ďťż
[Zawadiaka] Jeremy Llawn


Bo człowiek głupi jest tak bez przyczyny

Nazwa konta postaci: TheSoutys
Nazwa postaci: Jeremy Llawn
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Człowiek
Klasa postaci: Zawadiaka
Wiek postaci: 33
Wyznanie postaci: Tyr
Pochodzenie postaci: Neverwinter
Charakter postaci: Praworządny neutralny
Języki: Wspólny, Elficki, Chondotski

Atrybuty:
Siła: 12 (+1)
Zręczność: 16 (+3)
Kondycja: 10 (0)
Inteligencja: 14 (+2)
Mądrość: 12 (+1)
Charyzma: 12 (+1)

Wygląd:
Człowiek bez wątpienia pełen dumy, prawie zawsze wyprostowany, patrzy na większość ludzi z góry. Mimo to jego twarz ściągnięta jest zwykle w wyrazie smutku i goryczy. Mówi zduszonym, basowym głosem, a jego sposób wysławiania zdradza pochodzenie z wyższych sfer. Ma krótkie ciemne włosy i niebieskie oczy.

Historia:
Rodzina Llawn jest jednym ze starszych i bardziej poważanych rodów Neverwinter. Jeremy, dorastał w bogatej rezydencji w Czarnystawie, pośród służby i luksusów. Jego ojciec, Arthur Lawn był wytrawnym politykiem, znanym w mieście ze swoich mów. Warto też wspomnieć, że jeden z przodków Jeremy'ego był członkiem Dziewiątki Neverwinter. Opromieniony sławą swoich przodków Jeremy uczył się tajników prowadzenia polityki, oraz handlu, przejawiając talent w obu dziedzinach. Gdy osiągnął dojrzałość zajął się codziennymi sprawami rodu, uczestnicząc aktywnie w życiu politycznym miasta.
Gdy Jeremy miał dwadzieścia trzy lata jego ojciec zachorował ciężko i zmarł – do tego czasu jego syn zdążył się ożenić i spłodzić pierwszą córkę. Llawnowie żyli w spokoju przez następne dziesięć lat – znaczenie polityczne rodziny rosło i powoli zaczęła wypływać kwestia kto będzie dziedziczył pozycję Lorda Nashera. Dziedzic Llawnów wydawał się być najlepszym kandydatem. Nie dane mu jednak było doczekać swojej szansy.

Stół, przyozdobiony zapalonymi świecami wyglądał przepięknie – na półmiskach pyszniły się wymyślne potrawy - duszone prosię w jabłkach, przepiórki, owoce i jasne pieczywo. Jeremy Lloyd, siedział u szczytu stołu, rozkoszując się widokiem swojej rodziny – dzieci jadły przy osobnym stoliku, dokazując, ale zachowując maniery. Przy dużym stole zebrani byli wszyscy członkowie rodziny – wuj Nestor, słynny czarodziej, mieszkający w Waterdeep, Amanda i Teodor, rezydujący zwykle w swoim zamku, przybyła nawet stareńka Laurencja, prababka Jeremy'ego. Wszyscy przekazywali sobie plotki i wymieniali się spostrzeżeniami na temat sytuacji politycznej Wybrzeża Mieczy. Na drugim końcu stołu siedziała, piękna małżonka Jeremy'ego – Vanessa, popijająca wino, gdy zauważyła spojrzenie męża uśmiechnęła się czarująco.
Jeremy podniósł się z krzesła i przemówił:
Proponuję wznieść toast, za naszych szlachetnych przodków! Mojego ojca i pradziada Lorena! - wszyscy unieśli kielichy i powiedzieli 'Niechaj bogowie goszczą ich w swych krainach!'.
Drzwi wejściowe nagle otworzyły się i stanęło w nich czterech ludzi, w czarnych kostiumach, bez słowa podnieśli kusze i strzelili do najbliższych osób – Lady Vanessa padła naprzód, przewracając misę z owocami z bełtem sterczącymi jej z pleców. Nestor zareagował natychmiast, posyłając w atakujących kulę ognistą, która zabiła wszystkich. Nie był to jednak koniec – przez okna wpadło kolejnych kilku, a nad zwęglonymi szczątkami pierwszych zabójców w drzwiach przestąpili kolejni.
Straże! - krzyknął Jeremy, zrywając się z krzesła. Llawnowie, zaczęli uciekać. Jeremy rzucił się w stronę stołu dziecięcego, ale zabójca był szybszy, skoczył na niego i obalił na ziemię, po czym przycisnął nóż do gardła.
Nie waż się drgnąć. - warknął.
Jeremy patrzył jak dwóch ubranych na czarno ludzi podrzyna gardła jego syna i córki, sam czuł zimne żelazo na gardle. Wierzgnął dziko, zrzucając z siebie zabójcę, następnie uderzył go w bok głowy pięścią. Wyrwał ze zdrętwiałych palców sztylet i ciął po twarzy. Następnie ogarnięty furią rzucił się na morderców jego dzieci. Jeden z nich odwrócił się do niego i z łatwością sparował atak, następnie kopnął szlachcica w rzepkę. Ten zwalił się na ziemię. Zabójcy wyraźnie chcieli go żywego, niedobitki Llawnów jeszcze walczyły z mordercami, ale wyglądało na to, że wszystko już skończone. Jeremy, chwilowo niepilnowany zaczął czołgać się w stronę wyjścia, gdy tam dotarł podniósł się na nogi i kuśtykając (kolano wciąż go bolało) popędził przed siebie.

