ďťż
[Wojownik] Thravil Meaisandrian


Bo człowiek głupi jest tak bez przyczyny

- Nazwa konta postaci: sir--Paulus
- Nazwa postaci: Thravil Meaisandrian
- Płeć postaci: Mężczyzna
- Rasa postaci: Elf słoneczny
- Klasa postaci: Wojownik
- Wiek postaci: 170
- Wyznanie postaci: Corellon Lorethian
- Języki postaci: Elfi, Wspólny, Illuskański, Niebianski, Powietrzny
- Pochodzenie postaci: Evermeet - Leuthilspar
- Charakter postaci: PN

- Opis zewnętrzny: Postać o dumnym spojrzeniu zielonych oczu porusza się z dużą lekkością. Ma niemalże złote włosy i skórę w odcieniu brązu. Wygląda na lepiej zbudowanego niż typowy przedstawiciel elfiej rasy.

- Podstawowe atrybuty:



Od siebie dodam, że praworządni eldarowie są... raczej... bardzo rzadcy.
Praworządny neutralny.

Czy praworządny nie pasuje bardziej do charakteru, który sobie obmysliłem?
Mam nieco mieszane uczucia co do tej postaci... lecz masz moją Akceptację, ale możesz być pewny, że będę miał ją na oku


Po konslutacjach zmieniłem charakter.

- Nazwa konta postaci: sir--Paulus
- Nazwa postaci: Thravil Meaisandrian
- Płeć postaci: Mężczyzna
- Rasa postaci: Elf słoneczny
- Klasa postaci: Wojownik
- Wiek postaci: 170
- Wyznanie postaci: Corellon Lorethian
- Języki postaci: Elfi, Wspólny, Illuskański, Niebianski, Powietrzny
- Pochodzenie postaci: Evermeet - Leuthilspar
- Charakter postaci: CN

- Opis zewnętrzny: Postać o dumnym spojrzeniu zielonych oczu porusza się z dużą lekkością. Ma niemalże złote włosy i skórę w odcieniu brązu. Wygląda na lepiej zbudowanego niż typowy przedstawiciel elfiej rasy.

- Podstawowe atrybuty:

Potwierdzam moją akceptację.
Akceptuję.
(proszę o skasowanie porzedniego posta, tu jest z historia z pewnymi poprawkami)
Po pewnych przemyśleniach dołączam historię postaci i czekam na jej akceptację ;]

- „… i tak oto część elfów została wygnana w ciemność i straciła prawo postawienia stopy na Evermeet. Nazwao je później drowami.” Matka zamknęła książkę, z radością patrząc na śpiące dziecko.

15 lat później. Thravil ma 16 lat, Leuthilspar

Do dziecięcego pokoiku wielkiego elfiego dworu wszedł niewysoki złotowłosy elf.
- A kto tu jeszcze nie śpi? – zapytał zamykając drzwi
- Tato, ja nie chcę iść jeszcze spać – zapiszczał mały elf wymachując drewnianym mieczykiem.
- Dranthil już na pewno dawno śpi. Co ty robisz do tej pory?
- Ratuję świat przed demonami – oznajmił dumnie mały stając na baczność.
- Na pewno, dzięki Twojej odwadze demony nigdy nie dotrą na Evermeet. Teraz chodź do łóżka.
Mały grzecznie już wskoczył do pościeli.
- Ale przeczytasz mi coś?
- Dobrze… ale coś krótkiego – ojciec sięgnął po książkę. Wybrał krótką bajkę o dzielnym wojowniku złotym elfie. Przeczytał fragment, po czym dziecko wskazało na obrazek.
- Tatku, a co to jest? – zapytał wskazując paluszkiem na czarną postać krzyżującą ostrza z wojownikiem w złotej zbroi.
- To jest… drow. Zdrajca naszej krwi i morderca.

29 lat później. Thravil ma 45 lat, Leuthilspar.

