Bo czĹowiek gĹupi jest tak bez przyczyny
No więc dzisiaj niedawno ukończyłem dodatek, ogólnie jestem zadowolony, mam fajną postać i wogóle, fabuła była bardzo ciekawa ,ale jestem nieco rozczarowany losem towarzyszy z pierwszej kampanii brakowało mi ich, szczególnie Khelgara, Elanee i Neeshki, choć może i faktycznie tutaj nie pasowali... ~~!!Spoiler!!~~ U mnie przeżył Sand Khelgar i Jerro...~~!!Spoiler Off xD!!~~
A jakie są wasze odczucia?
Ja tylko żałowałem że nie znalazłem Spoiler: 3 części maski ale jeszcze to nadrobię. Był pierwszy sensowny romans z nie paladynem jak dla mnie ta historia nie potrzebuję kontynuacji. Nie było poważniejszych bossów, po za ostatnim ale i tak był słaby(według mnie) . Historia Wciągająca była :>
3 część daje bishop
u mnie przeżył Khelgar, Neeshka i Jerro
tylko jedno mnie dziwi jak rozstałem się z jerro to powiedział, że jego kontakty osłabły ale skombinuje jakąś armie (chyba chodziło o miasto Sądu), ale go nie spotkałem później
Ammon wydawał sie jakoś tak na sile dodany i też go nie spotkałem w samym mieście.
To co zrobiliśmy w podstawce nie ma większego znaczenia. Choć może to i dobrze bo nie trzeba sie będzie wracać do dość nudnej kampanii aby zobaczyć wszystko . Maska wg. mnie ma najciekawsza fabułę ze wszystkich gier spod znaku NWN, piękną grafę (choć animacja gdzieniegdzie jest do kitu) i kompanów, którzy nie denerwowali mnie zbytnio (a jak wrzuciłem AI Tony'ego do over to nawet nie musiałem ich niańczyć). Na - : walka (przepakowane itemy, słabi przeciwnicy, chaotyczność samych starć). Ech tęsknie za poziomem trudności BG(zwłaszcza z modami) i turową "Świątynią" .
Odczucia ogólnie pozytywne, ale szkoda mi Gołębicy Lubiłem ją bardzo. A z tym Liszem to też ciekawie było. Zastanawiam się czy go jeszcze spotkamy
CytatMa dobre 1 z 3 zakończeń ;D
Znaczy w moim sprzymierzyłą sie z Liszem, który wprowadził ją w pułapkę.
Maska Zdrajcy jest super
Chyba najlepsza gra w jaką grałem
Jest zakończenie że się z nim nie przymierzySpoiler: i od czasu do czasu będzie wyrywała duszę z muru. Jej skrzydła i tak poczernią ale będzie ona wciąż nadzieją dla niewiernych.
Fajnie się grało w Maskę, ale fabuła nie wydała mi się aż tak fajna, jak dla niektórych... Były momenty, gdy trochę mnie to męczyło... Ogólnie pozytywnie. Mogli dopracować trochę spotkanie z Jerro (szczerze się ucieszyłem, gdy go zobaczyłem). Poza tym, standardowo, mało npców, no i stale brakowało mi niektórych postaci z podstawki...
Nie podobało mi się zakończenie co do Ganna, niby miłość wyznał a został aktorem na jakiś czas a potem zniknął ;p
Miś uratował Reshamen czy jak to się piszę z armią zwierzaków i poszedł spać ^^
A Kaelyn paktowała z liszem i jej rodzeństwo zostało zepchnięte do Otchłani. Szkoda że nie ona ale cóż...
Czy tylko ja uważam, że ta gra była raczej nudna? Wolałam podstawę 2 ^^
SPOILER :Lavande, to błąd gry. Zakończenie powinno być ze ślubem. W wersji angielskiej miałam to samo, da się to naprawić pliczkiem wrzuconym do override'a.
Ślubem?! Aktor to też dobry zawód...
.......................................................
