ďťż
[wojownik] Tale Derliams


Bo człowiek głupi jest tak bez przyczyny

- Nazwa konta postaci: silencer_pl
- Nazwa postaci: Tale Derliams
- Płeć postaci: Mężczyzna
- Rasa postaci: Człowiek
- Klasa postaci: Wojownik
- Wiek postaci: 37 lat
- Wyznanie postaci: Sune (niepraktykujący – patrz biografia)
- Pochodzenie postaci: Shadowdale (Dalelands)
- Charakter: Chaotyczny Dobry

Opis:
Tale to wysoki, mierzący niecałe dwa metry, masywny mężczyzna. Nie dba specjalnie o swój wygląd zewnętrzny, choć nie można powiedzieć, że chodzi brudny czy śmierdzący (chyba, że właśnie wraca z traktu). Jego twarz zazwyczaj wygląda na zmęczoną, niebieskie oczy lustrują otoczenie, choć nie ważne jak bardzo by się starał, zawsze i tak wygląda jakby miał strasznego kaca (co często bywa prawdą). Ma krótkie, ciemne włosy, utrzymywane w stanie „artystycznego nieładu”, czy też bałaganu po prostu. Jego twarz też pokryta jest krótkim, twardym zarostem, wyglądającym raczej na pozostałość dni poprzednich niż specjalnie pielęgnowana broda. Zdecydowanie wygląda na osobę, która w temacie walki przeszła już nie jedno, mógłby pochwalić się nie jedną blizną czy innymi śladami walki. Mówi głosem niskim, zmęczonym i zazwyczaj nieco podirytowanym. Porusza się spokojnie, nawet nieco leniwie.