Słońce świeci wysoko. Słuchać szum morskich fal. Na kamiennym placu otoczonym bajeczną roślinnością znajduje się grupka siedzących elfich dzieci. Jedno z nich, ubrane w szaty z najlepszych szkarłatnych materiałów, połyskujących złotem, na uboczu zrywa źdźbła trawy. Przed grupą stoi wysoki mentor.
- Półdrowy także można poznać po białych włosach, lecz nie wszystkie… - nagle przerywał odrywając wzrok od księgi.
- Meaisandrian! Czy Pan mnie słucha? Proszę powtórzyć.
- Nie słucham… - powiedział mały złotowłosy elf.
- Wróć do grupy i zapisuj! – powiedział nieco głośniej nauczyciel
- Nie interesuje mnie to… - rzucił niedbale.
- Nieznośny dzieciak. Powiadomię o wszystkim się ojca!
- Nie ośmielisz się…
Nauczyciel głęboko odetchnął nie patrząc już na urwisa. Poprawił okulary i zamknął księgę.
- Koniec lekcji. Do widzenia, do jutra! – po czym wepchnął pozostałe rękopisy z impetem do skrzyneczki i odszedł szybkim krokiem.
Tłum dzieci podniósł się niepewnie. Zaczęły się rozmowy, rozchodzenie się. Thravil również wstał i poszedł w stronę domu nie zwracając uwagi na otoczenie. To jemu mieli ustępować drogi.
- Dlaczego to robisz? – zapytał ktoś. Thravil odwrócił głowę, a jego oczom ukazał się nieco wyższy od niego elf księżycowy.
- Co? – powiedział skupiając uwagę na rozmówcy
- Przestań!
- Dranthil daj spokój.
Dranthil był jednym z niewielu elfów, którym Thravil poświęcał większą uwagę. Był dla niego jedynym wartościowym rówieśnikiem. Chociaż nawet z od niego często odpoczywał w samotności.
- Tyle razy Cię prosiłem… Po co nadal to robisz… - zapytał Dranthil
- Bo nie mam zamiaru słuchać tych głupot o tych wszystkich nędznych istotach, nie będę!
- Nawet żadnego nigdy nie widzieliśmy. Człowieka… krasnoluda… d…
- Nawet nie wspominaj o tym… czymś.

43 lat później. Thravil ma 88 lat, Leuthilspar.

- Przenieś ciężar na przednią nogę! – zawołał gromkim głosem odziany w skórzaną zbroję elf – Nigdy nie będziesz umiał poprawnie władać ostrzem, jak nie nauczysz się podstaw!
Thravil nic nie odpowiedział. W myśli tylko przeklinał karcącego go instruktora i obserwował Dranthila strzelającego z łuku na placu obok. Tamtemu szło lepiej
- Czy mógłbyś się wreszcie skupić?
Meaisandrian wziął głęboki wdech.
- Przestań mi rozkazywać! Mam tego dosyć! – warknął. Chwycił rapier i całą siłą natarł na opancerzonego partnera. Zadawał ciosy z dużą prędkością, ale nauczyciel z łątwością go rozbroił i wywrócił na ziemię.
- Sam widzisz, że wiele jeszcze nauczyć musisz się. To elegancka i zabójcza sztuka walki, nie bezmyślna rąbanina.
Thravil ze złością podniósł się i odetchnął głęboko przez nos.
- Dziękuję za… pouczającą lekcję - rzucił ironicznie i od razu ruszył do wyjścia.