..........Ślubem? I co? Dzieci też były? Jej, wzięli ślub ^^ Jak w serialu brazylijskim, jakie to słodkie!! ^^
ślubem, pozytywne zakończenia dla zakochanego Gana/Safiyi zawsze są ze ślubem, obrzydliwie happyendowe nie?:P
Pozytywne zakonczenie?:)
Spoiler: Ja niestety zaplacilem za uwielbienie Jednego z Wielu... otoz zarznal on moja kobiete :> Podobno uciekal potem dosc dlugo, ale i tak spadl na niego moj gniew po czym wyruszylem z Khelgarem w samotnosci do warowni
Ja dziekuje za takiego Happyenda...
Swoja droga co do innych odczuc:
Spoiler: Nic o Gannie na koncu... a podobno mielismy leciec na panienki razem do sfery snow. Jakos tak boss ostatni strasznie slaby, nawet mi zycia nie ubylo za bardzo a wykladal sie srednio po 3 ciosach, glupio ze wlasnie JzW morduje Ci panne bo fajna byla no i przy wspomnieniach o towarzyszach ani slowa o romansie z Elanne ktora w sumie sie przeciez spotyka, a nawet pogadac z nia nie mozna :>
Mowiac o towarzyszach z podstawki, mowicie tylko o tych we wlasnych wspomnieniach (jak walcza z wcieleniami glodu)? Bo poza tym momentem (i Amonem w Akademii) to nie spotkalem ich nigdzie potem... O.o
Tak Ali, o tym wlasnie mowimy, nigdzie indziej z tego co wiem nie zobaczysz ich potem
zakończenie mi się podobało, osobiście jak zwykle żałowałem że to już koniec ( w moduły grać nie lubię, lubię ciągłość fabularną. a moduły to tak nie tego, już brak starych towarzyszy(nawet wzmianek), brak ciągłości. to nie dla mnie.) osobiście jestem na tak ^^ choć napewno podstawę znów będę przechodził;)
CytatMowiac o towarzyszach z podstawki, mowicie tylko o tych we wlasnych wspomnieniach (jak walcza z wcieleniami glodu)? Bo poza tym momentem (i Amonem w Akademii) to nie spotkalem ich nigdzie potem... O.o
Ja nie mowilem o tych spotykanych w grze tylko - ale rowniez tych w przerywnikach.
Spoiler: spotkalem Bishopa na scianie niewiernych, Amona w akademi, tych we wspomnieniach oraz na koncu Amona ponownie
Spoiler: Deughana ktory w koncu wyznal mi ze mnie kocha, Khelgara ktory wyruszyl ze mna do Warowni narzekajac ze nie mogl dokopac Bogom, no i na miejscu Neshke i Bevila
Gdzie ich spotkałeś? To oni we wspomnieniach coś mówia?! Chyba zagram w to jeszcze raz...
O ja cie, ja chyba też
Raczej chodzi o końcowy filmik
Spoiler: U mnie Khelgar też narzekał że nie mógł dokopać bogom
[ Dodano: Pon Gru 17, 2007 1:22 pm ]
A to... Nie wiem, byłam zajęta obroną wspomnienia Bishopa i Gannem
Kiedy niby Ammona ponownie??
CytatKiedy niby Ammona ponownie??
Pomaga walczyc ze sciana na koncu.
Swoja droga ten Lisz co jest z nim ma swietny tekst o ironi ucieczki przed smiercia i skonczenia w domenie smierci
hehe
ja tam go nie spotkałem
Ja też nie...
Taka moja krótka recenzja.
Recenzja
Myślę, że całe porównywanie Maski Zdrajcy do Tormenta, w zapowiedziach, w recenzjach bierze się stąd, że sama forma fabuły, postaci i towarzyszy bardzo przypomina styl RPG z Tormenta. O co konkretnie mi chodzi? Proste...
1. Fabuła odnosi się indywidualnie do głównej postaci. Jest to taka osobista opowieść.
2. Zrobili mu coś złego, on tego nie pamięta i przez całą grę szuka odpowiedzi. Wraz z nimi dochodzą nowe pytania, a rozwiązanie przychodzi na samym końcu.
3. Towarzysze (oprócz Safyii) nie są normalnymi ludźmi/elfami/niziołkami/gnomami/krasnoludami... Mamy Nieumarłego, Fey, Pomiot Wiedźm i Niebiankę. Niezła różnorodność nie? Jak było w Planescape? Tak samo... Githzerai, Diabelstwo i cała reszta dziwolągów.
