Bo czĹowiek gĹupi jest tak bez przyczyny
Poprawiłem
Nazwa konta postaci: Willow_1986
Nazwa postaci: Caldur Willow
Płeć postaci: Mężczyzna
Rasa postaci: Elf Księzycowy
Wiek postaci: 110 lat
Wyznanie postaci: Corellon Larethian
Charakter postaci: Praworządny zły
Pochodzenie postaci: Evermeet
Historia postaci:
Zielona dolina Evermeet nigdy nie była jeszcze tak spokojna i piękna niźli w dniu bitwy. Bitwy pomiędzy najeźdźcami oraz obrońcami z wysp. Słońce z wolna przebijało się przez opończę białych obłoków wyciągając swoje długie palce w kierunku twarzy wojowników. Polana posypana była wonnym, wiosennym kwieciem, lekko kołyszącym się na wietrze. Wojownicy wiedzieli, że dla niektórych kwiaty te będą posłaniem dla wiecznego snu.
Na białym rumaku pośród dowódców stał ubrany w złotą zbroję Caldur Willow – dowódca legionu czarowników. Dumne rysy tego wysokiego, księżycowego elfa potwierdzały jego szlacheckie pochodzenie. Długie blond włosy, zaplecione w drobne warkoczyki powiewały teraz na wietrze razem w flagami i symbolami Evermeet. Zielone oczy nie zdradzały żadnych emocji, chociaż serce rwało się do walki. Wyjmując rapier przemówił do żołnierzy:
- Bracia! Na naszych ziemiach panoszy się najeźdźca, który przełamał obronę wyspy. Morduje wasze kobiety, wasze dzieci, zabiera wszystko co jest wam drogie i cenne. Jednak ja mówię wam: jeszcze dziś te potwory staną przed obliczem bogów, a ostatnie co zobaczą to błysk naszych mieczy i wybuchy kul ognia. Odbierzmy im to, co najcenniejsze! Odbierzmy im nadzieję, odbierzmy im wolę walki, a na końcu odbierzmy im ich życie! Niech Corellon Larethian doda nam sił! Na wroga! – Mówiąc to wymierzył rapier na swych przeciwników i pognał konia, a wraz z nim zrobił to cały oddział. Tumany kurzu wzbiły się w powietrze. Galopując Caldur zauważył, że najeźdźcy przygotowali się już wystawiając długie na 8 łokci włócznie. Recytując magiczne inkantacje dał sygnał swoim pobratymcom wystawiając lewą dłoń w górę. Kiedy ją opuścił w końcach jego placów zaczęła zbierać się magiczna energia, która łącząc się ze sobą uformowała kule ognia. Za jego przykładem poszli inni. W przeciwników uderzyła nagle moc magiczna tysięcy elfich czarowników. Kule ognia i lodowe burze przetoczyły się przez ich oddziały siejąc pożogę i zniszczenie. Obrona nieprzyjaciela została przełamana, lecz z jakichś względów czarownicy czuli się osłabieni. Nagle ktoś z tylnej części legionu krzyknął:
- To pułapka bracia! Jesteśmy zgubieni!
Caldur pociągnął za lejce i postawił konia oglądając się za siebie. Od reszty oddziału oddzieliła ich armia nekromantów ubrana w czerń.
- Na krew Shevarasha! To strefa martwej magii! Jesteśmy odgrodzeni od reszty oddziału – Krzyczał ten sam elf.
- Na nich bracia! Nikt się nie wycofuje! Nikt się nie poddaje! Do broni! – Krzyczał ogarnięty szałem Willow. W odpowiedzi uczył morderczy ucisk z tyłu głowy i spadając z konia stracił przytomność. Obudził się w swej własnej komnacie. Ból głowy dawał o sobie znać, a plecy piekły go niemiłosiernie. Niski złoty elf siedzący na krześle po jego prawej stronie spojrzał na niego ze współczuciem:
- Wreszcie się obudziłeś. Pamiętasz co się stało?
- Nie – wysypał Willow – niczego nie pamiętam.
