykonać żadnego zaklęcia.

W porządku, jednak nadal nie ma odpowiedzi, dlaczego w rubryce klasa wpisane jest "Czarodziej ".
- Nazwa konta postaci: galonger
- Nazwa postaci: Xentis Blackfire
- Płeć postaci: M
- Rasa postaci: Człowiek
- Klasa postaci: Czarodziej - Wywołanie
- Wiek postaci: 25
- Wyznanie postaci: Azuth
- Pochodzenie postaci: Neverwinter
- Charakter postaci: Neutralny Dobry
- Znane języki: wspólny, elfi, chondathski, smoczy

Statystyki:
Wiadomo?? ukryta / Hidden message

Siła - 10
Zręczność - 12
Kondycja - 10
Inteligencja - 18
Mądrość - 10
Charyzma - 14

Wygląd zewnętrzny:
Chudy, dość młody mężczyzna o przeciętnym wzroście. Włosy krótkie, ciemny blond. Oczy ma w kolorze srebrnym. Na szyi nosi wisiorek z otwartą pozłacaną księgą.

No i tu pewnie niektórzy się ucieszą, że wreszcie postanowiłem historie napisać. No, może nie jest najlepsza

___________________________________________________________________________
* * *

Xentis czytał książkę, jak co dzień, kiedy do pokoju weszła matka.
- Przywieźli kogoś napadniętego na drodze, idziesz mi pomóc synu?
- A będę mógł zszywać mamo?
- Oczywiście! - zacisnęła palce w krzyżyk.

* * *

Xentis był młody. Uwielbiał zabawy z kolegami w bicie się kijami.
Zawsze był przywódcą ponieważ, co tu dużo mówić, był inteligentniejszy
od swoich znajomych. Prawie zawsze wracał poobijany. Pewnego dnia
wszystko się zmieniło. Kiedy zobaczył na własne oczy pokaz magii,
zapragnął być czarodziejem. Koledzy go wyśmiali, dlatego zaszywał się
w domu czytając różne książki.

* * *

Była piękna, słoneczna pogoda. Niebo było całkowicie wolne od chmur,
promienie słońca muskały twarz. Z oddali było słychać podniecone głosy
ludzi. ”No tak, dużo klientów mają handlarze w taką pogodę” - pomyślał
Xentis. Szedł tak za matką nie myśląc o tym, po co. Jego myśli
śledziły treść książki, którą ostatnio kupił. Traktowała ona o magii.

* * *

- Już jesteśmy!
Xentis wszedł do środka szpitala. Śmierdziało stęchlizną. Nie był
jeszcze do tego przyzwyczajony. Stał przy wejściu ogarniając wzrokiem
pomieszczenie. Było troszkę ciemno. Podszedł do ofiary napadu. Kilka
ran po pchnięciu nożem. Odwrócił się i zwymiotował. ”W książkach to
nie wydaje się takie obrzydliwe” - pomyślał.
- I jak ci się podoba moja praca Xentis? Witaj Kerri, nie uważasz, że
on jest za młody na takie widoki?
Matka chłopca podeszła do starego przyjaciela i zaczęli rozmawiać.
Xentis przemógł się i podszedł jeszcze raz do ofiary.
- Gdybym tylko umiał czarować. Zabiłbym tych niegodziwców, którzy
napadają podróżnych.
- Nie musisz nic mówić – powiedział pacjent, charcząc – Wiem, że mój
czas właśnie nadchodzi. -kaszel z krwią- Masz, to dla ciebie
dzieciaku. Czuję, że kiedyś będziesz umiał... - uśmiechnął się
zagadkowo, zakaszlał i dał chłopcu wisiorek z pozłacaną księgą. - Już
czas... -znów kaszel. Najpierw spojrzał zdziwiony na krew na rękawie a
potem rozkaszlał się na dobre. Z ust wypływało coraz więcej krwii. Nie
mógł złapać tchu.
- Kerri, on umiera, szybko!
Xentis przyjrzał się wisiorkowi. Przedstawiał on otwartą księgę z
napisem w elfim na okładce. Nie zauważył nawet jak odepchnięto go od
stołu, na którym leżał pacjent. Był zbyt zajęty rozszyfrowywaniem
napisu. "Księga czarów”. Spojrzał na operowanego, nogi zrobiły mu się
jak z waty. Zemdlał.