4. Podróż po planach. To jest majstersztyk.
W ogóle mogę zachwycać całą resztę aspektów gry, bo jest świetna. Stanowi wspaniałe uzupełnienie kampanii podstawowej. Padają odpowiedzi na pytania, które postawiliśmy sobie podczas gry i po jej zakończeniu w kampanii NWN2. Do tego świetnie wplątano główny wątek dodatku.
Do tego, możemy spotkać dawnych towarzyszy (co nie jest spoilerem, bo dawno o tym już mówiono, jeszcze przed premierą ) i dowiedzieć się co się z nimi stało po walce z Królem Cieni.
Co jeszcze? Plany... To całe podróżowanie po planach, ich wygląd, klimat... Cóż, naprawdę czuło się "nieziemsko".
Świat był bajecznie niezwykły, lokacje przepiękne, tajemnicze, sprawiające, że gracz jeszcze bardziej wczuwał się w ten niezwykły klimat Rashemenu - kraju duchów, snów, wiedźm i miejsc gdzie zacierają się granice planów.
Do tego historie towarzyszy, ich osobowości, wpływ na rozgrywkę. Wielki plus.
Zjadacz Dusz też rządził. Myślałem, że będzie to tylko popędzało gracza by szybciej przechodził grę, przez co questy będą wypełniane prędko i niedokładnie, a może nawet będą pomijane, a wystarczyło tylko uważać, wiedzieć co robić itp. Nie wiem jak wam, ale mi udało się zdusić głód, do tego stopnia, że łaknienie było zerowe, a energia wahała się około 90-100%.
Na sam koniec muszę powiedzieć, że muzyka... Jest chyba nieodzownym, kompletną częścią całej gry. Bębny, flety i inne orientalne dźwięki świetnie budowały całą oprawę i tło.
----------------------------
Czego brakuje do BG i Tormenta? Cóż... W moim przekonaniu walki były bardzo proste. Ograniczałem je do kilku czarów, które zawsze rozwiązywały każdy problem. Brakuje mi tych walk z BG czy Tormenta (bardziej z BG) gdzie trzeba było się mocno nasilić i pomyśleć jak się dobrać do rzyci przeciwnika. Myślę, że problem nie tkwi w NWN2, tylko w D&D 3.0-3.5. Brakuje tu takich czarów jak wyłomy, wyzwalacze, sekwencery, teleporty i zatrzymanie czasu. Te czary dawały bossom ogrom możliwości, a gracz musiał pomyśleć, chociaż on również miał potężny oręż w dłoni w postaci tych czarów. To chyba przez to, że mechanika została zmieniona i nieco źle wyważona, te walki szczególnie w cRPG nie są już tak pasjonujące.
Co mnie jeszcze przeraziło? Przedmioty. To też jest problem mechaniki, że musi się ratować itemami +8, które wcale nie są fajne. Aż łezka w oku się kręci gdy sławetnego Karsomira +4 ulepszyło się za pomocą Oka Tyra do Karsomira +5. To były dopiero bronie!
Oczywiście przez to, że lokacje wykorzystują taką grafikę, są ciężkie itp to póki co nie otrzymamy rozległych dużych lokacji, czy mapy świata z ogromem mniejszych, niekoniecznie kluczowych do przejścia gry obszarów. Może to sprawiać wrażenie nieco klaustrofobiczne, ale muszę przyznać, że lokacje w Masce Zdrajcy są przepiękne, szczególnie niezwykle klimatyczne są te na planach. Plan Letargu rządzi. Niemniej jednak zauważyłem, że chyba cRPG w FR powoli wychodzą z kryzysu, jaki stworzył NWN1 w swojej bardzo prostej, h&sleszowej kampanii i widać powrót do korzeni, do tego co sprawdzone i nadal zachwyca graczy. Poza tym podpisuję się obiema rękami pod tym, by nowe kampanie zabierały nas w coraz to nowe i nieodkryte dotąd przez cRPG miejsca Faerunu. Rashemenowi wystawiam mocną szóstkę (na sześć )!!
Wspaniałą rzeczą było spotkać bóstwa. Rzadko kiedy jest nam dane to, a przecież materiał jest tak obszerny, że epickie kampanie powinny ten aspekt w jakiś sposób wykorzystywać. To nie to samo co Mefistofeles w Hordach Podmroku, gdzie starano się ratować słabą kampanię podstawki, a i tak wyszło jak wyszło. W kwestii boskiej BG wygrywa niepodzielnie, ale Maska Zdrajcy może obok spokojnie siąść i towarzyszyć BG.