Jeremy Llawn zdołał opuścić rodową rezydencję i dotrzeć do doków, skąd wynajął pierwszy statek wypływający z Neverwinter. Tak trafił na Aeris, gdzie ma nadzieję znaleźć pomoc władz i odzyskać tytuł i majątek.

-------------------------------------

Zdaję sobie sprawę z tego, że historia postaci może być nieco inwazyjna, ale taką miałem wizję. Nie jestem pewien, jak wygląda proces dziedziczenia władzy w Neverwinter, ale uznałem, że jeśli Nasher jest byłym poszukiwaczem przygód, to członek arystokracji może zostać Lordem Neverwinter...


CytatGdy Jeremy miał dwadzieścia trzy lata jego ojciec zachorował ciężko i zmarł – do tego czasu jego syn zdążył się ożenić i spłodzić pierwszą córkę. Llawnowie żyli w spokoju przez następne dziesięć lat – znaczenie polityczne rodziny rosło i powoli zaczęła wypływać kwestia kto będzie dziedziczył pozycję Lorda Nashera. Dziedzic Llawnów wydawał się być najlepszym kandydatem. Nie dane mu jednak było doczekać swojej szansy.

Wybacz, ale Lord Nasher bodajże Czempion Tyr ma się dobrze i myślenie o jego zastąpieniu są mocne przesadzone. Na pewno to nie jest na postać pierwszopoziomową, bo mielibyśmy na całym serwerze dziedziców do Tronu wszystkich regionów. Bycie w dosyć bogatej szlachcie jest jeszcze akceptowalne.

Masz zbyt duże oczekiwania ogólnie. Jakbyś ograniczył się do szlacheckiego pochodzenia i nie aspirowania do głowy jednego z większych miast na wybrzeżu mieczy to pomyślałbym o zaakceptowaniu. Bo pomysł jest niezły. Przemyśl to trochę, bo jest ogólnie też zasada, że nie można wynosić żadnych "wielkich" korzyści ze względu na swoje pochodzenie.
Podejrzewałem, że z tym dziedziczeniem to mocna przesada była, ale chciałem podkreślić że postać pochodzi z silnego i bardzo wpływowego rodu.

Jeśli chodzi o poziom postaci to nie uważam, że pasuje na pierwszopoziomową - nie ma praktycznie żadnego doświadczenia bojowego, czy jakiegokolwiek innego w kwestii bycia poszukiwaczem przygód, a to właśnie określa poziom postaci. Zna się na handlu i polityce, oraz, być może, historii, ale to wszystko.

Jeśli zaś chodzi o korzyści z pochodzenia, to ja nie widzę żadnych - postać nie ma nic, został ograbiony z dobytku, tytułu itd. Jedyne co chcę z historii wynieść to wątek, którym mógłby mój bohater podążać, pragnąc najpierw uzyskać audiencję u władz Aeris, by zdobyć pomoc, a jeśli mu się to nie uda samemu spróbować wkręcić się w lokalną politykę, ciągle marząc o zemście.

Dzięki jednak za sugestię. Zmiany:

Historia - Gdy Jeremy miał dwadzieścia trzy lata jego ojciec zachorował ciężko i zmarł – do tego czasu jego syn zdążył się ożenić i spłodzić pierwszą córkę. Llawnowie żyli w spokoju przez następne dziesięć lat – znaczenie polityczne rodziny rosło, a Jeremy stał się jednym z bardziej poważanych członków arystokracji miejskiej. Jednak tym co przysparzało mu wrogów, szczególnie pośród wyższych sfer były jego liberalne poglądy, które często prezentował. Jego działania mogły zaszkodzić wielu poważnym i starym rodom.
Daj wszystko w całości.



Nazwa konta postaci: TheSoutys
Nazwa postaci: Jeremy Llawn
Płeć: Mężczyzna
Rasa: Człowiek
Klasa postaci: Zawadiaka
Wiek postaci: 33
Wyznanie postaci: Tyr
Pochodzenie postaci: Neverwinter
Charakter postaci: Praworządny neutralny
Języki: Wspólny, Elficki, Chondotski

Atrybuty:
Siła: 12 (+1)
Zręczność: 16 (+3)
Kondycja: 10 (0)
Inteligencja: 14 (+2)
Mądrość: 12 (+1)
Charyzma: 12 (+1)

Wygląd:
Człowiek bez wątpienia pełen dumy, prawie zawsze wyprostowany, patrzy na większość ludzi z góry. Mimo to jego twarz ściągnięta jest zwykle w wyrazie smutku i goryczy. Mówi zduszonym, basowym głosem, a jego sposób wysławiania zdradza pochodzenie z wyższych sfer. Ma krótkie ciemne włosy i niebieskie oczy.