* * *
Kilka lat później
* * *

- Przywieźli kolejną ofiarę napadu Xentisie, pomożesz mi?
- Wybacz mamo, nie dziś...
- Mówisz tak od swojej pierwszej wizyty w szpitalu. Tylko czytasz, nie
robisz nic innego. Nawet przestałeś się bawić z rówieśnikami.
-Tak będzie lepiej.
Kerri wyszła pomrukując coś, a Xentis od razu otworzył książkę
opowiadającą historię pewnego czarodzieja - jego rodzina nie wiedziała
o jego mocach. Chłopiej przerwał lekturę zamyślając się. Coś go
tknęło. "Ciotka!" - pomyślał gapiąc się w sufit. Nagle zmarszczył
brwii. Na suficie było widać jakby wycięcia. Rozejrzał się po pokoju.
Po chwili postawił stołek a obok stolik. Wspiął się nań i uderzył w
środek wycięć tworzących prostokąt. Tak jak myślał - klapa. Pchnął z
całej siły. "A więc pewnie tu są rzeczy ciotki". Podskoczył i po
dłuższej chwili był już na poddaszu. Warsztat alchemiczny (kilka
fiolek na stoliku, moździeż i tłuczek ale dla niego profesjonalny
warsztat), łóżko, stolik, dwa krzesła, tak brudne okno, że z
powodzeniem możnaby je było pomylić z czarną skórą zawieszoną na
ścianie oraz kufer. O dziwo był otwarty. Klapka zaskrzypiała. Xentis
ujrzał księgę, podobną do tej z wisiorka. Chwycił wisiorek jedną ręką,
a drugą wyciągnął po księgę. Stał na niej mały pająk, patrząc z
ciekawością przekrzywionym łebkiem na człowieka. Widząc rękę uciekł w
popłochu. Księga była zakurzona. Chłopak zdmuchnął kurz i przeczytał
napis. Zamarł. "A więc to prawda" - pomyślał. Wziął znalezisko i
szybko opuścił poddasze. Uprzątnął wszystko i poszedł do pokoju
schować księgę. Zapomniał o niej. Nawet nie otworzył.

* * *
I znów po kilku latach
* * *

Xentis czytał kolejną powieść w swoim pokoju. W sąsiednim
pomieszczeniu jak zwykle matka opowiadała wszystkim, co słyszała w
mieście.
- ... A za tydzień wypływa statek na wyspę Aeris.
Słyszał już ta nazwę. Patrzył się na płomyk leniwie skaczący w lampce.
Nagle poczuł zmęczenie. Książka wypadła mu z rąk upadając przy łóżku.
Schylił się i tak już został. Pod łóżkiem spoczywała księga, którą
kiedyś znalazł na poddaszu. Zaschło mu w gardle. "O cholera!" - pomyślał i
nieświadomie krzyknął.
- Coś się stało? - matka już szła do jego pokoju. Szybko podniósł książkę nie zważywszy na to że złapał ją odwrotnie
- Krzyczałeś, coś się stało? - spytała
- Nie, nic, książka jest po prostu taka ciekawa... - uśmiechnął się
i obrócił ją
zorientowawszy się, że chciał ją czytać do góry nogami. Matka
pokręciła głową i wyszła. Odetchnął z ulgą. "A może popłynąć na Aeris?
Na pewno bym się czegoś nauczył. To okazja". Zamknął książkę. Nie mógł już zasnąć
więc wyszedł z domu.
___________________________________________________________________________
Cóż, albo jestem głupi, albo ślepy albo oba te czynniki skumulowały się pod moją zakurzoną czupryną.

