ďťż
Atak na port?! Nie...


Bo człowiek głupi jest tak bez przyczyny

Dzień był przyjemnie chłodny po porannej burzy. Jeszcze czuć było wilgoć w powietrzu. Mimo to w porcie więcej uwagi mieszkańców zaprzątało błoto, które powstało na rozmokłych ulicach. Oblepiało ono buty i nieprzyjemnie utrudniało poruszanie się. Nikt nie myślał o patrzeniu w niebo, w celu innym, ażeby pogrozić Akadi za nierozgonienie deszczowych chmur.
Jednak gdyby ktoś poświęcił chwilę na obserwację błękitu zauważyłby nadlatującą strzałę. Najpierw jedną, wbiła się ona w rusztowanie straganu wzbudzając zamieszanie.
Po chwili poleciały za nią kolejne. Druga, trzecia, czwarta. Wszystkie lecąc zza murów od strony bagien lądowały bez wyraźnego celu. Przechodnie czym prędzej schronili się za murami domów i magazynów, co niektórzy rzucając wyzwiska pod adresem portowej straży. Ta zaś była prawdziwie zaskoczona, co nie było powodem do dumy.
Strzały przestały padać tak samo nagle, jak się pojawiły. Wychodząc z ukrycia przechodnie sięgali po nie, widząc przymocowane wiadomości:




Jedni uznali to za głupi żart. Inni wznosili lamenty wspominając niedawną wojnę domową, chociaż co niektórzy nie mogli sobie przypomnieć konkretów tego konfliktu, co tylko utwierdziło pieniaczy wieszczących spisek.
Czym prędzej strażnik portowy ogłosił, że uda się do elfiego lasu wyjaśnić zajście. Szybko powrócił, jednak bez dobrych wiadomości. Wypytywane elfy odżegnywały się od związku z całym zajściem.
Otrzymał nawet zapewnienie przedstawicielki elfiej rady o tym, że elfia społeczność nie ma z tym zajściem nic wspólnego.
Uwierzył, bo czemu miałby nie wierzyć?

Mimo to zauważył, że coś jest nie tak. Elfów było mniej niż zwykle. Zapytał o to i otrzymał niechętną odpowiedź - niektórzy Tel'Quessir w nocy zniknęli bez wieści...



*Adashi po całym zajściu przeszedł miedzy ludźmi, z poważną miną. Dostając w rękę jedną z "ulotek" pokręcił głową, już z uśmieszkiem.*

Wreszcie... wreszcie elfy pokazały swoją zdradliwą naturę... wreszcie ludzie przejrzą na oczy, z kim dzielili swój obóz.
*Alure przeczytała ze zgrozą wiadomość*

- Jest gorzej niż mogłoby się wydawać... Muszę odnaleźć Qual i Alyae...

OCC: WRESZCIE! Już zaczynam pisać postać Eldreth Veluuthra...
*Alethr wyszedł z karczmy wabiony zamieszaniem na ulicy. Popijając z cynowego kufla podniósł jedna kartkę i przeczytał powoli. Jeden raz. Potem drugi i trzeci. Rozejrzał się w około, przeczytał jeszcze raz*

I tutaj właśnie zaczyna się moja robota - Z nijakim uśmieszkiem wszedł do karczmy i jak gdyby nigdy nic zaczął żłopac kolejne piwo.


*Lenya zawiesiła wzrok na ogłoszeniu i pobladła wyraźnie. Przeczytała raz, drugi. Potem mocno zacisnęła usta i przedarła pergamin na pół.*
*Authrom przyjął wiadomość ze spokojem, po czym udał się do Nikerymów zadać im kilka pytań*

*Leoreth usłyszawszy o zajściu przeczesała dłonią włosy. Na jej twarzy zagościł wyraz zamyślenia*

*Lerinae pokręciła tylko głową i powiedziała ze spokojem i ciepłem do jednego z elfów w Świątyni* Przemoc nie jest rozwiązaniem...
*Sibhreach przeczytał ogłoszenie i zaklął pod nosem*

Ktoś tutaj dąży do kolejnej wojny... I nie są to elfy...

*Ruszył jednak w stronę Lasu Elfów w nadziei odnalezienia Zielonego Łucznika*
*Laviet zawiesił głowę z smutną miną, wyraźnie podłamany*

Nigdy nie byłem nie tolerancyjny wobec każdego.. Ale atakowanie osób, które dopiero, co się podniosły po tragedii to za wiele.. za wiele..