Historia:
Rodzina Llawn jest jednym ze starszych i bardziej poważanych rodów Neverwinter. Jeremy, dorastał w bogatej rezydencji w Czarnystawie, pośród służby i luksusów. Jego ojciec, Arthur Lawn był wytrawnym politykiem, znanym w mieście ze swoich mów. Warto też wspomnieć, że jeden z przodków Jeremy'ego był członkiem Dziewiątki Neverwinter. Opromieniony sławą swoich przodków Jeremy uczył się tajników prowadzenia polityki, oraz handlu, przejawiając talent w obu dziedzinach. Gdy osiągnął dojrzałość zajął się codziennymi sprawami rodu, uczestnicząc aktywnie w życiu politycznym miasta.
Gdy Jeremy miał dwadzieścia trzy lata jego ojciec zachorował ciężko i zmarł – do tego czasu jego syn zdążył się ożenić i spłodzić pierwszą córkę. Llawnowie żyli w spokoju przez następne dziesięć lat – znaczenie polityczne rodziny rosło, a Jeremy stał się jednym z bardziej poważanych członków arystokracji miejskiej. Jednak tym co przysparzało mu wrogów, szczególnie pośród wyższych sfer były jego liberalne poglądy, które często prezentował. Jego działania mogły zaszkodzić wielu poważnym i starym rodom.

Stół, przyozdobiony zapalonymi świecami wyglądał przepięknie – na półmiskach pyszniły się wymyślne potrawy - duszone prosię w jabłkach, przepiórki, owoce i jasne pieczywo. Jeremy Lloyd, siedział u szczytu stołu, rozkoszując się widokiem swojej rodziny – dzieci jadły przy osobnym stoliku, dokazując, ale zachowując maniery. Przy dużym stole zebrani byli wszyscy członkowie rodziny – wuj Nestor, słynny czarodziej, mieszkający w Waterdeep, Amanda i Teodor, rezydujący zwykle w swoim zamku, przybyła nawet stareńka Laurencja, prababka Jeremy'ego. Wszyscy przekazywali sobie plotki i wymieniali się spostrzeżeniami na temat sytuacji politycznej Wybrzeża Mieczy. Na drugim końcu stołu siedziała, piękna małżonka Jeremy'ego – Vanessa, popijająca wino, gdy zauważyła spojrzenie męża uśmiechnęła się czarująco.
Jeremy podniósł się z krzesła i przemówił:
Proponuję wznieść toast, za naszych szlachetnych przodków! Mojego ojca i pradziada Lorena! - wszyscy unieśli kielichy i powiedzieli 'Niechaj bogowie goszczą ich w swych krainach!'.
Drzwi wejściowe nagle otworzyły się i stanęło w nich czterech ludzi, w czarnych kostiumach, bez słowa podnieśli kusze i strzelili do najbliższych osób – Lady Vanessa padła naprzód, przewracając misę z owocami z bełtem sterczącymi jej z pleców. Nestor zareagował natychmiast, posyłając w atakujących kulę ognistą, która zabiła wszystkich. Nie był to jednak koniec – przez okna wpadło kolejnych kilku, a nad zwęglonymi szczątkami pierwszych zabójców w drzwiach przestąpili kolejni.
Straże! - krzyknął Jeremy, zrywając się z krzesła. Llawnowie, zaczęli uciekać. Jeremy rzucił się w stronę stołu dziecięcego, ale zabójca był szybszy, skoczył na niego i obalił na ziemię, po czym przycisnął nóż do gardła.
Nie waż się drgnąć. - warknął.
Jeremy patrzył jak dwóch ubranych na czarno ludzi podrzyna gardła jego syna i córki, sam czuł zimne żelazo na gardle. Wierzgnął dziko, zrzucając z siebie zabójcę, następnie uderzył go w bok głowy pięścią. Wyrwał ze zdrętwiałych palców sztylet i ciął po twarzy. Następnie ogarnięty furią rzucił się na morderców jego dzieci. Jeden z nich odwrócił się do niego i z łatwością sparował atak, następnie kopnął szlachcica w rzepkę. Ten zwalił się na ziemię. Zabójcy wyraźnie chcieli go żywego, niedobitki Llawnów jeszcze walczyły z mordercami, ale wyglądało na to, że wszystko już skończone. Jeremy, chwilowo niepilnowany zaczął czołgać się w stronę wyjścia, gdy tam dotarł podniósł się na nogi i kuśtykając (kolano wciąż go bolało) popędził przed siebie.

Jeremy Llawn zdołał opuścić rodową rezydencję i dotrzeć do doków, skąd wynajął pierwszy statek wypływający z Neverwinter. Tak trafił na Aeris, gdzie ma nadzieję znaleźć pomoc władz i przywrócić dobre imię swego rodu, oraz wywrzeć zemstę na tych, którzy je splamili.
Akceptuję.

Akceptuję
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • latwa-kasiora.pev.pl