- Twój oddział został rozbity. Byłeś ranny, ale wyjęliśmy już strzałę z twoich pleców i oczyściliśmy ranę. Królowa za pomocą potężnej magii zdołała cię tu przywołać w zamian za twe wcześniejsze zasługi.
- Amlaruil Moonflower – powiedział, a jego źrenice powiększyły się.
- Tak.
- Mój oddział – wyszeptał w osłupieniu.
- Rozbity, jak rzekłem wcześniej.
- Jak to się stało?
- Oddział był tylko iluzją, która miała zająć wasz czas. Wraz z twoim atakiem iluzja rozwiała się odsłaniając prawdziwych wrogów, którzy niewidzialni czekali w ukryciu. Wzywa cię królowa. Ubierz się. Wszyscy ważniejsi członkowie dworu czekają już na sali tronowej.
Caldur podniósł się z wolna i zakładając powoli szaty myślał o swojej przyszłości przeszłości.
Idąc przez salę pełną przepychu, złoceń i elfich symboli czuł się niezwykle mały. Stanął przed podwyższeniem na którym znajdował się tron królowej. Blask i majestat władczyni wypełniał salę. Ukląkł na jednym kolanie i zwiesiwszy głowę odezwał się cichym, ale mocnym głosem:
- Wzywałaś mnie królowo?
- Jakże mogłam cię nie wzywać Caldurze? Wszak skazałeś swych wojowników na zagładę.
- Królowo – podniósł głowę – zrobię wszystko by zmazać tę plamę na mym honorze. Gdzie są teraz ci, którzy ośmielili się wyzwać na pojedynek elfy i ich królową? Obiecuję, że będą błagać cię o śmierć, kiedy przyprowadzę ich tu zakutych w dyby i łańcuchy.
- *TY* nic już nie zrobisz – krzyknęła królowa. Wróg został pokonany – powiedziała spokojnym już tonem. Dzięki szybkiemu wsparciu 10 legionu.
- Pani, ja myślałem, że...
- Myślenie nie jest więc twoją mocną stroną Caldurze – ucięła krótko – powinieneś był się domyślić, że szykują taką zasadzkę. Mistrz magii z twoim doświadczeniem powinien *czuć* silną magię tłumiącą. Twoja gorąca krew przyczyniła się do śmierci tych biedaków. Przywołałam cię tu tylko dlatego, że wstawili się za tobą wysoce postawieni i szanowani panowie dworu. Osobiście uważam jednak, że śmierć byłaby dla ciebie lepszym rozwiązaniem – Caldur przełknął.
- Co moja królowa chce przez to powiedzieć?
- Oficjalnie zwalniam cię ze służby, twoje imię będzie wymazane z kart historii. Odbieram ci magiczne moce. Tracisz też tytuł i insygnia szlacheckie. Strażnicy wyprowadzą cię z Leuthilspar.
- Wygnanie?!
- Tylko tyle mogę ci zaoferować.
- Za wszystkie lata służby? Kiedy gotów byłem zabijać i być zabitym dla ciebie? – Wstał – Bądźcie przeklęci wszyscy – wycedził przez zęby pokazując ich palcem. Przysięgam tutaj przed Corellonem, który jest mym panem, że zmażę tę plamę na honorze krwią waszą! – Oczy zapłonęły mu z gniewu, a królowa zaniemówiła. – Sam wyjdę. Skoro taka jest twoja wola *PANI*. Odwrócił się do władczyni tyłem i wymaszerował przez złocone drzwi nad którymi wisiał napis: „Sala tronowa królowej Amlaruil Moonflower. Surowej, acz sprawiedliwej władczyni, matki i protektorki wszystkich efów.”
Heh... z bólem serca ostro poprawiłem największe błędy tego tekstu, typu orkowie atakujący Evermeet, elfy z pikami, wzywanie Cyrica.
Zrobiłem to tylko dlatego, że przypomina mi scenkę z Evermeet...
Warunkowo akceptuję
Zmieniłem "wyprowadzą cię za bramy Evermeet" na "wyprowadzą cię z Leuthilspar, bo mnie jasna ch... Nerwowość mnie brała, ot co.
Akceptacja.
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL