ďťż
Gothic 3


Bo człowiek głupi jest tak bez przyczyny

Witam. Mam pewne pytanie. Mam Gothica 3 (V. 1.7.257...) i zacina mi się nawet na minimalnych ustawieniach.
Moj komp:
GeForce 7900
Procesor 3.4
RAM 1Gb
Wiecie, może czy jest patch, czy grę wymienić bo uszkodzona jest?


Wyszło pełno patchy do tej gry, która i tak jest jednym wielkim bugiem Ale parę z nich obniża wymagania gry, więc radzę poczytać i poszukać, bo bez nich nie da rady. Poza tym do tej gry trzeba mieć ze 2GB :ramu X_x
radzę dokupić ram, bo 1GB to zdecydowanie za mało... znosnie gra się na 1,5Gb Ramu. Ja miałem słabszy sprzęt od twojego, a grałem na średnich ustawieniach. Ram naprawde poprawia jakość gry.
Cały gothic 3 to jedno wielkie nie porozumienie .


nie dogania swoich poprzedniczek! Jest badziewne krew mnie zalewała jak po raz drugi musze zdobywac 75% zaufania nie muszemowic ze uinstalowalem te gre po tym tekscie
Jak pisano wcześniej 2 giga ramu to minimum aby to coś sensownie chodziło
A poważnie...patrz to co wsześniej napisano,zainstaluj patche (małe oc proca i grafy też nie zaszkodzi).
NWN2 w porównaniu z G3 jest super zoptymalizowane,męczyłem się jakiś czas i została mi fajna opcja uninstal
OK, spróbuję:)
Jeśli jesteś fanem dwóch poprzednich części, to odinstaluj to jak najszybciej. Jak pisano wcześniej, Gothic 3 to jedno wielkie nieporozumienie. Nie mówię o bugach gry, tylko o fabule i klimacie poprzednich części.
Zapłaciłem i chce zagrać:) A marudzić będę potem:)
Swoja drogą, jak sprawdzałem w czasie gry procesor RAM i karte, to wyszło mi: że procesor był obciązony w około 58% (około), RAM w około 95%, a karta grafiki w 100%! Wiec nie wiem czy to aby napewno wina RAM-u (rozmawiałem o tym z ojcem [informatyk z zawodu] i tez potwierdzil, to co napsiałem wyżej).
Ram nie jest tak strasznie obciążony ale gra co chwile doczytuje obszar i dlatego są co chwile takie zwiechy...
Aha.. hm, a nie ma innego sposobu? Bo nie chce mi się wydawac 500 zł na DDR2 1 gigową :/
czytałem pare sposobów na różnych forach gdzie poprawiło sie działanie tego ale to bardzo dużo zabawy w pliku gothic.ini i mi sie nie chciało bawić ale spróbuj poszukaj może coś znajdziesz ewentualnie to dogrywanie w którymś patchu mogą zmniejszyć ale kiedy to nie wiem i w jakim stopniu jest to możliwe też nie wiem
A właśnie, jeśli ktoś ma oryginał i POŻYCZYŁ koledze go na tydzień, za np. 10 zł to jest legalne czy nie?
Foris spróbuje poszukać, zobaczę czy uda mi się coś znaleźć:).

[ Dodano: Wto Kwi 10, 2007 8:49 am ]

Ja mam swoje zdanie na temat Gothica 3. Fabula racja byla fajna. Ogolnie cala seria Gothica podobala mi sie. Jednak Gothic 3 ma tyle bledow ze nie idzie prawie w nia grac. Bylem u kumpla ktory ma 2gb ramu, 2 karty graficzne GF 7850 pod SLI, Procesor DualCore [niepamietam modelu] i ogolnie komp bardzo dobry i co o dziwo gra przycina. Nie lekko przycina ale strasznie przycina. Wniosek jest taki ze przycinanie sie nie jest wina sprzetu. Gothic 3 jest jednym wielkim Bugiem. Mam tylko nadzieje ze da sie cos z tym zrobic, bo szkoda by bylo zeby taka seria tak marnie skonczyla.
A mi chodzi prawie dobrze na średnich detalach a mam tylko 1giga ramu ati radeona x800gt(podkręconą do maksa) i pentium 4 2,4ghz Może macie problemy przez zawalony dysk i sprubójcie zrobidz defragmentację, może coś to da
Mówisz serio?
Jak najbardziej
Prawie w moim przypadku jest bardzo małe, minimalnie mi się przymulało i nie klatkuje co kilka sekund, co kilka minut jeżeli już (bo mniej więcej co tyle się u mnie obszar wczytuje) i jeszcze zawsze przy wychodzeniu i wchodzeniu do jaskiń potrafi się na kilka sekunt przyciąć, fabuła też mi się niepodoba ogólnie gothic wymięka przy neverku, neverwintera przeszłem 5 razy a gothica miałem w połowie gry już dość
Dziwne ja mam mocniejszego kompa i jakoś mi dużo gorzej chodzi oczywiście mam wszystko na wysokich (ale nie na max) i jedyne co mi przeszkadzało to to doczytywanie obszaru co kilka sekund mam kolegę który ma jeszcze mocniejszego kompa i u niego też doczytuje (ale mniej i szybciej niż u mnie) więc albo ja i mój kolega mieliśmy jakieś ferelne egzemplarze albo ty miałeś dużego fuksa
Ja u siebie mam textury i zasięgi widoków na maksa, renederowania na średnio a cienie i pixel shadery jak naimniej się da (zauważyłem że bardzo zwalniają grę), dobrze jest wylączyć wszystkie programy (antywirusy, jakieś ściągające pliki z netu itd) zanim zaczniesz grać. Tak mi teraz wpadło że możliwe że to przez te bugi na jednym kompie praktycznie nie da się grać a na innym słbszym jest znacznie lepiej.
Podsumowując żeby zagrać w Gothica 3:

1. Zaktualizować grę to najnowszej wersjie.
2. Ściągnąć wszystkie dodatkowe łatki obniżające wymagania gry.
3. Sformatować dysk!
4. Nie instalować absolutnie nic, jeżeli chce się chociaż przez 5 minut pograć płynnie.
5. Po każdym resecie kompa robić defragmentację dysków i rejestru.
6. Generalnie najlepiej zrobić sobie obraz dysku i codziennie stawiać świeży
7. Wyrzucić grę do śmietnika x)
Nie pozostaje nic innego, niż czekać na dodatek do gry. Nie od dziś dodatki robią za wielki mega patch, może coś się zmieni na plus. Może nie będziemy przeklinać Gothica 3, co chwila. Może...
Cytat1. Zaktualizować grę to najnowszej wersjie.
2. Ściągnąć wszystkie dodatkowe łatki obniżające wymagania gry.
3. Sformatować dysk!
4. Nie instalować absolutnie nic, jeżeli chce się chociaż przez 5 minut pograć płynnie.
5. Po każdym resecie kompa robić defragmentację dysków i rejestru.
6. Generalnie najlepiej zrobić sobie obraz dysku i codziennie stawiać świeży