31 lat później. Thravil ma 119 lat. Carmanthor

Wysokie, grube drzewa, na nich tarasy utworzone z gałęzi. Thravil razem z grupką przyjaciół wyruszył zbadać ziemie swych ojców. Idzie środkiem grupy trzymając za rękę drobną złotowłosą elfkę. W eskorcie kilku opancerzonych wojowników i czarodzieja, przewodnika wyprawy szli w głąb lasu podziwiając opuszczone przez elfów w przeszłości ziemie. Ukochana Thravila również pochodziła ze szlacheckiej rodziny. Poznali się przez rodziców i od razu przypadli sobie do gustu dzięki podobnym poglądom. Kiedy tak grupka szła szlakiem i rozmawiając wesoło, nikt nie zauważył, że z czasem zaczęło ubywać gwardzistów. Kiedy w końcu grupa zatrzymała się było już za poźno, żeby podejmować decyzje. W jednej chwili z zarośli wyskoczyły odziane w czerń zamaskowane postacie i w mgnieniu oka pozbawiły grupę eskorty przy użyciu sztyletów. Następnie posypały się strzały. Thravil był w środku grupki, więc po pierwszej salwie przy życiu został tylko on, ukochana oraz dwójka młodych złotych elfów.
- Widok konających złociutkich… niezapomniane – powiedział ktoś mrożącym krew w żyłach głosem po czym gestem wskazał młodych. Sekundę później leżeli już bez głów. Thravil trzymał w objęciu towarzyszkę.
- Zakochani … jakie to urocze. – zaśmiał się napastnik, po czym ściągnał maskę. Thravilowi ukazała się twarz czarna jak nocne sklepienie. Białe długie włosy oraz czerwone oczy nadawały grozy postaci.
- Nie wiecie z kim macie do czynienia! Jestem Thravil z rodu Meaisandrian! – krzyknął z dumą.
- Wspaniale, będziesz piszczał jak zarzynane prosię, tak samo jak twój ojczulek gdy wzywał tego swojego półbożka?
- Powtórz to… - powiedział robiąc krok w kierunku drowa.
- Bierzemy ją? – odezwał się inny napastnik, kiedy reszta zbierała łupy z ciał razem z nimi.
- Żadnego mieszania krwi! – warknął przywódca – Niech patrzy jak ona cierpi. To będzie rozkosz dla mych oczu.
- Zostawcie ją! - krzyknął Thravil gdy napastnicy zaczęli ich rozdzielać – uderzył jednego z nich, po czym poczuł silne ukłucie w plecach między żebrami. Padł na ziemię. Nie otworzył by już więcej oczu, gdyby nie ucieczka drowów na widok zbliżającej się dużej ekipy poszukiwaczy przygód.

8 lat później. Thravil ma 127 lat. Leuthilspar

Thravil siedzi na ławce na tarasie w rodzinnej rezydencji. W palcach trzyma cieniutki srebrny łańcuszek z symbolem półksiężyca. Jedyna rzecz, która została mu po ukochanej. Wpatruje się w niego wspominając wydarzenia z przeszłości. Chwilę później usłyszał swoje imię wykrzyczane z ulicy.
- Thravil! – znajomy głos należał do Dranthila.
Złoty elf szybko wychylił się za barierkę.
- Chwytaj broń zaatakowano nas!
Thravil wytrzeszczył oczy. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że całe miasto bije na alarm. Szybko schował wisiorek i w dordze do drzwi wejściowych złapał ojcowski rapier. Nigdy wcześniej go nie używał, ale doskonale wiedział gdzie jest. Za drzwiami czekał na niego już Dranthil i grupka kolegów. Przebiegli kilka przecznic i dołączyli do oddziału, który ścigał napastników – drowy. Ścigano zabójców kóla Zaora, który został zamordowany w sercu swojego pałacu.
Zanim dogonili pościg Thravil zatrzymał się w jednej z alejek, gdyż coś skupiło tam jego uwagę. Znajomi pobiegli dalej, a on sam wszedł w wąska uliczkę. Nagle zatrzasnęły się drzwi i dało Se słyszeć piski przerażenia. Wpadł do pomieszczenia i zobaczył dwójkę elfach dziewcząt nieżywych na ziemii i niskiego napastnika w czarnej masce. Thravil szybko wykonał pchnięcie rapierem, ale przeciwnik był szybszy. Pchnięcie było wyprowadzone w kierunku bioder, a wróg zręcznie wyparował cios ku ziemi i rąbnął drugim ostrzem w broń złotego elfa. Miecz zatrzymał się na ostrzu. Zabrał go i całą siła nacisnął stopną tuz przy rękojeści rapiera. Ostrze pękło. Napastnik przeszedł do ataku swoimi krótkimi mieczami. Na szczęście sam przwrócił się i padł na ziemię i w ułamku sekundy był przygwożdżony resztką rapiera do ziemii. Thravil puścił broń, która sterczała w piersi dyszącego jeszcze napastnika. Jęczał on, niemalże płakał, a jego ciało nieznacznie się skurczyło. Złoty elf rozejrzał się z przerażeniem po pokoju. Drugi raz w życiu widział śmierć twarzą w twarz, ale pierwszy raz kogoś zabił. Nachylił się nad konającym i zdjął jego maskę. Leżący miał twarz dziecka, niedojrzałej istoty. To wprawiło Thravila w jeszcze większe przerażenie. Chwycił rapier i z gniewem i jednoczesną rozpaczą go wyciągnął. Przez te wszystkie lata nie zauważył, że rękojeść jest ozdobiona symbolem złamanej strzały ponad łzą – Shevarasha.