Biografia:
Urodzony w Shadowdale, Tale wywodzi się z rodziny dość zamożnej. Jego matka była artystką goszczącą na małym dworku mieszczącym się niedaleko miasta, zamieszkiwanym przez jego ojca i jego świtę. Ojciec Tale był znanym w okolicy koneserem sztuki oraz handlarzem, choć to drugie było raczej półśrodkiem mającym zapewnić mu jak najszerszy dostęp do sztuki. Od najmłodszych lat więc Tale otaczany był sztuką i artystami, nie opuszczającymi jego ojca na krok. Matka Tale nigdy nie tworzyła z jego ojcem „oficjalnego” związku, ale miała pewien wpływ na przyszłość swojego syna.
Tale jednak, pomimo usilnych starań obu rodziców (choć każde starało się na swój sposób) nie pasjonował się sztuką czy handlem, znacznie bliżej było mu do poszukiwaczy przygód których ojciec wynajmował od czasu do czasu w celu „oswobodzenia” co ciekawszych dzieł sztuki z lochów i podziemi, których akurat w całych Dalelandsach nie brakowało. Podobnie jak jego rodzice przyjął wiarę Sune, która momentami zdawała się przeczyć walce i zniszczeniu, lecz Tale od najmłodszych lat mówił, że walka za ideały sama w sobie również jest piękna i jako taka jak najbardziej znajduje się w „zasięgu” bogini.
Z czasem jednak, nie chcąc doprowadzić do poszerzenia się różnicy zdań pomiędzy nim a synem, ojciec Tale pozwolił mu na podróże wraz z zaufaną grupą „górników”, jak sama siebie nazywała mała gromadka najemników z których usług często korzystał. Tale jako osoba wysoka a do tego nie cierpiąca na niedobory w sferze siły fizycznej upodobał sobie dwuręczne miecze.
Jednak z czasem okolice Shadowdale zaczęły przypominać mu cele, dodatkowo rzadko który z jego towarzyszy ośmielił się go narażać na większe niebezpieczeństwo, czując na swoich plecach oddech ojca Tale, który w końcu za całe „ekspedycje” płacił. Pewnego dnia, gdy miał 23 lata, Tale po prostu odszedł, wykorzystując te kontakty jakie udało mu się samemu opracować.
Bardzo szybko dołączył do grupy najemników, służących wszędzie tam gdzie pojawiały się pieniądze, gdzie zdobył przydomek „wieża”. Przydomek ten wiązał się z tym, że zakutego w zbroje płytową z dwuręcznym mieczem wojownika rzadko kiedy dało się przewrócić... Właściwie większość tego co stawało na jego drodze bardzo szybko odlatywało w dwóch lub więcej kawałkach na bok. Wraz ze swoimi nowymi kompanami zwiedził większość Wybrzeża Mieczy, ale zahaczał też o nieco bardziej odległe i mroczne kawałki Faerunu. W czasie swoich podróży nie nawiązywał kontaktu z domem, nie wiedział więc co się tam dzieje.
W końcu jednak odnalazła go znajoma jego matki, w samą porę by poinformować go, że jego matka umiera. Znacznie bardziej poruszającą byłą jednak wiadomość o jego ojcu, który przez te siedem lat w czasie których Tale podróżował po świecie zmienił się nie do poznania. Opuszczony przez syna zaczął jeszcze bardziej łapczywie gromadzić wszystko to, co wpadło mu pod rękę, ignorując już zmysł estetyczny którym tak kiedyś się kierować i który chcąc nie chcąc wpoił, przynajmniej po części, swojemu synowi. Nawet jego matkę traktował jak zdobycz i plotka niosła, że jej pogorszony stan zdrowia to nie tylko zbieg okoliczności...
Tale powrócił do rodzinnych stron, zaczął od odwiedzenia matki, pilnowanej przez znaną mu kapłankę Ilmatera. Tam plotki potwierdziły się – to jego ojciec odpowiedzialny był za zły stan zdrowia matki, a także (przynajmniej według niej samej) za znacznie więcej gorszych zbrodni, w tym kradzież czy morderstwo. Podczas nieobecności Tale, jego ojciec wymienił praktycznie całą swoją świtę na towarzystwo nie do końca „praworządne”. Tale natychmiast podjął kroki by odsunąć matkę od ojca – przenieść ją do ludzi którym mógł zaufać. Podczas podróży na południe został zaatakowany przez ludzi wynajętych przez ojca w celu odbicia matki. W tym czasie nikt poza nią nie orientował się, że Tale to Tale, syn ich pracodawcy, wszakże tyle lat spędzonych poza domem trochę go zmieniło a on sam rzadko kiedy rozstawał się ze swoją zbroją, w której bardziej był znany jako „wieża”.
Pomimo walki, został schwytany i wraz z matką doprowadzony przed oblicze ojca, który również nie poznał go w zakrwawionej i przechodzonej zbroi. Jego matka, by chronić Tale również nie wydała jego tożsamości, potraktowany więc został jako przypadkowy najemnik, zatrudniony przez uciekającą żonę „wielkiego lorda” i wyrzucony na bruk krótko po zapewnieniu solidnego lania.
Tale próbował zorganizować próbę odbicia matki z rąk ojca, do którego się już nie przyznawał, jednak parę dni po tym jak go pojmano, po mieście rozeszła się wieść: jego matka zmarła. W nocy w której Tale o tym się dowiedział, gotów był rzucić wszystko i zapomnieć o jego rodzinie, odprawił jednak wcześniej rytuał wyznawców Sune służący skontaktowania się z Ognistowłosą w celu wskazania drogi. W lustrze wody Sune ukazała mu scenę, w której jego ojciec morduje matkę w przypływie gniewu. Sune pokazała mu również płonący dom rodzinny.
Tej nocy dom Tale rzeczywiście spłonął. Ci, którzy przeżyli mówili o najemniku znikąd, o „wieży”, która przedarła się przez nich mimo strzał tkwiących w jej zbroi, wyrżnęła służbę, straż, w końcu dopadła pana domu i udusiła go, patrząc się spod hełmu prosto w jego oczy. Odnaleziono też sprawcę napadu – mężczyznę który wykrwawił się na śmierć, jednego z byłych pracowników pana domu, wraz z potężnym, dwuręcznym mieczem. O całej sprawie szybko zapomniano...
To wszystko było manipulacją Tale, którego wściekłość stanęła tej nocy górą a jednego z najemników ojca, odpowiadającego mu gabarytami poranił i zostawił krwawiącego w lesie w jego własnej zbroii. Kolejne lata spędził na bezcelowych podróżach po krańcach świata, jednak zamiast parać się wojaczką, raczej chętnie zaglądał do kielicha. Przestał odzywać się do Sune, był bliski nawet winienia jej za całą tragedię, ale to poczucie bardzo szybko zamazało się i rozmyło, zastąpione jedynie poczuciem winy (zarówno za śmierć matki jak i mord dokonany na domu rodzinnym). Po latach odwiedzania przyjaciół odszukał miejsce na tyle odległe, by uniknąć kogokolwiek kto mógłby go jeszcze rozpoznać i zarazem, przynajmniej częściowo, stanąć na nogach, a potem być może zapić się na śmierć w nieznanych okolicznościach.