Hehe, zwłaszcza p.7 8)
A poważnie:
Zgadzam się z:
1
A nie zgadzam się z całą resztą:D
Ale za to zgadzam się z:

A powaznie, jednak zalezy mi na tym, abym sobie pograł:D
Więc co mam zrobić?
narazie zrobiłem tak:
Defragmentacja dysków
Jak gram wyłanczam wszystko.
A jakie ustawienia dobrać?
Przede wszystkim pościągaj patche które obniżają wymagania ;] a co do ustawień to wyłączył bym Cienie, antyaliasing i tego typu badziewia ;]
mam 1.8, sa jakieś nieoficjalne?

[ Dodano: Sro Kwi 18, 2007 8:35 pm ]
Ludzie! Jeśli ma ktoś problemy w Gothic III polecam TO CUDO! :
http://gothic.gram.pl/for...?showtopic=1531
CytatTu się mylisz. Niedługo wyjdzie multiplayer do Gothica 1 a jak skończą biorą się za robienie multiplayera dwójki.
Ale robi go oficjalnie Piranha Bites (Czy kto tam teraz tworzy Gothica), czy też tylko zawzięci fani? *Marzy w duchu o możliwości grania kobietą*

Jak dla mnie Gothic 3 to ścierwo... w ogóle nie zadbano o utrzymanie klimatu...
Jedyne co spodobało mi się w tej grze to grafika. Walka to jedno wielkie nieporozumienie... 1)pogłaskanie orka mieczykiem wprawionym w ruch nadgarstkiem sprawiało że dwumetrowy przeciwnik leciał pięć metrów do tyłu z prędkością dźwięku:] 2)żadna z postaci w grze nie jest w stanie zabić wilka 1 na 1:) (albo jak trzy dziki patrol orków wyrżnęły) 3)zabicie 40 orków stanowiło (przynajmniej dla mnie) mniejszy problem niż pokonanie trzech wilków. Wygląd pancerzy, szczególnie u buntowników niesamowicie mnie zawiódł, ja nie wyszedłbym na miasto w czymś takim:) Czarę goryczy dopełnił filmik końcowy po obejrzeniu którego spadłem z krzesła i śmiałem się ok. 10 minut ;]
CytatCzarę goryczy dopełnił filmik końcowy po obejrzeniu którego spadłem z krzesła i śmiałem się ok. 10 minut ;]
Kurde, to musi być epicko zabawny.
Jako, że za niedługo (4 grudnia) do sklepów trafi nowy dodatek do G3, pozwolę sobie odświeżyć temat i spytać jakie są Wasze oczekiwania wobec tego dodatku. Powieli on tylko masę błędów na błędzie, czy może zdoła jakoś uratować sytuację całej tej gry? Podzielcie się proszę swoimi odczuciami.
Nie wiem, co dodatek ma do ratowania, bo jak dla mnie gra rządzi, ale... Największe oczekiwania są takie, żeby naprawdę trafił 4 grudnia do sklepów (bo w czwartek będę grasował po sklepach) i żeby był dodatkiem samodzielnym (nie jak Noc Kruka w G2, że wplata się w główny wątek). I żeby było mało bugów. I jeszcze jakby mi chodził na laptopie...
Cytatjak dla mnie gra rządzi
Hm... zależy co rozumiemy przez "rządzenie".

Gram ostatnio w G3 - z przerwami co prawda, ale jednak - i przyznam, że gra jest... całkiem dobra. Jednak będzie ona taka pod kilkoma warunkami.
Po pierwsze trzeba mieć sprzęt dostateczny, aby udźwignął on kosmiczne wymagania tej gry i pozwolił na w miarę sensowną grę z maksymalnymi osiągami graficznymi. Po drugie trzeba mieć dość pokładów cierpliwości, aby przecierpieć mimowolne cięcie się gry przy większej liczbie NPC czy w innych sytuacjach.
Ale co najważniejsze... należy po prostu pamiętać, że to tylko gra. Nic więcej.
Jeśli będziemy podchodzić do G3 z podejściem, że to ma być tylko dla rozrywki, dla spożytkowania jakoś nadmiaru czasu bez nudzenia się, to wtedy gra nabiera rumieńców, których nie miałaby, gdybyśmy podchodzili do niej jak do spartolonego, niegodnego następcy poprzednich części i rygorystycznie wytykali każdy znaleziony błąd oraz ogólną miałkość fabuły, rzucając kolejne wiązanki w stronę twórców.
Ja podchodzę do gry z luzem. I szczerze powiedziawszy, od momentu, kiedy udało mi się zdobyć regenerację many i każdego potwora rozwalam bez większego wysiłku, gra stała się jakaś taka... relaksująca. Kiedy oddaję się radosnemu, bezstresowemu expieniu na bezbronnych mobach oraz wędrowaniu po niezwiedzonych jeszcze zakątkach, czuję się lepiej. Negatywne emocje gdzieś uciekają i mogę z lepszym humorem podejść do pewnych rzeczy.
Owszem, grając w G3 stale zwracam uwagę na to, co jest głupie fabularnie czy mechanicznie, usiłuję sobie wyobrazić jak by to mogło wyglądać lepiej. I owszem, fajniej by było, gdyby NPC nie byli tacy głupi, walka taka prostacka i pozwalająca na niszczenie zastępów orków po prostu zaklikiwując ich na śmierć, gdyby było więcej lore na temat świata, więcej interakcji ze wszystkim i możliwych rozmów z NPC, gdyby można było odgrywać Bezimiennego na więcej sposobów niż "zużyj wszystkie opcje dialogowe i idź dalej", gdyby była większa rozpiętość oręża niż miecz, broń oburęczna (w tym pałki i tym podobne!), kostury, kusze i łuki, gdyby pancerze dawały coś więcej oprócz fajnego wyglądu, gdyby wilki nie były takie niezniszczalne, gdyby realizm w pewnych kwestiach nie leżał i kwiczał, et cetera, et cetera.
Ale jakoś wszystkie te rzeczy nie sprawiają, że nie mogę się wciąż w miarę dobrze bawić. Oczywiście, G3 ma bliżej do h'n's niż do cRPG-a, ale wciąż to gra na tyle dobra, iż mogę w nią grać, nie zgrzytając ciągle zębami oraz wyciągając z tego jakąś przyjemność. A to coś znaczy, prawda?
Słowem: jeśli masz kozacki komputer, przyzwoite pokłady cierpliwości oraz chcesz zagrać w odstresowującą grę, w której większość rzeczy sprowadza się do "Idź rozwalić moby i wróć po nagrodę", a przy tym oferuje duży, w pełni trójwymiarowy świat, to Gothic 3 jest dla Ciebie. Drobna rada: z miejsca nastaw się na maga. Oraz wybierz się możliwie jak najszybciej do Geldern, by zdobyć dużo darmowych punktów Prastarej Wiedzy, niezbędnej do zdobycia Regeneracji Many. Oczywiście pod warunkiem, że gra ma być dla Ciebie odstresowująca...
Oczekiwania, tak? Dobra, to ja się rozpiszę nieco. Na poprawę tychże elementów mam nadzieję.