43 lata później. Thravil ma 170 lat.

Razem z Dranthilem byli już spakowani. Czekali na statku. Pożegnali się już ze wszystkimi. Thravil stoi na dziobie statku i wpatruje się w horyzont. Podchodzi do niego Dranthil i staje koło niego.
- Bosman powiedział, że wypłyniemy o wschodzie słońca. – spojrzał na Thravila – cały czas myślisz o Carmanthorze?
Thravil kiwnął głową. W dłoni trzymał srebrny łańcuszek.
- Powinni wiedzieć, że elfa nie zapomni… mogli mnie dobić, lepiej by dla nich to się skończyło.
- Już niedługo przyjacielu... – po chwili milczenia dodał - Wysiądziemy na Aeris. Ma tam po nas przypłynąć jakiś elf z Carmanthoru. Nie znam go, ale podobno wie kogo szukać, mamy się nie martwić i czekać w Silwood, aż się pojawi.
Thravil ścisnął wolną dłonią symbol na rękojeści.
- Już niedługo… - powiedział, po czym zaczęło świtać.

W tym samym czasie. Carmanthor

Późny wieczór. Trzymał naciągniętą cięciwę ze strzałą. Dom jest już niedaleko. Jeszcze tylko kilka minut marszu. Napięcie oraz ostrożność go nie opuszczały. Wrogowie mogli pojawić się w każdej chwili. Przecież właśnie takgo szkolono. „Stała czujność!” powtarzał w duchu. Nagle usłyszał odgłos łamanej na ziemi gałązki. Odwrócił się i nie mierząc wypuścił strzałę w miejsce odgłosu, która dosłownie kilka metrów dalej wbiła się w niewidoczny cel, który z krzykiem osunął się na ziemię. Odwracając się sięgnął po następną strzałę z prędkością godną mistrza, ale nawet to nie wystarczyło. Następna, jego ostatnia sekunda przyniosła mu widok zamaskowanej postaci rozcinającej mu gardło. Ból, utrata oddechu, krew i ciemność. Thravil miał już nigdy się nie dowiedzieć, że jego oczekiwaniu nie będzie końca.
A ja grzecznie proszę - popraw wszystkie błędy w nazwach, imionach bóstw itp.

Dodatkowe uwagi:
- elf w wieku 45 lat jest fizycznie dorosły /elfy dorastają fizycznie jak ludzie/.
- w Cormanthorze w tamtym czasie, który opisujesz, wciąż mieszkały elfy - w Elfim Dworze - a drowy jeszcze się nie sprowadziły na dobre /Odwrót wciąż był debatowany/.
Ile lat temu rozpoczął się odwrót?
Tylko wspomnę, że na historię jest nieco za późno:

:/ kiepsko... ale to coś zmienia, żeby starać się o zaakpceptowanie postaci jeszcze raz? Jeżeli nie wiąże się to z żadnymi stratami, to w czym problem?
(ponownie proszę o skasowanie poprzedniego posta. Pomyłek tyle, że aż wstyd)

Jeśli ponowna akceptacja nie wiąże się z zawieszeniem psotaci (6lvl), to proszę o rozpatzenie historii. W razie porzeby będzie zmieniana pod kątem zatwierdzonych w cześniej danych.

- „… i tak oto część elfów została wygnana w ciemność i straciła prawo postawienia stopy na Evermeet. Nazwao je później drowami.” Matka zamknęła książkę, z radością patrząc na śpiące dziecko.