Osobowość:
Tale to osoba zgorzkniała, niechętnie mówiąca o sobie i raczej odrzucająca doraźne próby pomocy (chyba, że chodzi o postawienie kolejki). Krytycznie ustawiony jest do większości praw w krajach które odwiedził, uważając, że prawo nie dostrzega jednostek na prawdę pokrzywdzonych, takich jak jego matka, skazując je na śmierć. Równocześnie kpi z reprezentantów tego prawda (w szczególności wszelkiego rodzaju strażników miejskich i formacji wojskowych), choć nie robi tego otwarcie i w ich obecności (chyba, że po kielichu). Cyniczny i bezpośredni, nie należy do „najłatwiejszych” kompanów podróży. Nie jest jednak osobą złą i z tych samych przekonań wynika jego motywacja do działania – skoro prawo czy straż nie mogą pomóc „malutkim”, ktoś musi. Dlatego też wstawiać się będzie za słabszymi czy potrzebującymi... Tylko po to, żeby skomentować jak zachowanie tychże jest głupie i odejść gdzieś (najprawdopodobniej się napić). Dane słowo jest dla niego skarbem, ale nie ponieważ nie zwykł nawiązywać dłuższych znajomości, rzadko kiedy zdarza się tak by musiał komukolwiek coś obiecać. Jest człowiekiem nieufnym i bardzo trudno jest dotrzeć do niego na tyle, by zdjął swoją cyniczną „maskę” i podzielił się kotłującym się w środku bólem.


CytatInwazyjne. Albo ma blizny, albo ich nie ma.

Powiedziałbym nieścisłe raczej. Zgoda, do poprawki.

Ja także odrzucam. Powodami są:
1. Postać, jak wynika z opowiadania, ma koło 7-10 poziomu spokojnie. Pański zarzut, że wszystko starsze od młodzieńca nie może mieć pierwszego lub drugiego poziomu są bezpodstawne. Na forum znajdują się historie starszych osób.
Na wysoki poziom przedstawiają opisy walki, pokonywanie dwóch, czy trzech osiłków jednym ciosem, wiele podróży bitewnych na Wybrzeżu Mieczy i poza nim oraz opis wymordowania służby domu i ojca.
2. Charakter postaci jest najpewniej Chaotyczny Neutralny lub Chaotyczny Zły. Na co zresztą wskazuje końcówka historii, jak już zresztą zauważył Lytharii.
3. Bóstwo na pewno nie przemówi do swojego wyznawcy jeśli nie jest dla niego zasłużonym, kapłanem czy innym wyjątkowym stworem. Szczególnie gdy wojownik jest wierzący, a nie praktykujący.
4. Ostatnie, ale nie najmniej ważne, chwilami inwazyjny opis.
O ile właściwie nadal nie do końca zgadzam się z tym co powyżej, ale na dobrą sprawę jest to kwestia koncepcji i podejścia, które jak wiadomo każdy może mieć inne. Takie przedstawienie sprawy nieco wyraźniej naświetla mi popełnione błędy które niebawem postaram się poprawić, dzięki za wyjaśnienia.


Dodam tylko tyle, by nie było nieporozumień. Nie stawiamy takich ograniczeń /dotyczących historii postaci/ ze złośliwości, tylko dla zachowania realiów świata. Czyniąc drobny wyjątek dla jednej osoby, musimy uczynić go dla innej /równość wobec prawa/. Prędzej czy później doprowadzi nas to do sytuacji, gdy wystąpią sprzeczności. Załóżmy bowiem, że teraz ktoś napisze historę innej postaci z Cienistej Doliny, sprzeczną z twoją... co mamy zrobić?
Dlatego właśnie taki nacisk kladziemy na kanoniczność miejsc i zgodność z realiami świata - pozwala nam to w dużym stopniu zapobiec takim sytuacjom. Nie zabijamy inwencji, ale inwencja naprawdę nie musi się przejawiać w wymyślaniu X postaci i miejsc - wręcz przeciwnie, raczej w odpowiednim wykorzystaniu istniejących i wpleceniu ich zgrabnie do historii

Jeśli prowadziłeś kampanie w Cienistej Dolinie, to tym łatwiej powinno byc ci wczuć się w realia "niezmienionej, kanonicznej doliny"
- Nazwa konta postaci: silencer_pl
- Nazwa postaci: Tale Derliams
- Płeć postaci: Mężczyzna
- Rasa postaci: Człowiek
- Klasa postaci: Wojownik
- Wiek postaci: 32 lata
- Wyznanie postaci: Sune
- Pochodzenie postaci: Shadowdale (Dalelands)
- Charakter: Chaotyczny Dobry

Opis:
Tale to wysoki, mierzący niecałe dwa metry, masywny mężczyzna. Nie dba specjalnie o swój wygląd zewnętrzny, choć nie można powiedzieć, że chodzi brudny czy śmierdzący. Jego twarz zazwyczaj wygląda na zmęczoną, niebieskie oczy lustrują otoczenie, choć nie ważne jak bardzo by się starał, zawsze i tak wygląda jakby miał strasznego kaca. Ma krótkie, ciemne włosy, utrzymywane w stanie „artystycznego nieładu”, czy też bałaganu po prostu. Jego twarz pokryta jest krótkim, twardym zarostem, wyglądającym raczej na pozostałość dni poprzednich niż specjalnie pielęgnowana broda. Mówi głosem niskim, zmęczonym i zazwyczaj nieco podirytowanym. Porusza się spokojnie, nawet nieco leniwie.