*Uwaga, może zawierać kilka spojlerów*

Poprawa wymagań systemowych i optymalizacji tego tałatajstwa... Zwykle u mnie dochodziło do takich paradoksów, że mniej się cięło na średnich detalach, a bardziej na niskich... Dopóki tego nie poprawią, nie mam co podchodzić do gry. W dodatku dla mnie świat Gothica został ukazany nieco... plastikowo?

Następnie fabuła. Podstawka wg mnie jest pod tym względem słabiutka, z małymi przebłyskami. Jakoś nie wierzę w nagłe osłabnięcie głównego bohatera przez podróż... Zapomniał wszystkich swoich umiejętności, stał się niemrawy fizycznie itp. Amnestia walki jest zabawna, ale zapomnienie alchemii, kowalstwa? Nieładnie. Koniec standardowej magii rozwiązano całkiem gładko, natomiast pozbawienie ekwipunku to dziwność nad dziwnościami. Rachu-ciachu i po strachu, nie ma całego majątku, a tu nasz imba-hero nawet nie zaklnie.
I zakończenie... kilka obrazków na odczepnego i fajrant. Dość... słabiutkie, bynajmniej znam tylko to adanosowe.

Rozwój fabuły. W większości przypadków sprowadza się to do "leć do miasta, naqueść się, wyrżnij strażników i leć do następnego celu" - powtórzyć x razy. Marne wytłumaczenie, by nasz bohater, który ocalił świat sprzymierzył się z jedną ze stron i stał się ich chłopcem na posyłki. Może to i walka jak w wojnie, ale zbieranie mleka, by porozmawiać z ważnym szamanem? Kicha. No i niezbalansowanie wyzwań dla różnych frakcji... Oswobodzenie Cape Dun było dosyć ciężkie dla maga, za to Redock oczyściłem w kilka minut bez wczytywania...

Cukierkowość... W poprzednich częściach bardziej czuć było klimat skazańców, rzezimieszków i wszechobecnego strachu. Tutaj sprowadzało się to głównie do ozdóbek przy drogach w postaci wisielców... Zacząłem nawet sądzić, że posada orczego najemnika wcale nie jest zła. Kilka przebłysków jest, ale nie zbuduje to całego klimatu.

Błędy i jeszcze raz błędy. Przechodzenie przez ściany, znikanie obiektów i tak dalej...

System magii. Sam się wnerwiłem, gdy usłyszałem, że w zamierzeniu magia miała być pomocą dla samej walki. Zawsze grałem magiem, a tu słyszę (nie pamiętam, czy to było oficjalnie, ale tak mi się wydaje), że niepotrzebnie tylko na tym się skupiałem... We wcześniejszych częściach był to jakiś przywilej, jak klasztor i tworzenie run, teraz z magii uczyniono słabą na początku powszechną moc... Wiąże się to także z tym, że mag na początku ma najtrudniej, później pije miksturkę regeneracji many za miksturką i kosi wszystko. Mały dysbalansik, ale każda postać po odpowiednim poziomie zabija wszystko, co się rusza.

Nieco większa różnorodność umiejętności, pod koniec gry możesz wykupić ich połowę i nieważne jest, co wybrałeś na początku, tym samym nie ma sposobu na stworzenie oryginalnej postaci (pomijając to, że nie tworzymy postaci od nowa, co nie uważam za wadę).

Hegemonia wilków i sytuacja, w której wejście na skałę uodparnia nas na połowę potworów.

Ot, to część moich doświadczeń. Już nie wspominam (albo i wspominam ) o długich loadingach, niezbyt dużej ilości broni (dla konkretnej ścieżki rozwoju nie jest specjalnie dużo). Bywa... ale trzeba przyznać, że gra ma klimat i z czasem chce się w nią grać dalej.

Jeśli ktoś zapozna się z nowym dodatkiem, prosiłbym, by podzielił się swoim zdaniem, opinią na temat zmian i nowości. Może i ja kupiłbym, gdyby ta zmiana wyszła grze na dobre...

PS. Interesujące, że już jest patch do dodatku... Jak widać, nie wszystko naprawili
(I pewnie nigdy nie skończą poprawek, jak przy Neverwinterze, ale nadzieję trzeba mieć)
CytatJeśli Gothic to h'n's to Neverwinter też. Setki recenzentów sklasyfikowały te gry jako RPG-i to są RPG.
Nie p...aprykuj od rzeczy.

W G3 spora (naprawdę spora) liczba zadań sprowadza się do "Idź, zabij i wróć po nagrodę". Informacji na temat świata jest jak na lekarstwo. Większość czasu spędzasz na walce, wykonywaniu strasznie prostych zadań oraz rozwijaniu Bezimiennego. Każde miasto traktujesz na zasadzie "Idź, powykonuj wszystkie questy, wyrżnij wszystkich (o ile kroczysz ścieżką buntowników lub koczowników) i idź dalej" - powiedział już o tym Ashario, zresztą. Główny wątek jest prosty jak but, ale nie będę niepotrzebnie spoilerował. Tylko zabijaj, zabijaj i zabijaj. Okoliczności, w których rozmowa nie sprowadza się do "wykorzystaj wszystkie opcje dialogowe i idź do następnego NPC" jest tyle, co kot napłakał. Nasza przynależność do określonych frakcji sprowadza się do wyrzynania jednych i pozostawiania przy życiu drugich, z paroma "frakcyjnymi" zadaniami dla urozmaicenia.

