ďťż
[ Czarownik ] Biago


Bo człowiek głupi jest tak bez przyczyny

- Nazwa konta postaci: oOo00Oo0o
- Nazwa postaci: Biago Ferappen,
- Płeć postaci: Mężczyzna,
- Rasa postaci: Gnom,
- Wiek postaci: 40,
- Wyznanie postaci: Baravar Cienisty Płaszcz,
- Pochodzenie postaci: Elturel,
- Opis: Ten niski, nawet jak na gnomie standardy, młody jegomość niewiele się wyróżnia na tle swojej rasy. Nosi starannie przystrzyżoną bródkę, ale jego jasne włosy również są niezwykle zadbane, związane w elegancki kucyk. Patrzy na świat swoimi zielonymi oczami spod łagodnie zaokrąglonych brwi, wyraz twarzy ma zazwyczaj pogodny i chorobliwie ciekawski. Staranność z jaką się porusza i przemawia nosi znamiona dobrego wychowania.

Biago z uśmiechem na twarzy wraca wspomnieniami do chwil wczesnej młodości, którą spędził pośród innych gnomów w osobliwej posiadłości Ferappenów, mieszczącej się w Elturel. I mimo że dzieciństwo upłynęło mu na płataniu przeróżnych figli, to w miarę jak dorastał coraz mocniej doskwierała mu nuda i izolacja względem świata zewnętrznego. „Mamcia” i „Papcio” niegdyś prowadzili podróżniczy tryb życia, przeszli jednak z czasem do etapu swojego życia wiernego słowom „żyli długo, szczęśliwie i spokojnie”. Oboje posługiwali się magią, mimo że żadne z nich nie przeczytało ani jednej tajemnej księgi. Uprawianie zwodniczej magii iluzji stało się rodzinną tradycją; Biago najpierw potrafił rozjaśnić pomieszczenie prostym zaklęciem, a wiązać buciki dopiero potem.
Ferappenowie, podobnie z resztą jak inne gnomy, wyściubiali swoje długie nosy z nor gdy trzeba było przypilnować zbiorów, przegonić zbłąkanego kobolda (najczęściej przestraszając intruza jakimiś omamami) albo … przywitać gości. Nieliczni podróżnicy Wybrzeża Mieczy wiedzieli, że gdzieś na skraju Lasu Ostrych Kłów mieszka rodzina gnomów, która sprzedaje zaczarowane mikstury, różdżki, pergaminy. Każde takie odwiedziny były dla Biago nielichym wydarzeniem, ciekawski chłopczyk zawsze domagał się opowieści o wielkim, nieznanym świecie, który znał tylko z relacji i wspomnień „Mamci” i „Papcia”.
W przededniu jego czterdziestych urodzin do domu zawitała pewna dama z południa, czarodziejka – jak się później okazało. Celem odwiedzin były interesy rzecz jasna, wymiana magicznych przedmiotów. Biago był nią oczarowany: ubrana w wytworne, pięknie zdobione szaty, nosiła ze sobą mnóstwo kolorowej biżuterii i tyle wiedziała o świecie… nawet kolekcja „Papcia” się nie umywała. Był to jednak pierwszy gość, który nie traktował Biago jak wścibskiego, małego natręta. Przeciwnie, ona również wydawała się być zainteresowana naturalnością, z jaką młody gnom posługuje się magią, chociaż tak naprawdę potrafił zaledwie kilka niezdarnych sztuczek. To właśnie Ona powiedziała mu o Czarownikach, którzy często przemierzają świat w celu poznania samego siebie, ujarzmienia tajemnych mocy kryjących się gdzieś wewnątrz nich i że jest wielce prawdopodobne iż on mógłby zostać jednym z nich… Biago oczami wyobraźni widział siebie odzianego w równie piękne szaty, z dziarskim wyrazem twarzy, obwieszonego masą magicznych błyskotek, władającego zadziwiającymi iluzjami. Następnego dnia jego urodzinowym życzeniem było podjąć się tej wielkiej wędrówki.
Szybko ogłosił rodzicom o swoich planach – choć niebezpośrednio. Otóż rzekł, że więcej mieszkańców Wybrzeża Mieczy powinno poznać talent magiczny Ferappenów i chytrej magii Baravara, że dobrym pomysłem byłoby zamiast czekać na gości w kryjówce, przynieść towary do klientów. Rzecz jasna to Biago miałby podjąć się odpowiedzialności kierowania tejże karawany; nie był już małym chłopcem i on sam uważał, że doskonale pasuje do tej roli. Rodzice wszak zadbali o jego wykształcenie, sam szybko nauczył się dobrych manier, tolerancji wobec innych (klienci wszak byli różni) i zauważył, że przyjazne nastawienie jest wielce pomocne, nie tylko w interesach. No i jak na prawdziwego gnoma przystało, odznaczał się doskonałym zdrowiem i miał coraz dłuższą brodę.
Tak oto Biago wyruszył swoją karawaną zaprzęganą dwoma osiołkami i ze swym kotkiem ku przygodzie. „Papcio” powierzył mu jednak tylko nieznaczną część swej kolekcji i skierował po znanej trasie do Wrót Baldura, do swego kuzyna Rafpinema, jakby mając na uwadze naiwność i roztrzepanie świeżo upieczonego podróżnika. Uczynił mądrze, bowiem Biago przez swą nadmierną ufność wartko poznał uroki samotnej wędrówki po Wybrzeżu Mieczy, gdy ledwo mijając Beregost został napadnięty przez zbójów. Stracił by znacznie więcej niż tylko towar, gdyby nie mikstura niewidzialności, która ocaliła mu skórę. Nie ostudziło to jednak jego entuzjazmu, był za daleko by się wycofać i postanowił kontynuować wędrówkę do wujka we Wrotach Baldura, towar przepadł, miał niewiele rzeczy ze sobą, ale to nie interesy wszak były celem, a zobaczenie na własne oczy kawałka tego wielkiego świata. Postawił na swoim nie przejmując się nadto.
Nawet mimo wyczerpania i głodu nie mógł nacieszyć oczu tym, co widział we Wrotach. Tyle się działo, wędrował ulicami jak zahipnotyzowany po baśniowej krainie i ciągle mu było mało, zapomniał nawet o wizycie u wujka. Był tak zmęczony ostatnimi wydarzeniami i długim zwiedzaniem, że zasnął w jakiejś wielkiej skrzyni wyłożonej sianem, która znajdowała się w dokach. Załoga statku płynącego na Aeris musiała nie zauważyć gnoma i jego kota śpiących w skrzyni, skoro zamknęli ją i umieścili na statku, który niebawem wypłynął..


Akceptuję
Akceptuję.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • latwa-kasiora.pev.pl