Biografia:

Wychowany w pozornie „zwyczajnej” rodzinie mieszczańskiej, dzieciństwo Tale miał względnie spokojne, choć nie pozbawione trosk. Jego matka zmarła gdy miał 13 lat, pozostawiając go z surowym, choć w pewnym sensie opiekuńczym ojcem. Oboje rodzice byli wyznawcami Sune i w tym duchu wychowywali własnego syna, starając się otoczyć go sztuką i „pięknymi” rzeczami. Tale, mimo iż akceptował wiarę rodziców, zdawał się być tworem nieco mniej skomplikowani niż oni sami, czasem gdy udało mu się rozgniewać ojca, ten zwykł porównywać go do „prostaków”, choć to miano nie byłoby czymś co mocno by młodzieńcowi przeszkadzało.
Rosnąca przepaść pomiędzy ojcem a synem (szczególnie po śmierci matki) zaowocowała w końcu „trwałym przydziałem” na jedno z gospodarstw, prowadzone przez znajomego rodziny, na którym Tale miał „poznać trudy życia ludzi do których tak się upodobnia” (ponownie, miało to być obelgą, choć nie do końca jako takie zostało odebrane). Do ukończenia 21 lat Tale więc przebywał na i w okolicy farmy prowadzonej przez surowego, choć wyrozumiałego pana. Tutaj Tale też nieco odsunął się od Sune, co zresztą jest tyle dziwne - trudny dzień pracy nie pozwalał zbytnio na oddawanie się sztuce, w jakiejkolwiek postaci. Utrzymywane z ojcem sporadyczne kontakty powoli zamierały, do czasu aż dotarła do niego wieść o jego śmierci.
Nigdy nie udało się dotrzeć do informacji o przyczynie zgonu ojca które by go zadowoliły, słyszał głównie, że sprawami takimi powinny zajmować się osoby do tego specjalnie wyznaczone, bardzo szybko też cała historia została sklasyfikowana jako „nieszczęśliwy wypadek”. Tale nie mógł pogodzić się z takim obrotem spraw, ale też nie był w stanie podjąć jakichkolwiek działań by sprawę wyjaśnić. Dość niedyskretnie dano mu przy tym do zrozumienia, że „nie powinien wtykać nosa w sprawy które go nie dotyczą”. Podenerwowany Tale spędził sporo czasu w pustym już domu rodzinnym, przedzierając się przez pozostawione przez rodzinę księgi i pamiętniki. Odkrył przy okazji, że jego ojciec posiadał znacznie bogatsze zbiory niż te, które udostępniał swojemu synowi. Po paru latach spędzonych na roli stwierdził też, że literatura której do końca nie trawił za młodu teraz sprawia mu całkiem sporą przyjemność.
Pomimo pewnych starań nigdy nie udało mu się dowiedzieć niczego więcej o śmierci ojca, zresztą być może rzeczywiście był to nieszczęśliwy wypadek, ale Tale nigdy się z tym nie pogodził. Złorzecząc na „skostniałe” struktury prawa, Tale sprzedał to co pozostało z „majątku” jego rodziny, kupił co potrzebniejsze rzeczy i opuścił rodzinne strony.
Kolejne lata Tale spędził na podróżach. Póki starczało mu pieniędzy po majątku rodziny, nie zatrzymywał się nigdzie na długo, większość miejsc zresztą działała mu na nerwy, bo widywał tam ten sam, w jego odczuciu niesprawiedliwy, system praw i wartości, które (przynajmniej według niego) często były fasadą używaną przez bogatych po to by pozostać bezkarnymi. Dlatego zresztą Tale stronił od miejsc bogatych i wystawnych, najczęściej zatrzymując się tam, gdzie spotkać mógł ludzi prostych i w jego mniemaniu jednych którzy mogli sobie tak naprawdę pozwolić na szczerość.