Jeśli mimo wszystko G3 to dla Ciebie cRPG... to w takim razie Diablo II też nim jest.
Cytat1) Czy ty w ogóle grałeśw NwN? Większość zadań to przedzieranie sie przez czyjąś posiadłość/lochy/jaskinie wyrzynając trolle/ochraniarzy/innych głupków.
I owszem, kampania z podstawki NWN2 też ma naleciałości z H'n'S. Spytaj np. kwawera.

Cytat3) Zdaje sie, że nie tylko ja klasyfikuje Gothic jako RPG. Zapytaj sie panów z Wirtualnej Polski, CDA, Gry-Online i innych serwisów, zagraniczynych też-ciekawe jaką usłyszysz odpowiedź.

A u mnie fskole, to pani pofieciała, se za komuny, to było lepiej!

Wiesz, generalnie każdy ma prawo mówić i uważać co tylko chce, jeśli tylko nie jest to krzywdzące dla innych. Własne zdanie, które potrafi się poprzeć właściwymi argumentami, jest 100 razy lepsze, niż zacytowanie ogromnego autorytetu wierząc mu na słowo.

I ja też uważam, że Gothic Trójeczka jest mało Role Playowa. Taki Loki z widokiem TPP...
Ja dodam tylko od siebie, że jak ktoś nie grał w poprzednie części to może mało powiedzieć o tejże grze. Pierwsza rzecz to niestety nie znasz klimatu i nie wiesz o czym tak na prawdę opowiada następna część. Jeśli to nie jest RPG to nie wiem czy takie gry w ogóle istnieją.

Czy w większości grach nie jest tak, że idzie się gdzieś po to by coś wykonać i wrócić?.
Przepraszam, ale do Gothica 3 można się jedynie przyczepić o stabilność i wymagania gry do błędów włącznie. Fabuła i teksty gry zawsze dawały wiele radości co się nie zmieniło. Jak ktoś tego nie widzi to proszę przejść poprzednie części
Silverek - fabuła G3 została znacznie zubożona względem poprzednich części. Tam przynajmniej czuło się otoczkę w stylu "Ale ossochozzi?" i zastanawiało się co będzie dalej, a w G3 po prostu idziesz, torujesz sobie drogę przez kolejne krainy, zdobywasz co trzeba, wyrzynasz wskazane osoby i finito... tam przynajmniej można odczuć satysfakcję z faktu posuwania fabuły do przodu, w G3 tego nie ma.

Ale jako H'n'S rozgrywany dla odprężenia sprawdza się przednio.
Zgadzam się z Zu, klimat się zmienił, moim zdaniem nie idzie to w dobrą stronę.

*Los spojleros*

W Kopalniach Khorinis czuło się to, że zaczynasz jako nikt. Pracowałeś usilnie na swoją reputację zwiewałeś przed orkami i starałeś się zaskarbić sobie zaufanie organizacji i znaleźć sojuszników. Główne zadania także były inne... Stwórz "Ulumulu" - trzeba było pokonać kilku przeciwników, ale za to jakich! W dodatku te konszachty z orkowym szamanem, uratowanie mu skóry przed pobratymcami (właśnie, zadania ochrony to rzadkość w Gothicu 3). A orkowie zbiegający się i wrzeszczący z podniesieniem, gdy pokazywałeś im trofeum? To był klimat.

Na wyspie Khorinis zaczynałeś w mieście... Musiałeś się wpierw postarać, by do niego wejść, pomagając na farmie, przekupując. Uciekałeś przed każdym orkiem, bałeś się krwiopijców. Każde zadanie było wyzwaniem. Dla mnie w Gothicu 3 wszystko sprowadza się do: "Mam odpowiedni level, by to ubić? A może wejdę na skałę i skampię ich z łuku?" Hm... każdy zamaskowany kapłan, czy tam potępiony, którego widzieliśmy na drodze, budził grozę.
Czuć było tą złą siłę, która wpływa na świat, a której musimy się przeciwstawić. W Gothicu 3 nasze zadanie to praktycznie tylko wyrżnięcie drugiej strony.

W dodatku nie wiem, jakim cudem w Gothicu 3 miałby być większy wpływ na świat, który zapewne powinien być bardziej żywższy. W 2 i 1 nasze wybory wpływały na całe miasta, każdy czyn miał konsekwencje. Np. przeszkodziłeś kupcowi wykraść miejsce na targu, ten popsuł twoją opinię i nie mogłeś nic kupić ani sprzedać w mieście. W Gothicu 3 może i owszem, jesteśmy kartą przetargową w wojnie, ale większość naszego wpływu to oczyszczenie miasta, by nowi npc mogli je zająć. Jest sporo zadań wpływających na świat, jak np. sprowadzanie kowali dla rebelii (oczywiście o okropnym AI), ale ten świat... jest jakiś taki martwy. A na końcu i tak wiekopomna decyzja, której skutki to kilka plansz z napisami i koniec.
W dodatku ponowne uciekanie przed ścierwojadami... Bohater powinien mieć jakąś reputację z Khorinis. Mógłby być wybawieniem dla rebelii, jednak ci traktują go jak przynieś-podaj-pozamiataj. Orkowie jakoś wcale nie mają nic przeciwko sławetnemu mordercy orków, paradującego w stroju rebelianta po ich mieście.

Mimo wszystko... Gothic 3 wciąga. Dużo zadań pobocznych, wiele obszarów do zbadania i tak dalej. No cóż, mogło wyjść lepiej, mówi się trudno. Kto przeboleje, niech gra, kto nie przeboleje, niech czeka.
http://www.gram.pl/news_8...o_premiera.html

Obawy enemysa się potwierdziły... miał wyjść dzisiaj.

Przy okazji, muszę się też przyczepić w pewnym względzie do CDP-owego tłumaczenia. Oczywiście, strasznie mi się podoba pełna polonizacja i miło posłuchać w grze polskich aktorów - jednak jest jeden mały drobiazg, którego tłumaczom wybaczyć po prostu NIE MOGĘ.
Mamy w Klanie Młota wojownika imieniem Ugolf, który opowiada nam, jak dla zakładu napił się Tunelowego Bulgotu - straszliwie mocnego trunku. I padł, rzecz jasna, pod jego wpływem na glebę. Jednak... uwaga, uwaga... ujął on to tymi słowy:

O, fajnie, to znaczy, że mogę na Aeris grać gościem, który mówi młodzieżową gwarą (np. "Joł, ziom!")?

Wybacz, ale jednak moim zdaniem powinno się koniecznie unikać takich kwiatków... bo to rujnuje klimat.