3 lata później. Thravil ma 4 lata, Leuthilspar

Do dziecięcego pokoiku wielkiego elfiego dworu wszedł niewysoki złotowłosy elf.
- A kto tu jeszcze nie śpi? – zapytał zamykając drzwi
- Tato, ja nie chcę iść jeszcze spać – zapiszczał mały elf wymachując drewnianym mieczykiem.
- Twoi koledzy już na pewno dawna śpią. Co ty robisz do tej pory?
- Ratuję świat przed demonami – oznajmił dumnie mały stając na baczność.
- Na pewno, dzięki Twojej odwadze demony nigdy nie dotrą na Evermeet. Teraz chodź do łóżka.
Mały grzecznie już wskoczył do pościeli.
- Ale przeczytasz mi coś?
- Dobrze… ale coś krótkiego – ojciec sięgnął po książkę. Wybrał krótką bajkę o bogu wyznawanym przez rodzinę - Corellonie Lorethianie. Przeczytał fragment, po czym dziecko wskazało na obrazek.
- Tatku, a co to jest? – zapytał wskazując paluszkiem na czarną postać krzyżującą ostrza z wojownikiem w złotej zbroi.
- To jest… drow. Zdrajca naszej krwi i morderca.

12 lat później. Thravil ma 16 lat, Leuthilspar.

Słońce świeci wysoko. Słuchać szum morskich fal. Na kamiennym placu otoczonym bajeczną roślinnością znajduje się grupka siedzących elfich dzieci. Jedno z nich, ubrane w szaty z najlepszych szkarłatnych materiałów, połyskujących złotem, na uboczu zrywa źdźbła trawy. Przed grupą stoi wysoki mentor.
- Półdrowy także można poznać po białych włosach, lecz nie wszystkie… - nagle przerywał odrywając wzrok od księgi.
- Meaisandrian! Czy Pan mnie słucha? Proszę powtórzyć.
- Nie słucham… - powiedział mały złotowłosy elf.
- Wróć do grupy i zapisuj! – powiedział nieco głośniej nauczyciel
- Nie interesuje mnie to… - rzucił niedbale.
- Nieznośny dzieciak. Powiadomię o wszystkim się ojca!
- Nie ośmielisz się…
Nauczyciel głęboko odetchnął nie patrząc już na urwisa. Poprawił okulary i zamknął księgę.
- Koniec lekcji. Do widzenia, do jutra! – po czym wepchnął pozostałe rękopisy z impetem do skrzyneczki i odszedł szybkim krokiem.
Tłum dzieci podniósł się niepewnie. Zaczęły się rozmowy, rozchodzenie się. Thravil również wstał i poszedł w stronę domu nie zwracając uwagi na otoczenie. To jemu mieli ustępować drogi.
- Dlaczego to robisz? – zapytał ktoś. Thravil odwrócił głowę, a jego oczom ukazała się jego matka.
- Co? – powiedział skupiając na niej uwagę.
- Przestań. - powiedziała z troską w głosie
- Mamo daj spokój.
- Tyle razy Cię prosiłam… Po co nadal to robisz…
- Bo nie mam zamiaru słuchać tych głupot o tych wszystkich nędznych istotach, nie będę!
- Nawet żadnego nigdy nie widziałeś. Człowieka… krasnoluda… dr…
- Nawet nie wspominaj o tym… czymś.

35 lat później. Thravil ma 51 lat, Leuthilspar.

- Przenieś ciężar na przednią nogę! – zawołał gromkim głosem odziany w skórzaną zbroję elf – Nigdy nie będziesz umiał poprawnie władać ostrzem, jak nie nauczysz się podstaw!
Thravil nic nie odpowiedział. W myśli tylko przeklinał karcącego go instruktora i obserwował Dranthila strzelającego z łuku na placu obok. Tamtemu nie szło lepiej, czym Thravil się pocieszał. Dranthil był jednym z niewielu , którym Thravil poświęcał większą uwagę. Był dla niego jedynym wartościowym elfem nie licząc rodziny i uznanych osobistości. Chociaż nawet z od niego często odpoczywał w samotności.
- Czy mógłbyś się wreszcie skupić? - krzyknął instruktor.
Meaisandrian wziął głęboki wdech.
- Przestań mi rozkazywać! Mam tego dosyć! – warknął. Chwycił rapier i całą siłą natarł na opancerzonego partnera. Zadawał ciosy z dużą prędkością, ale nauczyciel z łątwością go rozbroił i wywrócił na ziemię.
- Sam widzisz, że wiele jeszcze nauczyć musisz się. To elegancka i zabójcza sztuka walki, nie bezmyślna rąbanina.
Thravil ze złością podniósł się i odetchnął głęboko przez nos.
- Dziękuję za… pouczającą lekcję - rzucił ironicznie, tłumiąc w sobie gniew i od razu ruszył do wyjścia.