Podczas tych podróży upodobał sobie noszenie wielkiego, dwuręcznego miecza, który przy jego budowie zdawał się pasować do niego jak ulał. Mało miał okazji do użycia oręża w boju (co zresztą cenił jako plus, bo zdawał sobie sprawę, że jego wytrenowanie w temacie walki odpowiadało pierwszemu z brzegu wieśniakowi), ale biorąc pod uwagę, że z rozsądku rzadko kiedy podróżował sam, sam widok dość dużego mężczyzny z dużym mieczem służył jako czynnik skutecznie odstraszający co mniej zdeterminowanych osób spotkanych na traktach. W wolnym czasie trenował używanie tego oręża, choć bez opieki kogokolwiek nieco bardziej uzdolnionego oraz bez faktycznej praktyki w boju, którego z zasady raczej unikał, nie przyczyniło się to do znacznego wzrostu jego zdolności bojowych.
W mieszanym towarzystwie dotarł na południe Cormyru, gdzie z braku jakiegokolwiek innego pomysłu, za namową kolejnych spotkanych przypadkowo towarzyszy ruszył wraz z nimi na zachód, w stronę Wybrzeża Mieczy i Wrót Baldura, które było celem spotkanej w Cormyrze grupy „emerytowanych poszukiwaczy przygód”, jak sami się tytułowali.
Owa grupa, a w szczególności pewien starzejący się wojownik i nieco młodszy bard, poświecili sporo czasu nowemu kompanowi, wojownik podszkolił go na tyle ile potrafił w sztuce fechtunku, w czasie gdy bard zasypywał go opowiadaniami (często przesadzonymi, jak twierdzili pozostali kompani podróży) o nie do końca bohaterskich czynach grupy.
Podróż ta, obfitująca w serię niezapowiedzianych postojów, w czasie którym parę osób z grupy poszła „coś sprawdzić” (Tale w tym czasie zostawał z wspomnianym wojownikiem który „za stary był na te głupoty”, w najbliższej gospodzie i spędzał wolny czas albo na przeglądaniu niektórych dzieł jakie znajdował w okolicy, albo treningu), w końcu zakończyła się, zgodnie z oczekiwaniami, we Wrotach Baldura.
Kolejne lata swojego życia Tale spędził na uboczu, tułając się pomiędzy Neverwinter a Wrotami Baldura, podejmując się jakichkolwiek drobnych prac jakie pozwalały mu przeżyć kolejny miesiąc. Dużo czasu spędził na poznawaniu tych krain, tak jak poznawał swoją ojczyznę, „od dołu”, czyli z oczu prostych wieśniaków je zamieszkujących. Zresztą prosty i przejrzysty styl życia bardzo mu odpowiadał. Nigdy nie osiadł nigdzie na stałe, chociaż bywały okresy w których spędzał prawie rok w jednym miejscu, które ewidentnie go zaintrygowało (chociażby samo Neverwinter i jego okolice, bynajmniej nie ze względu na panujący tam ustrój). W czasie pobytu na Wybrzeżu Mieczy wrócił też do choć minimalnego oddawania czci Sune, choć nadal wiarę traktował na swój sposób a część wyznawców Ognistowłosej wręcz przypominała mu siedlisko żmij a nie ludzi doceniających poetów i sztukę. Pozostałą w nim też pewna pasja do czytania, mimo iż sam nie uważał się za kogoś przesadnie inteligentnego, to jednak częściej niż sam był gotów się do tego przyznać sięgał po księgi w wolnym czasie. Jego tendencja do stania na uboczu powodowała też, że unikał odwiedzania miejsc niebezpiecznych, dlatego też większość czasu spędzał jednak w okolicach miast i wsi niż w głuszy i towarzyszącym jej „atrakcjom” atrakcjom
W końcu jednak monotonia i drażniące go „władze” miejsc które odwiedzał dały o sobie znać i tak jak robił to już wiele razy, pewnego dnia, krótko po swoich 32 urodzinach, Tale wybrał metodą rzutu monetą pierwszy lepszy statek na który wyruszał z Wrót Baldura, by odkryć coś „nowego”. Tym „nowym” okazała się wyspa Aeris, o której faktycznie słyszał już wcześniej, nigdy jednak nie było mu dane jej odwiedzić. Perspektywa odwiedzenia miejsca nieco „na uboczu” od wielkich cywilizacji wydał się na tyle atrakcyjny, że Tale z pewnym entuzjazmem, który rzadko kiedy zdawało mu się odczuwać, wchodził na pokład dość skromnego statku.
CytatTutaj Tale też nieco odsunął się od Sune, co zresztą jest tyle dziwne - trudny dzień pracy nie pozwalał zbytnio na oddawanie się sztuce, w jakiejkolwiek postaci.