*Jako, że nie na temat, kończy już*

No, dziś dobrnąłem do jakże wielkiego finału tego niedopracowanego, ale jednak bardzo wciągającego hack'n'slasha. Rzecz jasna po stronie Beliara. Darkness forever!

No i co mogę teraz dodać na temat tej gry... zatem tak. Doszedłem do następujących wniosków...

Bardzo mało mam do zarzucenia rozmaitym modelom, teksturom i tym podobnym wytworom osobników zajmujących się stroną graficzną gry.

Lokacje są niemalże perfekcyjne, wystarczy spojrzeć chociażby na te realistycznie zniszczone ruiny w Vengardzie czy na pustyni. Jedyne zgrzyty to wiszące w powietrzu, pojedyncze elementy otoczenia to tu to tam, a także fakt, iż tekstura ścian w wielkiej kopalni rudy w Klanie Młota jest zwyczajnie za ciemna; przy eksplorowaniu tego miejsca wygląda ona jak przestrzeń kosmiczna zasłonięta pojęczą siecią.

Dostępne w grze stroje, oręż, przedmioty codziennego użytku i tym podobne rzeczy są na bardzo wysokim poziomie, choć bez zgrzytów się nie obeszło:
Pancerze mają ten problem, że mają z góry przypisany model i teksturę rąk, stąd w stroju druida Bezimienny nabiera nie wiadomo skąd tatuaży na dłoniach, zaś biedny Saturas wygląda dość dziwacznie, mając ciemną głowę i białe dłonie w swojej szacie Maga Wody.
Bronie dostępne w grze nie są złe, lecz odnosiłem wrażenie, że co poniektórych dopadło lenistwo przy tworzeniu części z nich. Wystarczy spojrzeć na model rubinowego ostrza. Wypisz wymaluj - jeden ze słabszych, ogólnodostępnych mieczy z dodaną teksturą rubinów oraz wydłużonym ostrzem! A swoją drogą muszę wyrazić swoją wątpliwość pod tym kątem. Czy co potężniejsze bronie nie są aby za długie jak na zwykłe miecze jednoręczne? W przypadku takiego miecza półtoraręcznego jest to oczywiście jak najbardziej zrozumiałe, ale...

Co do NPC. Tutaj już muszę wyrazić pewien żal do twórców - stanowczo zbyt często pojawiają się osoby posiadające identyczne twarze lub fryzury, co najmocniej zabolało mnie w przypadku Laresa, który poza swoim imieniem oraz posiadanymi dialogami KOMPLETNIE nie przypominał tego dawnego Laresa z poprzednich części. Co gorsza, NPC mają taki dziwny bug, który sprawia, że kiedy mówią, to posiadane przez nich brody wtapiają się w teksturę skóry i wygląda to cokolwiek paskudnie. Siedzący NPC mają też błąd, który sprawia, że kiedy nawijają, to ich szyja wygląda albo na poskręcaną przez niedopracowany ragdoll, albo na stanowczo zbyt grubą.

Nie muszę chyba wspominać o tragicznej optymalizacji, przez którą nawet na wujkowym komputerze gra miała niemiły zwyczaj przycinania się w niemal każdej sytuacji... (dodam, że używałem tekstur najwyższej jakości i miałem daleeeki zasięg widzenia).

Słowem. Gdyby dopracować wszystkie błędy i niedoróbki, a także powiększyć znacząco ilość modeli głów oraz fryzur dla NPC (no i rzecz jasna polepszyć optymalizację gry), to do strony graficznej nie miałbym absolutnie nic do zarzucenia i całość prezentowałaby mi się doskonale.

A teraz przejdźmy do strony fabularnej. Największej bolączki gry. To ona sprawiła, że gra zasługuje na niespecjalnie chlubne w jej przypadku miano hack'n'slasha. Za dużo tu prostych questów typu "Przynieś-Podaj-Pozamiataj", za dużo chodzenia i mordowania potworów, za dużo stworów znajdujących się w różnych miejscach bez cienia logiki (że już nie będę się przyczepiał do kwiatków typu Strażnika Świątynnego, czyli półczłowieka-półskorpiona, który z klimatem Gothiców ma baaaaardzo mało wspólnego), za dużo tutaj uproszczeń, niemal w ogóle brak tu jakichś ambitniejszych questów, za mało ciekawszych dialogów i postaci, za mało ODGRYWANIA RÓL (czyli tego, co sprawia, że cRPG jest cRPG-iem!) i, co najgorsze...

SPOILER!
...jest tu zdecydowanie zbyt spłaszczona fabuła, która sprowadza się do: znajdź Xardasa, zdobądź pięć artefaktów Adanosa, dostań się do najważniejszej osoby (Zuben, Rhobar, Xardas), oddaj artefakty bóstwu/spal je w Wielkim Piecu, wyrżnij wszystkie najważniejsze osoby na kontynencie (jeśli pracujesz dla bóstwa), wróć do kogo trzeba i oglądaj plansze końcowe.
SPOILER!

Fakt, że końcówka przywodzi na myśl pierwsze dwie części Falloutów i mnie się to nawet podoba. Jednak po przebyciu takiej udręki i powyrzynaniu ponad dziesięciu tysięcy głupich mobów i NPC, gracz oczekuje czegoś więcej. A tu tego ni ma. Szkoda.

Nie będę się tu już nawet rozwodził nad tym, że dawna utoczka Gothiców uciekła gdzieś w las. Nie czuło się tu tego uczucia więzi z danym bóstwem, jak podczas grania w poprzednie części, nie było tu tego respektu dla magii, nie było wyzwań, nie było zastanawiania się nad dalszą częścią fabuły, lore nie ma prawie wcale. I doprawdy, nie wiem jak zarówno orkowie, jak i ludzie mają zamiar dalej ciągnąć swoją egzystencję, jeśli ilość występujących w grze kobiet (wszystkie ludzkie!) nie przekracza liczby trzydziestu. Może pięćdziesięciu. Na ilość facetów, która idzie w setki. Może nawet dobija do tysiąca i przekracza go. Realizm leży tu i kwiczy...

Fakt, że różne nacje zostały tu przedstawione w sposób interesujący i nawet tworzący pewien klimat, to jednak nie ma tutaj żadnego porównania do tego, co czuliśmy w Kolonii Górniczej, lub co czuliśmy wśród paladynów, najemników czy magów.

Można wręcz dojść do wniosku, że o ile sam świat i modele pancerzy, mieczy itp. stoją na bardzo wysokim poziomie, o tyle ich wykorzystanie w grze zasługuje na pomstę do nieba. Bo to nie jest ten Gothic, którego chcieli fani...