Podsumowując... Otrzymaliśmy wspaniałą kampanię, iście epicką, z rozmachem, ale bez zbędnych fajerwerków, które mogłyby rozproszyć niesamowicie gęstą i klimatyczną atmosferę mrocznej i tajemniczej fabuły naszej postaci. Jak dla mnie -10/10 dla całej gry, bo dawno nie grałem w takiego porządnego RPG.
Uf, dziękuję za uwagę.
PS: Szkoda, że Maska Zdrajcy nie została wydana jako oddzielna gra, albo chociażby taki duży dodatek. (ale i tak jest spory )
Moje zakończenia:
http://img141.imageshack....07195120lz1.jpg
http://img184.imageshack....07195128wi7.jpg
http://img527.imageshack....07195136kv6.jpg
http://img141.imageshack....07195150fn2.jpg
http://img141.imageshack....07190136ta0.jpg
http://img527.imageshack....07190210sc8.jpg
http://img134.imageshack....07190235cg2.jpg
http://img212.imageshack....07190249pf1.jpg
http://img134.imageshack....07195234np1.jpg
http://img212.imageshack....07195249cf8.jpg
http://img442.imageshack....07195313md5.jpg
http://img510.imageshack....07195326ub5.jpg
http://img442.imageshack....07195357jy0.jpg
Fabuła Maski to prawdziwy majstersztyk.
Trochę gorzej wypada klimat świata. Mało tu obszarów, które można zwiedzić. Gracz jest zmuszony udać się tam gdzie musi (rozumiem, że śmiertelna klątwa i takie tam, ale jednak...) Ciągle czekam na powtórkę pomysłu z Baldur's Gate, gdzie ilość obszarów "nieobowiązkowych" była ogromna (zadań również). Można było wczuć się w rolę zwyczajnego poszukiwacza przygód i zwiedzać lochy, jaskinie, lasy...
Mnie najbardziej cieszy w zakończeniu, że WRESZCIE JEST ONO NORMALNE, jak na rasowego RPG przystało, a nie szmelc, że mnie przysypało kamieniami wszelkiej maści i że warownia mi się rozsypała. Gdy wszystko przeleciało wpadłem w epicki berserk i chciałem wytłuc wszystkich developerów. ale na szczęście tego nie zrobiłem - usłyszeli moje gniewne barbarzyńskie wycie i w dodatku jest już normalny koniec.
Mam ogromną nadzieję, że Obsidian ukuje jeszcze z oktylion takich dodatków, ewentualnie dwa, tylko, że w nastepnych będą walczyć u mojego boku Khelgar, najpoczciwszy facet na świecie, Grobnar, ale nie do towarzystwa, tylko do zabawnych przerywników filmowych, Casavir, bo go lubiłem, Sand, bo drugiego takiego maga nie ma w calym Faerunie i Ammona, bo bez niego to nie ma imprezy Swoją drogą długo myślałem, że to właśnie on był poprzednim znadaczem dusz i to od niego zaraziłem się tym paskudztwem. + dla twórców
Osobiście uważam Maskę Zdrajcy za udaną grę, ponadto mam nieodparte wrażenie, że powstanie jeszcze jedno przedłużenie fabuły, gdyż w końcowym filmiku było coś o historii, która ma być dopiero napisana, a może to tylko moje urojenia ^^ .
Btw. czy ilość obronionych wspomnień w Warowni na Rozstajach ma jakiś wpływ na zakończenie gry? Od czego zależy ilość towarzyszy, którzy przeżyli?
I jeszcze tak na marginesie, czy nie uważacie, że fakt iż kilku towarzyszy przeżyło nie jest naciągany? Raz, że na zakończeniu podstawki było, że na próżno uciekali i zginęli, a dwa, to niby jak się wydostali i nas odnaleźli?