W tym zdaniu czuję pewną sprzeczność.

Hmm... brak mi w powyższej historii zachowania pewnych realiów Cienistej Doliny. O ile można zrozumieć brak informacji o incydencie z Magicznym Ogniem, o tyle walka Sylune z czerwonym smokiem /zakończone śmiercią obojga/ czy też najazd Zhentów podczas Czasów Niepokojów /nie codziennie na czele Zhenów podąża sam Bane/ i proces zabójców Elminstera jaki nastąpil po nim powinny zostawić jakiś ślad na postaci - miała wtedy odpowiednio 13 i 15 lat.
- Nazwa konta postaci: silencer_pl
- Nazwa postaci: Tale Derliams
- Płeć postaci: Mężczyzna
- Rasa postaci: Człowiek
- Klasa postaci: Wojownik
- Wiek postaci: 32 lata
- Wyznanie postaci: Sune
- Pochodzenie postaci: Shadowdale (Dalelands)
- Charakter: Chaotyczny Dobry

Opis:
Tale to wysoki, mierzący niecałe dwa metry, masywny mężczyzna. Nie dba specjalnie o swój wygląd zewnętrzny, choć nie można powiedzieć, że chodzi brudny czy śmierdzący. Jego twarz zazwyczaj wygląda na zmęczoną, niebieskie oczy lustrują otoczenie, choć nie ważne jak bardzo by się starał, zawsze i tak wygląda jakby miał strasznego kaca. Ma krótkie, ciemne włosy, utrzymywane w stanie „artystycznego nieładu”, czy też bałaganu po prostu. Jego twarz pokryta jest krótkim, twardym zarostem, wyglądającym raczej na pozostałość dni poprzednich niż specjalnie pielęgnowana broda. Mówi głosem niskim, zmęczonym i zazwyczaj nieco podirytowanym. Porusza się spokojnie, nawet nieco leniwie.

Biografia:

Wychowany w pozornie „zwyczajnej” rodzinie mieszczańskiej, dzieciństwo Tale miał względnie spokojne, choć nie pozbawione trosk. Jego matka zmarła gdy miał 13 lat, pozostawiając go z surowym, choć w pewnym sensie opiekuńczym ojcem. Oboje rodzice byli wyznawcami Sune i w tym duchu wychowywali własnego syna, starając się otoczyć go sztuką i „pięknymi” rzeczami. Tale, mimo iż akceptował wiarę rodziców, zdawał się być tworem nieco mniej skomplikowani niż oni sami, czasem gdy udało mu się rozgniewać ojca, ten zwykł porównywać go do „prostaków”, choć to miano nie byłoby czymś co mocno by młodzieńcowi przeszkadzało.

Śmierć matki Tale towarzyszyło też inne wydarzenie, w znacznie „większej” skali niż dzieciństwo chłopca – walka (i śmierć) Sylune, jednej z Siedmiu Sióstr z czerwonym smokiem i w konsekwencji jej „upadek”, w przenośni i dosłownie. Sprawa oczywiście nie dotknęła Tale bezpośrednio, w każdym razie nie tak jak Czas Niepokojów, ale zaowocowała potwierdzaną wraz z poznawaniem niektórych co tragiczniejszych historii Faerunu (na które później Tale zwracał szczególną uwagę) mniemaniem, że poświęcenie i gotowość zmierzenia się ze „złem” nie zawsze musi się kończyć dla osób „występujących” dobrze i, co dalej idzie, Tale nigdy nie był pewien czy jego samego byłoby stać na takie poświęcenie, ta wątpliwość towarzyszy mu do dzisiaj.
Nieporozumienia Tale i ojca, jakie pojawiły się szczególnie po śmierci jego matki, na pewien czas Czas Niepokojów i inwazja Zhentów z północy, na czele których stał sam Bane. Tale nigdy nie bawiło mieszanie się do „dużej” polityki i z chęcią po prostu uniknąłby całego „starcia”, w którym o ile nie było jasne kto tak naprawdę zwycięży czy przegra (w mniemaniu Tale – wszyscy przegrają) to jasne było, że osoby takie jak on czy jego ojciec zostaną porwane przez prąd wydarzeń na pewną śmierć. Tale zresztą gotów był uciekać samemu, ale jego ojciec, wyczuwając zdaje się zamiary syna, na czas zareagował i praktycznie siłą zatrzymał syna „na dobre lub na złe” na miejscu, choć z racji jego młodego wieku i niedawnej śmierci matki, możliwie daleko od samych działań wojennych. Warto przy tym zaznaczyć, że o ile ojcu odpowiadała niechęć Tale do rzucania się w miejsce, w którym oczywiste było, że może bardzo szybko spotkać się ze śmiercią, to nie mógł pogodzić się z faktem, że syn gotów był rzucić wszystko i brać nogi za pas, gdy pojawiają się naprawdę duże „kłopoty” praktycznie bez zastanowienia się nad konsekwencjami takich występków. Nigdy jednak nie podzielił się już z synem tym spostrzeżeniem, choć Tale dotarł do nich znacznie później, w pamiętnikach ojca. Koniec końców, niechętnie, ale Tale jednak przyznał rację ojcu, dołączając historię Elminstera, który przynajmniej pozornie zginął broniąc Shadowdale przed najeźdźcami do swoich przemyśleń które zaczęły się od historii Sylune. Tale nigdy nie zweryfikował swojego zdania na ten temat, nawet kiedy okazało się, że Elminster wcale nie został unicestwiony – chłopak nie rozumiał (i do dziś nie potrafi zrozumieć) dlaczego niektórzy przez spryt, szczęście czy kombinacje tych dwóch mogą oszukiwać śmierć w czasie gdy setki czy tysiące „pomniejszych” ludzi umierają za ich ambicje czy też w drugą stronę – za ideały których te osoby bywają ucieleśnieniem. Te wydarzenia, poczynając od śmierci matki, są główną przyczyną niechęci do osób „potężnych” jaką Tale nosi w sobie.
Nieodpowiedzialne zachowanie młodzieńca w Czasie Niepokojów zaowocowało „trwałym przydziałem” na jedno z gospodarstw, prowadzone przez znajomego rodziny, na którym Tale miał „poznać trudy życia ludzi do których tak się upodobnia a zarazem poznać ludzi, dla których te ziemie są wszystkim.” (pierwsza część tego zdania miała być obelgą, choć nie do końca jako taka została odebrana.). Do ukończenia 21 lat Tale przebywał na i w okolicy farmy prowadzonej przez surowego, choć wyrozumiałego pana. Tutaj, poza oczywistymi „dobrodziejstwami” trudnej pracy na roli, Tale nauczył się też nieco innego, bardziej przyziemnego sposobu wyznawania Sune, nieco innego od tego do którego przyuczała go rodzina – choć w końcu pięknem nie musi być tylko poezja i muzyka, ale i uczciwa praca w pocie czoła (a przynajmniej tak odbierał to Tale.) Utrzymywane z ojcem sporadyczne kontakty powoli zamierały, aż w końcu na miejsce pracy Tale dotarła wieść o jego śmierci.