Oczywiście kompletnie do wywalenia jest cały obecny system walki i umiejek (może za wyjątkiem walki przy użyciu łuków i kusz), bo wszystko nie dość, że jest o wiele za proste, to na dodatek pozbawione klimatu, realizmu itepe. Oczywiście to doskonale pasuje do konwencji H'n'S, ale nie do cRPG, którym G3 miał w założeniach być...

Łącząc ze sobą tę wypowiedź ze wszystkimi poprzednimi, dochodzę do następującej konkluzji - jeśli dla Gothica 3 ma zaistnieć jakakolwiek szansa, trzeba wywalić na zbity pysk wszystkie questy, NPC, potwory, przedmioty oraz wszyściusieńko inne, a potem mając ogół materiałów - modele itp. - zbudować tę grę od nowa, aby wykrzesać z niej ten klimat, którego chcieliśmy od samego początku. A na to, niestety, liczyć raczej nie sposób...

Pogódźmy się więc z tym, że dla prawdziwych fanów seria zakończyła się na wypłynięciu statkiem z Dworu Irdorath. To, co się dzieje później, z Gothicami ma raczej mało wspólnego...

PS: Coś mi nie działa tag [ spoiler ], więc robię tak, jak widać.
Zu-Ben, właściwie tak w miarę ładnie opisałeś to co głównie zarzuca się G3. To, że to nie jest Gothic i gdyby nie nazwy i ew. zarys świata, to to już kompletnie nie miałoby nic wspólnego z poprzednimi Gothicami.

A co do kobiet to w Gothicach było tak zawsze. Ale o ile w pierwszej części było to wytłumaczalne, a w G2 było ich więcej(nawet rolnicy żony mieli, było parę farmerek itp.) to i tak byłoby ich za mało.

btw. - Grał ktoś może z tego forum w dodatek? /Tak, wiem że mógłbym przeczytać recenzje, co zresztą zrobię(może za chwilę?), ale chciałbym też znać Wasze opinie. /
CytatGrał ktoś może z tego forum w dodatek?
Planuję go zdobyć na święta. Swoją drogą, co za ironia - podstawową wersję gry też miałem na święta.

Cytatgra wciąga cholernie i daje ogromną satysfakcję. I to nie taką, jak gry H'n'S, tylko rasową satysfakcję erpegową.
A tak powiedz szczerze i z ręką na sercu, ile w tej grze jest według Ciebie elementów cRPG. Nie licząc możliwości rozwijania bohatera wedle własnego widzimisię, bo to jest skopane z lekka (na późniejszych poziomach możesz zainwestować we wszystko i być mago-zabójco-wojownikiem).
Z ludzkimi kobietami rzeczywiście jest "przypał". A co do elementów cRPG (wg. mnie): otwarty świat, rozmowy z postaciami*, NPC próbujący odwzorowywać życie codzienne* (inna sprawa, jak im to wychodzi), system reputacji, realny wpływ na zdarzenia (choć sprowadzający się głównie do wyrżnięcia odpowiedniego miasta/obozu), rozwijanie postaci (choć można skończyć właśnie jako "wojo-zabójco-mag"), możliwość wyboru "strony mocy"...

* Tutaj zaznaczyłem elementy, które wyglądają tak samo (lub bardzo podobnie) jak w poprzednich Gothicach. Tak samo większość rozmów polega na wybraniu wszystkich możliwych opcji dialogowych, tak samo kończymy jako bohater od wszystkiego (no, w dwójce niekoniecznie), chociaż ze wszystkich Gothiców system rozwoju jest najlepszy. I tak samo NPCe próbują, z różnym skutkiem, wykonywać codzienne czynności.

EDIT: Klimat rzeczywiście jest całkiem inny... Ale o ile można było zachować podobny klimat w G1 i G2 (obydwie części dzieją się w prawie tym samych miejscach), to w rozgrywce na dużym kontynencie z kilkoma różnymi narodami już gorzej... Dlatego gra nie jest taka "Gothicowa" jak poprzednie. Jako RPG - dla mnie bomba, jako Gothic - dalej bomba, ale najsłabsza z serii. Ale i tak jest cholernie dobra.
http://www.gram.pl/art_8A...a_strona_1.html

Mówcie mi masochista, ale i tak spróbuję zdzierżyć tę produkcję do końca...
Seria Gothic

Urodzona: 15 marca 2001
Zmarła: 4 grudnia 2008

Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach... Spoczywaj w pokoju. [*]

No to ja chyba wrócę do grania w G1 z modem (nie pamiętam jak się nazywał). Albo G2. Albo przejdę kiedyś jeszcze raz G3. Ale bez dodatku.
http://gothic.gram.pl/for...ic,18967.0.html

Kliknijcie, przeczytajcie dolny quote w pierwszym poście i zerknijcie do linka pod
nim.

Zrezygnowałem ze zdobywania dodatku do G3, gdyż nie chciałem, aby szły pieniądze na produkt niedopracowany i zabugowany do bólu. A tymczasem dostaję go całkowicie za darmo jako nagrodę w konkursie.

Ironia, nieprawdaż?
Ale się przechwalasz Zu
Zamiast się przechwalać, to zrecenzuj go jak zagrasz, a nie
Zatem tak... pozwolę sobie odświeżyć temat ze stwierdzeniem, że przeszedłem Zmierzch Bogów. I to bez użycia kodów. Zdobywszy dodatek za darmo i legalnie. Jak wrażenia? Cóż...

Dłuuugi tekst.
Przede wszystkim spora część tego, co powiedzieli w gramowej recenzji, jest samą prawdą. Gra ma różnorakie błędy i większe wymagania od podstawki. Co prawda sytuacja jest trochę mniej tragediologiczna niż wcześniej (używałem patcha 1.0.89), ale wciąż jest baaaardzo daleko od doszlifowania wszystkiego. Może poświęcę tym błędom dłuższą chwilkę, by pokazać Wam to, o czym nie wspomnieli na gramie.