Czy jest w tej historii choć jeden fragment mówiący dlaczego postać jest magiem, a nie fanem magii, czytelnikiem powieści, i posiadaczem księgi po ciotce? (btw. Jaki mag zostawia księgę na strychu?).
Taki, który już nie jest w stanie po nią wrócić A co do czarodzieja to on chce nim zostać i myślę, że nie byłoby trudne odgrywanie na początku chęci nauki do czasu aż ktoś "nauczy" mnie podstawowych czarów z 1 poziomu?
Zmieniam statystyki. Mądrość 14, Charyzma 10
Planuję walkę patykiem jak na razie, potem wezmę większą gałązkę i w końcu kostur albo kuszę xD. Pomyślałem, że czarodziej jest ciekawy ale jak sie dowiedziałem i nauce tylko fabularnych zaklęć, wpadłem na pomysł, iż nauka od początku będzie ciekawa. Ot zwykły mieszczanin z odrobiną mocy Już kiedyś odgrywałem nieudane eksperymenty, więc będzie prościej. Dzięki
No dobra, Akceptuję
- Nazwa konta postaci: galonger
- Nazwa postaci: Xentis Blackfire
- Płeć postaci: M
- Rasa postaci: Człowiek
- Klasa postaci: Czarodziej - Wywołanie
- Wiek postaci: 25
- Wyznanie postaci: Azuth
- Pochodzenie postaci: Neverwinter
- Charakter postaci: Neutralny Dobry
- Znane języki: wspólny, elfi, chondathski, smoczy

Statystyki:

Siła - 10
Zręczność - 12
Kondycja - 10
Inteligencja - 18
Mądrość - 14
Charyzma - 10

Wygląd zewnętrzny:
Chudy, dość młody mężczyzna o przeciętnym wzroście. Włosy krótkie, ciemny blond. Oczy ma w kolorze srebrnym. Na szyi nosi wisiorek z otwartą pozłacaną księgą.

___________________________________________________________________________
* * *

Xentis czytał książkę, jak co dzień, kiedy do pokoju weszła matka.
- Przywieźli kogoś napadniętego na drodze, idziesz mi pomóc synu?
- A będę mógł zszywać mamo?
- Oczywiście! - zacisnęła palce w krzyżyk.

* * *

Xentis był młody. Uwielbiał zabawy z kolegami w bicie się kijami.
Zawsze był przywódcą ponieważ, co tu dużo mówić, był inteligentniejszy
od swoich znajomych. Prawie zawsze wracał poobijany. Pewnego dnia
wszystko się zmieniło. Kiedy zobaczył na własne oczy pokaz magii,
zapragnął być czarodziejem. Koledzy go wyśmiali, dlatego zaszywał się
w domu czytając różne książki.

* * *

Była piękna, słoneczna pogoda. Niebo było całkowicie wolne od chmur,
promienie słońca muskały twarz. Z oddali było słychać podniecone głosy
ludzi. ”No tak, dużo klientów mają handlarze w taką pogodę” - pomyślał
Xentis. Szedł tak za matką nie myśląc o tym, po co. Jego myśli
śledziły treść książki, którą ostatnio kupił. Traktowała ona o magii.

* * *

- Już jesteśmy!
Xentis wszedł do środka szpitala. Śmierdziało stęchlizną. Nie był
jeszcze do tego przyzwyczajony. Stał przy wejściu ogarniając wzrokiem
pomieszczenie. Było troszkę ciemno. Podszedł do ofiary napadu. Kilka
ran po pchnięciu nożem. Odwrócił się i zwymiotował. ”W książkach to
nie wydaje się takie obrzydliwe” - pomyślał.
- I jak ci się podoba moja praca Xentis? Witaj Kerri, nie uważasz, że
on jest za młody na takie widoki?
Matka chłopca podeszła do starego przyjaciela i zaczęli rozmawiać.
Xentis przemógł się i podszedł jeszcze raz do ofiary.
- Gdybym tylko umiał czarować. Zabiłbym tych niegodziwców, którzy
napadają podróżnych.
- Nie musisz nic mówić – powiedział pacjent, charcząc – Wiem, że mój
czas właśnie nadchodzi. -kaszel z krwią- Masz, to dla ciebie
dzieciaku. Czuję, że kiedyś będziesz umiał... - uśmiechnął się
zagadkowo, zakaszlał i dał chłopcu wisiorek z pozłacaną księgą. - Już
czas... -znów kaszel. Najpierw spojrzał zdziwiony na krew na rękawie a
potem rozkaszlał się na dobre. Z ust wypływało coraz więcej krwii. Nie
mógł złapać tchu.
- Kerri, on umiera, szybko!
Xentis przyjrzał się wisiorkowi. Przedstawiał on otwartą księgę z
napisem w elfim na okładce. Nie zauważył nawet jak odepchnięto go od
stołu, na którym leżał pacjent. Był zbyt zajęty rozszyfrowywaniem
napisu. "Księga czarów”. Spojrzał na operowanego, nogi zrobiły mu się
jak z waty. Zemdlał.