Nigdy nie udało się dotrzeć do informacji o przyczynie zgonu ojca które by go zadowoliły, słyszał głównie, że sprawami takimi powinny zajmować się osoby do tego specjalnie wyznaczone, bardzo szybko też cała historia została sklasyfikowana jako „nieszczęśliwy wypadek”. Tale nie mógł pogodzić się z takim obrotem spraw, ale też nie był w stanie podjąć jakichkolwiek działań by sprawę wyjaśnić. Dość niedyskretnie dano mu przy tym do zrozumienia, że „nie powinien wtykać nosa w sprawy które go nie dotyczą”. Podenerwowany Tale spędził sporo czasu w pustym już domu rodzinnym, przedzierając się przez pozostawione przez rodzinę księgi i pamiętniki. Odkrył przy okazji, że jego ojciec posiadał znacznie bogatsze zbiory niż te, które udostępniał swojemu synowi. Po paru latach spędzonych na roli stwierdził też, że literatura której do końca nie trawił za młodu teraz sprawia mu całkiem sporą przyjemność.
Pomimo pewnych starań nigdy nie udało mu się dowiedzieć niczego więcej o śmierci ojca, zresztą być może rzeczywiście był to nieszczęśliwy wypadek, ale Tale nigdy się z tym nie pogodził. Złorzecząc na „skostniałe” struktury prawa, Tale sprzedał to co pozostało z „majątku” jego rodziny, kupił co potrzebniejsze rzeczy i opuścił rodzinne strony.
Kolejne lata Tale spędził na podróżach. Póki starczało mu pieniędzy po majątku rodziny, nie zatrzymywał się nigdzie na długo, większość miejsc zresztą działała mu na nerwy, bo widywał tam ten sam, w jego odczuciu niesprawiedliwy, system praw i wartości, które (przynajmniej według niego) często były fasadą używaną przez bogatych po to by pozostać bezkarnymi. Dlatego zresztą Tale stronił od miejsc bogatych i wystawnych, najczęściej zatrzymując się tam, gdzie spotkać mógł ludzi prostych i w jego mniemaniu jednych którzy mogli sobie tak naprawdę pozwolić na szczerość.
Podczas tych podróży upodobał sobie noszenie wielkiego, dwuręcznego miecza, który przy jego budowie zdawał się pasować do niego jak ulał. Mało miał okazji do użycia oręża w boju (co zresztą cenił jako plus, bo zdawał sobie sprawę, że jego wytrenowanie w temacie walki odpowiadało pierwszemu z brzegu wieśniakowi), ale biorąc pod uwagę, że z rozsądku rzadko kiedy podróżował sam, sam widok dość dużego mężczyzny z dużym mieczem służył jako czynnik skutecznie odstraszający co mniej zdeterminowanych osób spotkanych na traktach. W wolnym czasie trenował używanie tego oręża, choć bez opieki kogokolwiek nieco bardziej uzdolnionego oraz bez faktycznej praktyki w boju, którego z zasady raczej unikał, nie przyczyniło się to do znacznego wzrostu jego zdolności bojowych.
W mieszanym towarzystwie dotarł na południe Cormyru, gdzie z braku jakiegokolwiek innego pomysłu, za namową kolejnych spotkanych przypadkowo towarzyszy ruszył wraz z nimi na zachód, w stronę Wybrzeża Mieczy i Wrót Baldura, które było celem spotkanej w Cormyrze grupy „emerytowanych poszukiwaczy przygód”, jak sami się tytułowali.