Zacznę od błędu, który towarzyszył mi do samego końca gry i był tym samym najbardziej wku...rzający. Chodzi o Freezetime (nazwa mego pomysłu). Jest to tajemnicza ścinka, która następowała średnio co kilka minut i polegała na zatrzymaniu się gry na około dwadzieścia sekund. Gdy Freezetime nastąpił, to w jego trakcie muzyka zmieniała się na chwilę na melodię grającą podczas przemierzania miejsc leśnych, by zaraz potem wrócić do muzyki właściwej dla miejsca, w którym przebywamy – dodatkowa cecha charakterystyczna. Wyglądało to tak, jakby (moja prywatna teoria) gra musiała się zatrzymać, by wczytać cały obszar od nowa; w chwili, gdy my tylko widzieliśmy grę zatrzymaną na ostatniej klatce, Freezetime stawiał nas na moment na trawiastej pustyni i ustawiał wszystko od początku, wznawiając grę dopiero, gdy wszystkie elementy otoczenia były już na swoim miejscu. Za prawdziwością tej teorii przemawia fakt, że jeśli Freezetime dopadnie nas w środku walki, to po jego minięciu wszyscy niepokonani wrogowie odzyskują pełnię zdrowia i na dodatek zachowują się przez moment tak, jakby nas nie widzieli. Z kolei jeśli Freezetime dorwie nas w środku rozmowy, to po jego minięciu nasz rozmówca wraca do zajęć, którymi się zajmował (np. znów siada przy ognisku), a Bezimienny albo rozmawia z nim stojąc do niego tyłem, albo wręcz odbiega gdzieś, zatrzymując się dopiero na pierwszej przeszkodzie. A rozmowa trwa dalej...

Poza Freezetime’em, inne błędy nie były na tyle charakterystycznym zjawiskiem, by nadać im ich własną nazwę – co nie znaczy, że nie występowały. Najczęściej były to potknięcia mniejsze lub większe, występujące w natłoku wystarczającym, by nieustannie uprzykrzać mi życie i/lub rujnować jakikolwiek klimat.
    lA to ork powie coś głosem zupełnie do niego niedopasowanym (z odpowiednich źródeł wiem, że nie jest to wpadka tłumaczy); ll llA to gdzieś zabraknie głosu podłożonego pod tekst (tego nie wiem, ale zgaduję, że tak samo). ll llA to w jednej opcji dialogowej Bezimienny i rozmówca, zamiast mówić tekst pojawiający się na ekranie, wykrzykują do siebie jakieś krótkie „kraaa!” (j. w.); ll llA to Gorn i Lee nie pojawiają się w wyznaczonych im miejscach tak długo, aż nie dotrzemy tam fabularnie (bo na drodze stoi nam strażnik, który jednak jest takim cieniasem, że wyminięcie go to żaden problem); ll llA to kamień teleportacyjny do Silden, zamiast znajdować się zgodnie z logiką gdzieś w granicach tego miasta, znajduje się w skrzyni na szczycie wieży w zamku w Vengardzie(?!); ll llA to nowe bronie wymagają dwa razy mniej siły od oryginałów, zadając jednocześnie dwa razy więcej obrażeń; ll llA to nie ma żadnego nauczyciela, który potrafiłby nas nauczyć wielu przydatnych umiejętności, w tym podstaw wymachiwania ciężkim orężem – choć o dziwo jest nauczyciel potrafiący nas nauczyć pozostałych dwóch poziomów (co się nie przydaje WCALE, bo bez tej podstawowej umiejętności nie nauczymy się wyższych poziomów). ll llA to mewy na dachu pewnego gościa w Silden są nieruchome i częściowo pozbawione modelu (cholera jasna, powinni to już naprawić!); ll llA to skrzynie można do woli opróżniać, a za kradzież zdenerwować się mogą dosłownie dwie osoby w grze, mieszkające w sąsiednich domach (to już wiemy); ll llA to nastąpi komunikat Where Is Guru (u mnie nastąpił tylko raz – no, w zasadzie dwa razy, bo pod rząd, podczas próby wczytania gry po jej uruchomieniu. Wystarczyło zresetować komputer i więcej już tego nie widziałem); ll llA to gra z bliżej nieokreślonej przyczyny zacznie ścinać się na środku pustego pola (zdarzyło się tylko raz, na szczęście); ll llA to nowy stwór, stojący w jednym miejscu i pierwotnie nas ignorujący, po zadaniu ciosu zamienia się w trzy egzemplarze, które się na nas rzucają (nie wspomnę już o tym, że po uśmierceniu tychże oraz oddaleniu się, stwory stanęły nieruchomo na baczność); ll llA to jakiś przedmiot lub NPC nie ma nazwy (często); ll llA to opis przedmiotu dalece przekroczy ścisły limit czterech krótkich linijek i tym samym jest nie do odczytania (często); ll llA to podobnie z nazwą questa (często); ll llA to czasem pojawi się do wyboru opcja dialogowa, którą mówi NPC, a nie Bezimienny (kilkakrotnie); ll llA to NPC, z którym wdamy się w walkę, ucieknie gdzie pieprz rośnie i po oddaleniu się, możemy go spotkać kawałek dalej od miejsca, w którym miała miejsce walka (nie chciał już wrócić na pierwotne miejsce pobytu. Było tak tylko raz); ll llA to jakiś pancerz nie ma modelu (ze dwa razy); ll llA to skrypt odprowadzania NPC nie zaskoczy i trzeba będzie kilkakrotnie przebiegać obok docelowego miejsca, by wreszcie nasz kochany głąb się obudził i spostrzegł, że stoi u celu (tylko raz); ll llA to NPC rozpocznie walkę, nie kończąc rozmowy (tylko raz); ll llA to wrodzy NPC nie umierają, tylko padają na ziemię i trzeba ich dobijać (często); ll llA to włazimy na jakiś niewidzialny obiekt (głównie koło Trelis); ll llA to próba wyjścia z gry za pomocą CTRL+Esc kończy się koniecznością zakańczania procesu; ll llA to gra się wywali przy zmianie rozdzielczości; ll llA to można coś sprzedać nie wziąwszy przedtem od sprzedawcy niczego w zamian; ll llI tak dalej, i tak dalej...l

Natomiast z rzeczy, o których wspomniano w recenzji, a które mnie nie dotknęły, to spadnięcie w pustą przestrzeń tudzież obserwowanie, jak jakiś NPC zatopił się w betonie (bo były dziury pokryte teksturami). Tak samo nie miałem tej wątpliwej przyjemności dojść do sytuacji, w której nie dało się spotkać jakiegoś NPC – może dlatego, że unikałem brania questów pobocznych oraz zwiedzania, a może dlatego, że już to naprawiono. Questy mi się zwykle nie rozjeżdżały, co nie zmuszało do częstego wczytywania zapisów. Owszem, parokrotnie zdarzył się taki wypadek, ale miał on miejsce rzadko.