65 lat później. Thravil ma 116 lat. Leuthilspar

Thravil siedzi na ławce na tarasie w rodzinnej rezydencji. W palcach trzyma cieniutki srebrny łańcuszek z symbolem półksiężyca. Zakładał go jej na szyję. Ukochana Thravila również pochodziła ze szlacheckiej rodziny. Poznali się przez rodziców i od razu przypadli sobie do gustu dzięki podobnym poglądom. Wpatrywali się sobie w oczy. Chwilę później usłyszał swoje imię wykrzyczane z ulicy.
- Thravil! – znajomy głos należał do Dranthila.
Złoty elf szybko wychylił się za barierkę.
- Chwytaj broń! Zaatakowano nas!
Thravil wytrzeszczył oczy. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że całe miasto bije na alarm. Szybko chwycił towarzyszkę za rękę i w drodze do drzwi wejściowych złapał ojcowski rapier. Nigdy wcześniej go nie używał, ale doskonale wiedział gdzie jest. Za drzwiami czekał na niego już Dranthil i grupka kolegów. Przebiegli kilka przecznic i dołączyli do oddziału, który ścigał napastników – drowy. Ścigano zabójców króla Zaora, który został zamordowany w sercu swojego pałacu.
Zanim dogonili pościg Thravil zatrzymał się w jednej z alejek, gdyż coś skupiło tam jego uwagę.
- Biegnij z Dranthilem, później was dogonię. - powiedział do ukochanej, ona odpowiedziała mu pocałunkiem.
- Niech łaska Corellona ci sprzyja.
Znajomi pobiegli dalej, a on sam wszedł w wąska uliczkę. Nagle zatrzasnęły się drzwi i dało się słyszeć piski przerażenia. Wpadł do pomieszczenia i zobaczył dwójkę elfich dziewcząt nieżywych na ziemi i niskiego napastnika w czarnej masce. Thravil szybko wykonał pchnięcie rapierem, ale przeciwnik był szybszy. Pchnięcie było wyprowadzone w kierunku bioder, a wróg zręcznie wyparował cios ku ziemi i rąbnął drugim ostrzem w broń złotego elfa. Miecz zatrzymał się na ostrzu. Zabrał go i całą siła nacisnął stopą tuz przy rękojeści rapiera. Ostrze pękło. Napastnik przeszedł do ataku swoimi krótkimi mieczami. Na szczęście sam przewrócił się i padł na ziemię i w ułamku sekundy był przygwożdżony resztką rapiera do ziemi. Thravil puścił broń, która sterczała w piersi dyszącego jeszcze napastnika. Jęczał on, niemalże płakał, a jego ciało nieznacznie się skurczyło. Złoty elf rozejrzał się z przerażeniem po pokoju. Drugi raz w życiu widział śmierć twarzą w twarz, ale pierwszy raz kogoś zabił. Nachylił się nad konającym i zdjął jego maskę. Leżący miał twarz dziecka, niedojrzałej istoty. To wprawiło Thravila w jeszcze większe przerażenie. Chwycił rapier i z gniewem i jednoczesną rozpaczą go wyciągnął.
Dogonił grupę, okazało się, że już po wszystkim.
- Szkoda, że tylu musiało oddać życie - powiedział Dranthil
- Jesteśmy wszyscy? - zapytał Thravil rozglądając się po zebranych
Nikt nic nie odpowiedział, tylko Dranthil wyciągnął do niego dłoń z symbolem Corellona na srebrnym łańcuszku i dodał trzęsącym się głosem.
- Zabrali ją.
Przez te wszystkie lata nie zauważył, że rękojeść rapiera jest ozdobiona symbolem złamanej strzały ponad łzą – Shevarasha.