*Zacisnął pięść, przymrużył oczy, potem spojrzał na katanę z dziwnym uśmiechem*
*Ilryn pokręcił głową ze smutkiem*
to straszne... muszę znaleźć Qual...
*Arranz z typowym dla siebie spokojem podniósł i przeczytał jedną z ulotek przymocowanych do strzał. Na jego twarzy trudno było dostrzec jakąkolwiek zmianę. Po kilku sekundach wpatrywania się w kawałek papieru, ten zapalił się jasnym płomieniem, zaś czarodziej ruszył w poszukiwaniu kilku osób...*
*owinięty czarną, skórzanią gwardzista wcale nie pozostał w obrębie murów. Jak codziennie, kontynuował patrole, stanowczo rozliczając każdego napotkanego bandytę. Tych o elfiej krwi przeszukiwał dokładniej.
Ilość ciał bandytów mających paskudne rany w okolicach szyi, znajdowanych gdzieś w puszczy wcale nie zmalała*

OOC: Przeszukiwanie 15, Spostrzegawczość 16. Jakieś tropy? PW )
*Khalum kiedy powiadomiono go o owym napadzie zmarszczył brwi, po czym wezwał Starszyznę na naradę*

*Letiriel spojrzawszy na ogłoszenie pokręciła tylko głową i udała się na poszukiwanie Brata*

*Teretti zamieniwszy się w borsuka, zaczęła obserwować elfy chodzące po Lasach Aeris*

*Srebrnowłosy elf w białej szacie spojrzawszy na ogłoszenie tylko pokręcił głową*

Mani naa ron uumen. Amadas.
*Raverius wbił sztylet w stół w ziemie, czytając ogłoszenie*
Powywieszać elfy, to sie pokory nauczą...
Dowiedziawszy się o zajściu arcydruid zmarszczył czoło poczym niezwłocznie posłał strażników natury do lasu elfów by dowiedzieć się czegoś więcej i wybadać kto za tym stoi...

Paladyn Kaston, gwardzista w służbie Wysokich Lordów widząc lęk budzący się ponownie w sercach mieszkańców zaczął patrolować ulice portu dodając otuchy napotkanym mieszkańcom....
*Dragan, gdy tylko dowiedział się o zajściu znalazł jedną z elfich "wiadomości". Poszedł gdzieś w jakiś zaułek, po czym ją przeczytał.*
- Daj im palec, to urżną rękę przy samiuśkim ramieniu. Teraz zobaczymy, ile warta jest lojalność elfa? Tak, czy owak, śmierć separatystom.
*Serlith spojrzawszy na wiadomość naciągnął na głowę kaptur i szybkim krokiem ruszył do lasu elfów, porozmawiać z paroma osobami.*
*kiedy wieści o zajściu i treści ogłoszeń trafiły do uszu młodego drowa ten w pierwszej chwili zdziwił się, szybko jednak wyszeptał kilka słów w drowim mówiąc m. in. "może teraz mieszkańców Aeris wypędzą do Podmroku". Następnie rozejrzał się w poszukiwaniu przynajmniej pozornie przychylnych mu twarzy*
* Giryu byl podczas ataku w porcie , ze spokojem i opanowaniem obserwowal całą sytuację, gdy nalot się skończył podniósł jedną ze strzał po czym przeczytał wiadomość i powiedzial po Damarsku do siebie* Hmm .. bardzo podejrzane .. zdaje się że na trakcie będzie teraz o wiele niebezpieczniej , mam nadzieje tylko że zostawią w spokoju monastyr*po czym zwinal wiadomosc i schował w szpare kimona , i z opanowanym wyrazem twarzy ruszył w swoją stronę *
*po przeczytaniu ogłoszenia Naar zarchotał głupio i wskazał palcem na ogłoszenie które to po chwili spłonęło, powoli krecac głowa odszedl w kierunku karczmy*
*stary czlowiek dowiedziawszy się o ataku ze strony swoich uczniów wymamrotał do siebie jakies wsciekle slowa po czym skierowal się myslami ku jednemu ze zlotych elfów sląc mu wiadomosc*
*kiedy wieści dotarły do Dernera ten tylko lekko się uśmiechnął*I tak kolejny raz elfy dowodzą iż są żałosne...*położył dłoń na rękojeści miecza*
*Hanus był w obozowisku, gdy doszło do ataku. Usłyszawszy o wydarzeniu początkowo uderzył dłonią rękojesć miecza ze wściekłością i ruszył na poszukiwanie innych Gwardzistów. Po drodze ochłonął nieco i zerknąwszy na pismo zmarszczył brwi.*

Hm... nie znam elfa o takim imieniu. Oby chodziło o jakąś nieliczną grupkę. Tak czy inaczej trzeba się przygotować.