Mnie również dodatek się bardzo spodobał.wątek fabularny świetnie jest ułożony, pozajemy odpowiedzi na nurtujące pytania , spotykamy dawnych przyjaciół itp itd.fabuła jest mroczniejsza i równie ciekawa jak w podstawce , jeśli nie bardziej ,jak na dodatek jest to dość długa kampania ,która na dodatek kończy się tak, że chcemy od razu dostać w łapy kolejny add-on ,najlepiej taki z genialnym pomysłem, w którym kontynuujemy przygody herosa z podstawki i dodatku poprzedniego,Poprawili muzę , choc ta już wcześniej była świetna , a klimat Rashemenu ,gdzie panują wiedźmy i panoszą się duchy jest oddany naprawdę bardzo dobrze.Doteko aspekt z zjadaniem dusz ,oraz zdobywaniem esencji i ulepszaniu broni,bajka.
Jako dodatek do gry Maska ode mnie dostaje 10/10, podstawce dałbym 9/10.
sprawdzilem narazie jedno zakonczenie i jest mocno niespojne , wpierw jest mowa o tym ze czarodziejka kieruje akademia, nastepnie samotnie starzeje sie w sanktuarium, a na koniec ze wziela slub z postacia gracza , ciekawy blad tworcow , chyba ze bylo tak iz moja postac spala pod akademia i ukochana sie zlitowala hehe , popatrze na kolejne zakonczenie
Drugie zakonczenie bylo lepsze, w druzynie mialem Safiye, Okku i Ganna, ale nie obylo sie bez smiechu , bog umarlych opowiadajac wspomnial o postaci gracza jak o ukochanej Ganna, chyba nie przewidzieli ze ktos moze wolec jego humor niz kaplanke , zakonczenie po spetaniu Akachiego najbardziej mi sie podobalo. ciekawe jakie jest zakonczenie z konstruktem jesli zabije sie Okku ^^ albo z Safiya gdy gra sie kobieta
A tak na marginesie to uwielbiam teksty matki Ganna hehe, musze je sobie spisac albo znalezc plik z nimi , nie ma to jak oblakana wiedzma i jej poezja klozetowa
Hmm u jednej osoby w screenach byly opcje zakonczenia ktorych u mnie za nic w podobnej sytuacji sie nie dawalo osiagnac.
Niech ktos mi powie, jak zrobic by przegnac zjadacza dusz i miec w zakonczeniu ze Safiya chce udac sie z postacia i zobaczyc jej rodzinne strony, pozniej slub.
Ja mialem tak ze nie chciala zostac z bohaterem (pomimo milosci wyznanej przed brama obustronnie) w wersji kiedy wybralem przepedzenie zjadacza zamiast uwiezienia go w duszy.
Safiya dalej szukala sposobu na pozbycie sie klatwy, potem sanktuarium, blad w postaci slubu z postacia gracza
Jak dla mnei opcja zakonczenia niemozliwa , w drugim wypadku Safiya zostaje w meiscie u boku ukochanego i nie ma opcji by udali sie do zachodneigo portu w pierwszej sferze
Niech ktos mnie oswieci kiedy jest tamta opcja zatem
Cóż. Ja ukończyłem grę swoim Czerwonym Czarodziejem, na poziomnie trudności z normalnymi zasadami D&D i miałem zakończenie: Załatwiłem tego zjadacza, pozbyłem się klątwy, wszytkie dialogi na to, że nie chcę tej klątwy. Wyznałem miłość Safiyi. W drużynie: Okku, Kapłanka, Safiya. Zakończenie takie, że Safiya została ze mną, byliśmy parą kochanków przed którą drżały sfery (czy jakoś tak). Że podróżowaliśmy przez sfery i że moje imię będzie powtarzane i że nie raz je w sferach usłyszą (czy jakoś tak). Okku chwile z nami podróżował, potem wrócił do kurhanu i odnalazł spokój. Jeśli chodzi o Kapłanke to zabito jej braci, ona samo wróciła do swojej sfery i się załamała. Ogólnie fajne zakończenie. Od razu se wyobraziłem jak mój 30 lvlowy mag wyrzyna w sferach swoje imię .