41 lat później. Thravil ma 157 lat, Cormanthor

Wysokie, grube drzewa, na nich tarasy utworzone z gałęzi. Thravil razem z grupką przyjaciół wyruszył zbadać ziemie swych ojców. Idzie środkiem grupy. W eskorcie kilku opancerzonych wojowników i czarodzieja, przewodnika wyprawy szli w głąb lasu podziwiając opuszczone przez elfów w przeszłości ziemie. Kiedy tak grupka szła szlakiem i rozmawiając wesoło, nikt nie zauważył, że z czasem zaczęło ubywać gwardzistów. Kiedy w końcu grupa zatrzymała się było już za późno, żeby podejmować decyzje. W jednej chwili z zarośli wyskoczyły odziane w czerń zamaskowane postacie i w mgnieniu oka pozbawiły grupę eskorty przy użyciu sztyletów. Następnie posypały się strzały. Thravil był w środku grupki, więc po pierwszej salwie przy życiu został tylko on oraz paru złotych elfów w różnym wieku.
- Widok konających złociutkich… niezapomniane – powiedział ktoś mrożącym krew w żyłach głosem po czym gestem wskazał młodych. Sekundę później leżeli już bez głów. Thravil wyciągnął na nowo przekuty rapier i wyprostował rękę w kierunku zdemaskowanego, chowając drugą dłoń za plecami.
- Jakie to żałosne – zaśmiał się napastnik, po czym ściągnał maskę. Thravilowi ukazała się twarz czarna jak nocne sklepienie. Białe długie włosy oraz czerwone oczy nadawały grozy postaci.
- Nie wiecie z kim macie do czynienia! Jestem Thravil z rodu Meaisandrian! – krzyknął z dumą.
- Wspaniale - odpowiedział z zaciekawieniem i satysfakcją - będziesz piszczał jak zarzynane prosię, tak samo jak twoja dziewucha, gdy wzywała tego swojego bożka?
- Powtórz to… - powiedział robiąc krok w kierunku drowa.
- Bierzemy go? – odezwał się inny napastnik, kiedy reszta zbierała łupy z ciał razem z nimi.
- Żadnych jeńców! – warknął przywódca – Dokończymy to tutaj. Niech patrzy jak cierpią. To będzie rozkosz dla mych oczu.
- Posmakujcie zemsty Shevarasha - krzyknął Thravil gdy napastnicy zaczęli ich rozdzielać – zaatakował jednego z nich, po czym, zdumiony, poczuł silne ukłucie w plecach między żebrami. Padł na ziemię. Nie otworzył by już więcej oczu, gdyby nie ucieczka drowów na widok zbliżającej się dużej ekipy poszukiwaczy przygód.

13 lat później. Thravil ma 170 lat, Leuthilspar.

Razem z Dranthilem byli już spakowani. Czekali na statku. Pożegnali się już ze wszystkimi. Thravil stoi na dziobie statku i wpatruje się w horyzont. Podchodzi do niego Dranthil i staje koło niego.
- Bosman powiedział, że wypłyniemy o wschodzie słońca. – spojrzał na Thravila – cały czas myślisz o niej?
Thravil kiwnął głową. W dłoni trzymał srebrny łańcuszek.
- Powinni wiedzieć, że elf nie zapomni… mogli mnie dobić, lepiej by dla nich to się skończyło.
- Już niedługo przyjacielu... – po chwili milczenia dodał - Wysiądziemy na Aeris. Ma tam po nas przypłynąć jakiś elf z Cormanthoru. Nie znam go, ale podobno wie kogo szukać, mamy się nie martwić i czekać w Silwood, aż się pojawi.
Thravil ścisnął wolną dłonią symbol na rękojeści.
- Już niedługo… - powiedział, po czym zaczęło świtać.