* * *
Kilka lat później
* * *

- Przywieźli kolejną ofiarę napadu Xentisie, pomożesz mi?
- Wybacz mamo, nie dziś...
- Mówisz tak od swojej pierwszej wizyty w szpitalu. Tylko czytasz, nie
robisz nic innego. Nawet przestałeś się bawić z rówieśnikami.
-Tak będzie lepiej.
Kerri wyszła pomrukując coś, a Xentis od razu otworzył książkę
opowiadającą historię pewnego czarodzieja - jego rodzina nie wiedziała
o jego mocach. Chłopiej przerwał lekturę zamyślając się. Coś go
tknęło. "Ciotka!" - pomyślał gapiąc się w sufit. Nagle zmarszczył
brwii. Na suficie było widać jakby wycięcia. Rozejrzał się po pokoju.
Po chwili postawił stołek a obok stolik. Wspiął się nań i uderzył w
środek wycięć tworzących prostokąt. Tak jak myślał - klapa. Pchnął z
całej siły. "A więc pewnie tu są rzeczy ciotki". Podskoczył i po
dłuższej chwili był już na poddaszu. Warsztat alchemiczny (kilka
fiolek na stoliku, moździeż i tłuczek ale dla niego profesjonalny
warsztat), łóżko, stolik, dwa krzesła, tak brudne okno, że z
powodzeniem możnaby je było pomylić z czarną skórą zawieszoną na
ścianie oraz kufer. O dziwo był otwarty. Klapka zaskrzypiała. Xentis
ujrzał księgę, podobną do tej z wisiorka. Chwycił wisiorek jedną ręką,
a drugą wyciągnął po księgę. Stał na niej mały pająk, patrząc z
ciekawością przekrzywionym łebkiem na człowieka. Widząc rękę uciekł w
popłochu. Księga była zakurzona. Chłopak zdmuchnął kurz i przeczytał
napis. Zamarł. "A więc to prawda" - pomyślał. Wziął znalezisko i
szybko opuścił poddasze. Uprzątnął wszystko i poszedł do pokoju
schować księgę. Zapomniał o niej. Nawet nie otworzył.

* * *
I znów po kilku latach
* * *

Xentis czytał kolejną powieść w swoim pokoju. W sąsiednim
pomieszczeniu jak zwykle matka opowiadała wszystkim, co słyszała w
mieście.
- ... A za tydzień wypływa statek na wyspę Aeris.
Słyszał już ta nazwę. Patrzył się na płomyk leniwie skaczący w lampce.
Nagle poczuł zmęczenie. Książka wypadła mu z rąk upadając przy łóżku.
Schylił się i tak już został. Pod łóżkiem spoczywała księga, którą
kiedyś znalazł na poddaszu. Zaschło mu w gardle. "O cholera!" - pomyślał i
nieświadomie krzyknął.
- Coś się stało? - matka już szła do jego pokoju. Szybko podniósł książkę nie zważywszy na to że złapał ją odwrotnie
- Krzyczałeś, coś się stało? - spytała
- Nie, nic, książka jest po prostu taka ciekawa... - uśmiechnął się
i obrócił ją
zorientowawszy się, że chciał ją czytać do góry nogami. Matka
pokręciła głową i wyszła. Odetchnął z ulgą. "A może popłynąć na Aeris?
Na pewno bym się czegoś nauczył. To okazja". Zamknął książkę. Nie mógł już zasnąć
więc wyszedł z domu.
___________________________________________________________________________
Akceptuję.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • latwa-kasiora.pev.pl