Owa grupa, a w szczególności pewien starzejący się wojownik i nieco młodszy bard, poświecili sporo czasu nowemu kompanowi, wojownik podszkolił go na tyle ile potrafił w sztuce fechtunku, w czasie gdy bard zasypywał go opowiadaniami (często przesadzonymi, jak twierdzili pozostali kompani podróży) o nie do końca bohaterskich czynach grupy.
Podróż ta, obfitująca w serię niezapowiedzianych postojów, w czasie którym parę osób z grupy poszła „coś sprawdzić” (Tale w tym czasie zostawał z wspomnianym wojownikiem który „za stary był na te głupoty”, w najbliższej gospodzie i spędzał wolny czas albo na przeglądaniu niektórych dzieł jakie znajdował w okolicy, albo treningu), w końcu zakończyła się, zgodnie z oczekiwaniami, we Wrotach Baldura.
Kolejne lata swojego życia Tale spędził na uboczu, tułając się pomiędzy Neverwinter a Wrotami Baldura, podejmując się jakichkolwiek drobnych prac jakie pozwalały mu przeżyć kolejny miesiąc. Dużo czasu spędził na poznawaniu tych krain, tak jak poznawał swoją ojczyznę, „od dołu”, czyli z oczu prostych wieśniaków je zamieszkujących. Zresztą prosty i przejrzysty styl życia bardzo mu odpowiadał. Nigdy nie osiadł nigdzie na stałe, chociaż bywały okresy w których spędzał prawie rok w jednym miejscu, które ewidentnie go zaintrygowało (chociażby samo Neverwinter i jego okolice, bynajmniej nie ze względu na panujący tam ustrój). W czasie pobytu na Wybrzeżu Mieczy wrócił też do choć minimalnego oddawania czci Sune, choć nadal wiarę traktował na swój sposób a część wyznawców Ognistowłosej wręcz przypominała mu siedlisko żmij a nie ludzi doceniających poetów i sztukę. Pozostałą w nim też pewna pasja do czytania, mimo iż sam nie uważał się za kogoś przesadnie inteligentnego, to jednak częściej niż sam był gotów się do tego przyznać sięgał po księgi w wolnym czasie. Jego tendencja do stania na uboczu powodowała też, że unikał odwiedzania miejsc niebezpiecznych, dlatego też większość czasu spędzał jednak w okolicach miast i wsi niż w głuszy i towarzyszącym jej „atrakcjom” atrakcjom
W końcu jednak monotonia i drażniące go „władze” miejsc które odwiedzał dały o sobie znać i tak jak robił to już wiele razy, pewnego dnia, krótko po swoich 32 urodzinach, Tale wybrał metodą rzutu monetą pierwszy lepszy statek na który wyruszał z Wrót Baldura, by odkryć coś „nowego”. Tym „nowym” okazała się wyspa Aeris, o której faktycznie słyszał już wcześniej, nigdy jednak nie było mu dane jej odwiedzić. Perspektywa odwiedzenia miejsca nieco „na uboczu” od wielkich cywilizacji wydał się na tyle atrakcyjny, że Tale z pewnym entuzjazmem, który rzadko kiedy zdawało mu się odczuwać, wchodził na pokład dość skromnego statku.

--

Uzupełniłem biografie o podane wydarzenia (nie byłem co prawda w stanie dotrzeć do procesu zabójców, ale postarałem się to po prostu „wyminąć”). Mam chyba jakąś blokadę na Czas Kłopotów, wszędzie gdzie mogę to omijam te jakże kolorowe wydarzenia (może jakaś trauma po Baldur’s Gate :P). Zdanie o Sune ze sprzecznością zmieniłem, po chwili zastanowienia rzeczywiście, nie jest to zbyt fortunne określenie. Zmodyfikowaną i uzupełnioną część biografii oddzieliłem "dwoma enterami".
Akceptuję
Warunkowo akceptuję
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • latwa-kasiora.pev.pl