ďťż
[Czarodziej] Luth Swift


Bo człowiek głupi jest tak bez przyczyny

- Nazwa konta postaci: szakullo
- Nazwa postaci: Mauricio Swift
- Płeć postaci: mężczyzna
- Rasa postaci: człowiek
- Wiek postaci: 20 lat
- Wyznanie postaci: Azuth
- Pochodzenie: Beregost

Opis:
Mauricio jest wysokim, dobrze zbudowanym mężczyznom. Jego twarz spowija grymas gniewu i zniesmaczenia. Jest ogolony na łyso, nie posiada także zarostu. Oczy ma koloru czarnego, całkowicie przepełnione mrokiem. Skóra jego jest gładka i blada niczym mgła. Porusza się z gracją i elegancją, można by pomylić go z dostojnym szlachcicem.

Charakter:

Mauricio jest typem człowieka samolubnego i przepełnionego dumą. Szacunek odczuwa jedynie do swojego mistrza Thalantyra. Gardzi słabszymi od siebie i nieporadnymi osobami. Nienawidzi ciężkiej pracy fizycznej, woli naukę i rozwój mentalny. Jest zrównoważony i opanowany, lecz lekkomyślny. Nie potrafi przewidzieć konsekwencji popełnionych czynów, nigdy nie przyznaje się do winy. Nie można mu zaufać, wszelkie obietnice łamie, jeśli tylko przyniesie mu to korzyść.

Historia:

Mauricio urodził się i mieszkał wraz z rodzicami w Beregoście. Jego rodzice byli rolnikami i dostarczali żywność do oddalonego godzinę drogi od Beregostu Wysokiego Żywopłotu. Jest to niewielka twierdza, w której urzęduje tajemniczy mag Thalantyr.
Młody Swift był bardzo nieznośnym dzieckiem, nie słuchał nikogo i robił co chciał. Wymigiwał się od pracy w polu, nie było z niego żadnego pożytku. W związku z tym rodzice postanowili oddać go w ręce surowego i bezwzględnego maga z Wysokiego Żywopłotu, aby tam nauczył się dyscypliny i moresu.
Thalantyr przyjął go na swojego ucznia ze względu na rodziców, którzy dla starego maga byli bardzo pomocni. Więc młody jeszcze chłopak zaczął szkołę życia. Stary czarodziej umiał postępować z takimi jak Mauricio, miał w swym długim życiu wielu uczniów. W krótkim czasie zdyscyplinował chłopaka i nauczył szacunku. Kiedy tylko młodzieniec buntował się i nie wykonywał obowiązków, otrzymywał kary. Jednak nie dało się zmienić natury tego chłopaka, w głębi serca wciąż pozostawał taki sam.
Kiedy Mauricio miał osiemnaście lat jego mistrz postanowił, że może on przystąpić do nauki magii. Od tego dnia codziennie miał przychodzić na lekcje czarodziejstwa. Okazało się, że w tej dziedzinie młody uczeń ma duży potencjał. Pewnego dnia Mauricio usłyszał z ust swego mistrza słowa, które zapadły mu w pamięć na bardzo długo i uświadomiły mu, że to właśnie magia jest jego przeznaczeniem i poświęci się jej całkowicie - „ Kilka niezrozumiałych słów i pośpieszny gest mają więcej mocy niż topór wojenny, pod warunkiem, że są to słowa i gesty czarodzieja. Te proste czynności sprawiają, że magia wydaje się łatwa, ale stanowią one tylko ułamek czasu, jaki czarodziej musi, spędzić pochylając się nad swoją księgą magiczną, przygotowując każdy czar, oraz śladową część lat, jakie zostały poświęcone na naukę sztuki magicznej. Czarodzieje korzystają z magii dzięki intensywnym studiom. Badają zatęchłe księgi, debatują na temat teorii magicznych z innymi magami i ćwiczą, kiedy tylko mogą. Dla czarodzieja magia nie jest talentem, ale trudną, przynoszącą satysfakcję sztuką.”
W przeciągu dwóch lat udało mu się opanować podstawy sztuki magicznej. Jednak Mauricio był niecierpliwy, chciał wiedzieć więcej, i to właśnie go zgubiło.
Postanowił przyśpieszyć tok nauki. W tym celu podkradł kilka ksiąg z zaklęciami Thalantyra i studiował je w swoim pokoju. Mag obdarzył ucznia dużym zaufaniem, toteż nie spodziewał się, że coś takiego może mieć miejsce.
Po kilku dniach przeglądania dziwnych i trudnych do opanowania zaklęć Mauricio postanowił sprawdzić swoją wiedzę. Wyszedł do lasu otaczającego Wysoki Żywopłot i wymówił zaklęcie przywołania zmarłego. Jednak nie był wystarczająco przygotowany aby poprawnie wyrecytować tak zaawansowane zaklęcie i przywołany szkielet obrócił się przeciwko niemu. Młody Swift nie wiedząc co zrobić stał w bezruchu. Szkielet dopadł go i kiedy miał już zadać śmiertelny cios został spalony w popiół. Zdębiały Mauricio nie zdawał sobie sprawy co się stało. Otóż Thalantyr zauważył całe zajście z okna warowni i pośpieszył na ratunek nierozważnemu uczniowi. W ostatniej chwili zdołał rzucić zaklęcie, które zniszczyło nieumarłego.
Po tym zdarzeniu stary mag stracił całkowicie zaufanie do swego podopiecznego i postanowił już więcej go nie uczyć . Chłopak rozzłoszczony tą decyzją, postanowił opuścić Beregost i udał się w poszukiwaniu wiedzy do Wrót Baldura.
Po kilku dniach podróży dotarł na miejsce, jednak żaden mag nie chciał nowego ucznia, uważali, że będzie on tylko problemem. Jeden z magów powiedział jednak gdzie mógłby znaleźć doświadczonych czarodziejów. Miejscem tym jest wyspa Aeris. Bez chwili zawahania udał się do portu i pierwszym lepszym statkiem wypłynął na tajemniczą wyspę, gdzie jego przygoda miała się dopiero zacząć...


Akceptuję warunkowo.

1) Thalantyr - postać znana z BG I. Czy ów mag jeszcze żyje? Czy on tak na prawdę przyjąłby ucznia?

2) Z Beregost do Wrót Baldura jest ponad 200 kilometrów (ponad 125 mil angielskich). Twój bohater pokonał tę trasę pieszo w kilka dni?
Dobra poprawie na ponad tydzień drogi a to już chyba wystarczająco dużo(10 dni ma tydzień chyba w Faerunie) i z tego co wiem to Thalantyr miał ucznia, który zamienił się przez swoją głupotę w kurczaka, więc założyłem, że będę jego kolejnym uczniem.

PS. Dzięki za akceptację!
A ja chciałbym się spytać, co robi chłopak o imieniu Mauricio na Wybrzeżu Mieczy.


Nie będę całego tekstu kopiował z poprawkami ale poprawiłem imię na Lander Swift i czas podróży na ponad tydzień, wydaje mi się, że to wystarczający okres na przebycie 200 km.

Czy wszystko jest już ok z tą postacią ponieważ nie mogę się doczekać gry?

[ Dodano: Pią Lip 20, 2007 5:39 pm ]
poprawka! imię to Luth Swift!
To się nazywa dekadzień lub przejażdżka
Czy jest już wszystko w porządku bo naprawdę chciałbym zagrać?
Warunkowo akceptuję
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • latwa-kasiora.pev.pl