W tym samym czasie. Cormanthor

Późny wieczór. Trzymał naciągniętą cięciwę ze strzałą. Dom jest już niedaleko. Jeszcze tylko kilka minut marszu. Napięcie oraz ostrożność go nie opuszczały. Wrogowie mogli pojawić się w każdej chwili. Przecież właśnie tak go szkolono. „Stała czujność!” powtarzał w duchu. Nagle usłyszał odgłos łamanej na ziemi gałązki. Odwrócił się i nie mierząc wypuścił strzałę w miejsce odgłosu, która dosłownie kilka metrów dalej wbiła się w niewidoczny cel, który z krzykiem osunął się na ziemię. Odwracając się sięgnął po następną strzałę z prędkością godną mistrza, ale nawet to nie wystarczyło. Następna, jego ostatnia sekunda przyniosła mu widok zamaskowanej postaci rozcinającej mu gardło. Ból, utrata oddechu, krew i ciemność. Thravil miał już nigdy się nie dowiedzieć, że jego oczekiwaniu nie będzie końca.
Drobna zmiana. Dowiedziałem się, czym różnią się chondathski i illuskański i doszedłem do wniosku, że taki elf nie uczyłby się illuskańskiego. chondathski jest tym językiem wyższych sfer - cywilizowanych. Czy zmiana wchodzi w grę?

- Języki postaci: elfi, wspólny, chondathski, niebianski, powietrzny
No problem.
Zielu przekazał mi pozwolenie na szermierza. Dziękuję.

Jest szansa na uzyskanie zgody na wybranie jakiejkolwiek klasy czarującej (jeden lvl dla uatrakcyjnienia postaci) przy odpowiednim odgrywaniu?
Tak - po znalezieniu nauczyciela i odegraniu nauki.
Wiadomo?? ukryta / Hidden messageWiadomość została ukryta, aby ją przeczytać należy odpowiedzieć w temacie.
Wiadomo?? ukryta / Hidden messageWiadomość została ukryta, aby ją przeczytać należy odpowiedzieć w temacie.
Wiadomo?? ukryta / Hidden messageWiadomość została ukryta, aby ją przeczytać należy odpowiedzieć w temacie.
Wiadomo?? ukryta / Hidden messageWiadomość została ukryta, aby ją przeczytać należy odpowiedzieć w temacie.
Wiadomo?? ukryta / Hidden messageWiadomość została ukryta, aby ją przeczytać należy odpowiedzieć w temacie.
Wiadomo?? ukryta / Hidden messageWiadomość została ukryta, aby ją przeczytać należy odpowiedzieć w temacie.
- Nazwa konta postaci: sir--Paulus
- Nazwa postaci: Thravil Meaisandrian
- Płeć postaci: Mężczyzna
- Rasa postaci: Elf słoneczny
- Klasa postaci: Zawadiaka
- Wiek postaci: 170

Akceptuję.
Kilka poprawek rachunkowych w latach i zmiany zasugerowane na chacie: spanie elfów i zamożność rodu.

- Nazwa konta postaci: sir--Paulus
- Nazwa postaci: Thravil Meaisandrian
- Płeć postaci: Mężczyzna
- Rasa postaci: Elf słoneczny
- Klasa postaci: Zawadiaka
- Wiek postaci: 171 (ur. w 1206)

Wiadomo?? ukryta / Hidden messageWiadomość została ukryta, aby ją przeczytać należy odpowiedzieć w temacie.
Wiadomo?? ukryta / Hidden messageWiadomość została ukryta, aby ją przeczytać należy odpowiedzieć w temacie.
Wiadomo?? ukryta / Hidden messageWiadomość została ukryta, aby ją przeczytać należy odpowiedzieć w temacie.
Wiadomo?? ukryta / Hidden messageWiadomość została ukryta, aby ją przeczytać należy odpowiedzieć w temacie.
Wiadomo?? ukryta / Hidden messageWiadomość została ukryta, aby ją przeczytać należy odpowiedzieć w temacie.
Wiadomo?? ukryta / Hidden messageWiadomość została ukryta, aby ją przeczytać należy odpowiedzieć w temacie.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • latwa-kasiora.pev.pl