*Ruszył dalej szybkim, równym krokiem, szepcząc modlitwę do Helma.*
Amavelor ułożyła dłoń na ścianie świątyni.
-Corellon usłyszał znów płacz swych dzieci. Wiele z nich rusza w stronę jego domu by złożyć ostateczną skargę przed ojcowskim obliczem. Oto wróg i dawny ciemiężyciel marnej krwi zarzuca sieć intryg i licząc na obfity połów zwraca pomniejsze rasy przeciw nam.
Kobieta spojrzała na elfy w świątyni.
-Lecz odbije się od tarcz, upadnie porażony mądrością i chwałą ludu, ogień naszego oczyści jego kości. A nasz śpiew popłynie wśród drzew i rozejdzie się po świecie wieść o powstaniu. I powrócą wielkie dzieła i wypełnią nasze ziemie wszelkie sztuk rodzaje ciesząc bogów, lud i inne rasy.
Odwróciła się podnosząc z z ziemi zdobną tarczę.
- Czas nam nie sprzyja, bo moc ludu dopiero rośnie a ziarno zmian jeszcze nie dotknęło Torilu. Wiele rzeczy zakrywa wciąż mgła lecz ufajcie dzieci Corellona i przygotujcie się. Aby wybudować nowy dom należy usunąć gruzy starego, lecz nie można usunąć pamięci o minionych dniach. Aby już nigdy eflie ostrza nie skrzyżowały się w bratobójczej walce. Bądź ostrożny i dumny, nie wyniosły. Bądź też dobry i łaskawy jednak nie naiwny. Niech Corellon czuwa nad tobą.
*Nalavein dowiedziawszy się o tym zajściu poszedł na rozmowę z Braćmi oraz Siostrami Tel'Quessir.*

*Felianor ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy przyjął do siebie tę wieść i powiedział do siebie rechocząc.* Będzie niezła zabawa.
*Naevys nic nie mówiła, chociaż ci, którzy mogli ją widzieć, zauważyli, jak bardzo jest ponura na wieść, którą usłyszała. Można teraz zauważyć, że nie opuszcza portu, strzeże dziecka swego jak oka w głowie.*

I kim jesteście, by odbierać nam prawo do naszego dziedzictwa? *Wyszeptała tylko smutno, spoglądając na dziewczynce.*
*Tenner gdy dowiedział się o zajściu pokręcił głową i wrócił do swoich zajęć*
*Qual widząc wiadomość zmarszczyła brwi i pokręciła głową*
Znowu przeleje się niewinna krew. Czy tego chcemy czy nie, tak będzie.
*Po czym odeszła na nabrzeże pomyśleć*
*Seward także był w porcie. Po ataku podniósł spokojnie jedną ze strzał, oderwał kartkę i przeczytał. Nic nie powiedział, komentarza nie dodał. Dało się zauważyć, że spochmurniał jeszcze bardziej, niż zwykle. Spojrzał tylko na rękojeść miecza, dotknął głowicy i odszedł, wzdychając*
*Lii nie było w Porcie, gdy wiadomości zostały nadesłane, lecz zauważając jakimi spojrzeniami obarczają ją niektórzy mieszkańcy, spytała Emilię o to co się stało. Po rozmowie udała się szybko na Ziemie Ludu, by być może dowiedzieć się czegoś więcej*
*Albrecht czytając wiadomość zacisnął pięści, pokręcił głową i odszedł nieco poddenerwowany*
*W niewyjaśnionych okolicznościach zaginęło 25-ciu "ludzi" Kerynsuoressa, w tym conajmniej 2 magów, 6 łuczników i 2 mieczników. Elfy te nigdy nie wróciły do swych braci w sprawie. Ciał nie odnaleziono*
*Saeval ze smutkiem pokręcił głową*
Trzeba dokończyć dzieło Alaverla i odmienić wolę części Ludu. Wolę nawet nie myśleć przed jakim wyborem zostaniemy postawieni jeśli się to nie uda *zmarszczył brwi, uniósł głowę ku szarzejącemu nieboskłonowi* Corellonie ześlij proszę opamiętanie na te gorące głowy

*Naesir spuścił wzrok, trzymając jedną ze strzał*
To niemożliwe aby szlachetne elfy tego dokonały *drżącym głosem, po chwili strzała z trzaskiem się złamała między jego palcami*
*Do Sinzyne tkwiącej w swej "samotni" wieści dopiero docierają. Słuchając ich, co jakiś czas przymyka oczy, zaciskając usta*
*Ronan z nieskrywanym uśmiechem przeczytał ulotkę, spojrzał na Rudowłosą mrucząc pod nosem*

to jest ta sławna jedność Ludu?
Lordowie, Ambasadorowie, Rady ... dajcie im jeszcze więcej ...


*prychnął wciskając pergamin za pas*
*kolejnych 4 czarodziejów, 3 wojowników i 1 lucznik należacy do grupy wysokiego kaplana Kerynsouressa nie pojawilo się wiecej na ziemiach ludu czy innych tego typu miejscach. Ciał nieodnaleziono.*
*Daelwyn zasłyszał wieści i zmarszczył brwi. Na jego twarz wstąpił dziwny grymas, bez konkretnego wyrazu, mieszanina zamyślenia, smutku ale i poruszenia*
No to nie marudzić .. działa to w dwie strony ...

Mobki też permów nie dostają

Nasza Arkadia ..
Gobliny, czy ludzie... tak łatwo dają się zabić... a każdego warto umieć zabić. Nadszedł czas na elfy.
Znowu wojna. *westchnął* Chyba to polubię.


*obieżyświat splunął na ziemię czarną plwociną i sprawdził stan strzał w kołczanie*
*Storn przeczytawszy wiadomość zmarszczył czoło* Co się stało z tymi elfami? Wydawali się inni... *po czym odszedł polerując tarczę*
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • latwa-kasiora.pev.pl