Gra chodziła całkiem znośnie na moim sprzęcie, na ogół płynnie i na względnie wysokich ustawieniach. Jedynym warunkiem było wyłączenie cieni, ustawienie shaderów na minimum, światło pozostawić na opcji overglow, a tajemniczego Fog of Field, które psuło wygląd gry, w ogóle nie włączać. Reszta opcji stała na poziomie wysokim lub średnim, dzięki czemu strona wizualna gry nie prezentowała się najgorzej. I jak już wspomniałem, chodziła względnie płynnie, bardzo rzadko spadając poniżej 10 klatek/s (pomijając rzecz jasna Freezetime). Gdyby to kogoś obchodziło, to mam 2 GB RAM i kartę graficzną GeForce 6800 GS.

No. Powiedziałem już o błędach i sprawach technicznych. Jak ma się sama gra?

Hm...

Mizernie. To chyba odpowiednie słowo.

Przede wszystkim największą bolączką gry jest fakt, że prawie nie istnieje tutaj klimat. Całą grę przechodzimy, nie czując żadnej większej spójności świata, a NPC wydają się nam w naszych oczach komputerowymi kukiełkami, nie postaciami. W podstawce czuło się przynajmniej pewien klimat, zaś mijani po drodze NPC byli dla nas żywymi osobami, które pod naszą nieobecność zajmują się swoimi sprawami. Zmierzch Bogów traktujemy jak ciekawostkę opatrzoną znanym tytułem. Albo jak nędzę na kółkach. Tak czy siak – klimatu brak.

Dialogi i zadania... niestety fakt – jest źle. Szczególnie w początkowej fazie gry można się wręcz zachłysnąć absurdalnością dialogów napotykanych w grze (ciągle uważam, że najpiękniejszym kwiatkiem w tej kwestii jest ta rozmowa. Dodam, że w jej trakcie Bezimienny i rozmówca gadają do siebie głośno i patetycznie, jakby występowali w teatrze). Bezimienny ma to do siebie, że po powrocie z nieznanego wymiaru troszkę mu odbiło na punkcie władzy i sprawowania kontroli nad krajem, w związku z czym wypowiada się momentami w tak patetyczny lub wręcz despotyczny sposób, że aż dziwiła mnie pokorna na ogół reakcja rozmówców. Częstokroć kiedy zmuszali Bezimiennego do zrobienia czegoś osobiście, to na odchodnym rzucał tekst o konieczności zaprowadzenia koniecznych zmian w Myrtanie. A także o tym, że nie będzie miejsca dla takich, jak jego adwersarz. Czułem się prawie, jakbym prowadził złą postać. Teoretycznie powinno mi to być na rękę, ale ten Bezimienny mnie aż przerażał...

O bzdurności dialogów nie ma się zresztą co rozwodzić. Natomiast o zadaniach i otoczce fabularnej przydałoby się powiedzieć parę słów. Questy są głupie. Najjaskrawszy przykład mamy w tych początkowych, w których wbrew wszelkiej logice musimy udowodnić Anogowi nasze dobre intencje poprzez wsparcie okolicznej ludności i uzyskanie od nich listów polecających (zebranie zielska dla alchemika, pobicie wariata uważającego się za ptactwo, obicie zboka, który nie zapłacił za pobyt w karczmie, wyrżnięcie rzekomo zaklętych krów... naprawdę, nieeeezłe pomysły). Później musimy Inogowi robić za...

Uwaga, spoileruję tutaj fabułę!
...poborcę podatkowego, mordercę orków (się bidula przestraszył TRZECH orków siedzących w pobliżu miasta, a nikomu nie było ich wybić) oraz bohatera mającego odbić szpiega z rąk orków (no, to akurat było w miarę na rzeczy). Potem sprawa się już nieco komplikuje, bo przybył Czarny Mag i wszyscy boją się go jak cholera, a nawet mówią, że może być wszędzie. Mniejsza o to, że można przyjść do miasta, spotkać się z nim w biały dzień, rozmawiając z nim twarzą w twarz, a potem ubić go kilkoma ciosami, prowokując do walki tylko jednego, zabłąkanego orka. I tak jest straszny.

Jak już zadowolimy biednego, płochliwego Inoga, to w końcu możemy go zabrać do brata i razem dojść do wniosku, że musimy którąś stronę namówić do współpracy. I tak od jednego WYMUSZONEGO questa do drugiego, spotykamy się w końcu z Lee. Próba dotarcia do niego, polegająca na wykonywaniu zadań dla gościa stojącego nam na drodze, była chyba najbardziej upierdliwym momentem w całej grze. Trzeba było kilkanaście razy zap***lać od Vengardu do Ardei, bo panowie Hindusi wykasowali kamień teleportacyjny i nie można tam dojść szybko, a questów wymaganych do dojścia do Lee było ze cztery – za każdym razem wręczanych na zasadzie „czekaj, musisz zrobić coś jeszcze”. Zaś Lee, biedaczysko, nie chce w walki się wdawać, więc musimy znowu chodzić, biegać, gadać z jakimiś baranami i questy wykonywać. I tak do samego końca, będącego finałową walką z bossem... którego da się pokonać czterema kulami ognia.
Czuję, że się już lekko zamotałem w tym, co miałem powiedzieć, więc przejdę już do werdyktu, który i tak pewnie nikogo nie zaskakuje: dodatek jest zły. Z tym, że... początkowo trwałem w twardym przekonaniu, że za to coś nie powinno się wymagać pieniędzy. Kiedy jednak ukończyłem fabułę i poznałem zakończenie historii Bezimiennego, to... hm... no, teoretycznie poczułem pewne spełnienie pod tym kątem. Dlatego trochę się zlituję nad tą produkcją i stwierdzę, że najwyższa cena, jaką można za nią zapłacić, to dziesięć złotych. Przy czym sensowniejsza to pięć. Niestety CDP raczej nie zniży ceny dodatku aż tak mocno (w tej chwili Zmierzch Bogów można kupić w Taniej Serii za 40 zł – czyli ciągle cztery razy za dużo, a nawet osiem). Zatem sugerowany sposób nabycia tego dodatku to... nielegalny, bądź modlenie się o to, że któreś czasopismo pójdzie nam na rękę i doda go do swojej płyty w którymś numerze. Ja tam wygrałem go w konkursie (bez możliwości zmiany na coś innego...).

Mówiąc w skrócie: grać się w to niby da, ale tylko wtedy, gdy:
    lNie będziecie mieli żadnej ciekawszej produkcji do przejścia; ll llDodatek zdobędziecie za darmo (lub jeśli nie będzie Wam żal wydawać na niego kasy); ll llBędziecie dysponować sporą gamą cierpliwości...l

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • latwa-kasiora.pev.pl