Wrażenia z gry przyjemne. Dobrze sie grało czarodziejem, czasem troszke za łatwo było (Akademia mnie rozczarowała) ale pare razy było trudno i trzeba było quick load robić. Ale za trugmi razem nie było już żadnych problemów. Ogólnie gra mi sie bardzo podobała. Żałuję tylko, ze taka krótka i czekam na Kolejny dodatek
PS. Nie kierujcie się napisem w poradniku, że na początku lepiej grać postacią walczącą (woj, mnich itp) bo czarodziejem czy czarownikiem można z powodzeniem grać bez jakiś specjalnych trudnośći. A epicki Czarnoksiężnik to już tam wymiata wszystko
nie chce nikogo martwić ale jako że Gann dalej nie wierzy w bóstwa to trafi na "ścianke", Safija również (chyba że potem jakieś przyjmie niestety nic nie było o tym napisane)
Najwyżej zrobi się kolejną n-tą krucjate, elfi wysocy magowie dłuuugo żyją
Samą kamapnię oceniam bardzo dobrze, najlepsza fabuła od wielu lat (tylko pare modułów z NWN 1 mogłoby z nią rywalizować),. Mym zdaniem fabuła była nawet lepsza niż ta z Wiedżmina (którą również bardzo wysoko oceniam). Walki były nie aż tak trudne choć bardziej satysfakcjonujące niż w podstawce. (choć gdy na początku zeszłem na dolny poziom świątyni z cienistego Mulsantiru to nieżle oberwałem, to samo tyczy się demilisza "sojusznika" z Miasta Sądu) Towarzysze niezwykli, na nieco lepszym poziomie niż Ci z podstawki - przede wszystkim ich osobowości oraz osobista historia zostały nieco bardziej rozbudowane (których też uwielbiałem ) CO do NPC-ów pare interesujących również się znalazło choćby matka Ganna, półorczyca z Łajby (Mulsantir), Aratham, założycielka, Kelemvor, czarodziej paktujący z diabłem, oczekujący na wizyte w sabacie itd.
A ja gralem czarodziejem - medrcem i jak odrzucalem klatwe to Safiya nie chciala ze mna zostac tylko wracala do siebie by dalej szukac sposobu na zniszczenie klatwy .
Moze to zalezy od charakteru postaci? Mialem chaotyczny neutralny ktory przeszedl w chaotyczny dobry , dziwne to troche bo dostawalem punkty strone dobry za robienie czegos madrego co wcale nie bylo dobre albo zle , np uzycie stlumienia jest na zlosc klatwie a nie dobroczynnoscia na rzecz duchow .
Safiya zostawala ze mna tylko w opcji uwiezenia zjadacza we wlasnej duszy i zostania w miescie sadu bo wtedy opuscic go nie mozna.
Ciekaw jestem od czego zaleza te roznice w zakonczeniach pomimo ze sytuacja de facto identyczna
Walki jak dla mnie byly za proste, w podstawce musialem niekiedy sie zdrowo nameczyc by wygrac a gralem lowca , w dodatku przetestowalem na 2ch rozdzialach kilka klas i kazda jednakowo latwo sobie radzi. Myslalem ze walki beda trudniejsze skoro to kampania epicka
nie mniej wielki plus za fabule, matka Ganna jest the best i jej teksty o kanibalizmie
Dziś przeszedłem Maskę Zdrajcy i jak dla mnie ten dodatek jest po prostu świetny. Dwójka była bardzo dobra, ale jednak klimat nie był moim zdaniem tak dobry jak w dodatku. Klimat dodatku jest bardzo mroczny, uwielbiam takie mroczne RPG, a klimat wiedźm, duchów i błąkania wśród snów jest po prostu genialny do tego świetna klimatyczna muzyka i fabuła tak dobra, że nie nudziłem się przy grze ani przez chwilę. Wszyscy narzekają na brak towarzyszy z podstawki jak dla mnie nie był to wielki problem, bowiem Safiya, Okku a szczególnie Gannayev (świetnie wpasowuje się w klimat Rashemenu jako "wiedźmi pomiot") są równie dobrzy jak w podstawce. Za grywalność daję 10/10, za dźwięk 10/10, za grafikę 9/10 i za klimat 100/10. Wiedźmin i Maska Zdrajcy to dla mnie najlepsze gry RPG zeszłego roku (szkoda, że była taka mała konkurencja).
Dobra gra i zwiastun dwóch jeszcze lepszych tendencji. Po pierwsze cRPGi oparte o FR idą w dobrym kierunku. Był okres słabości - Tron Bhaala, IwD2 i wreszcie NWN1 - a teraz znów mamy tendencję zwyżkową. Oby się utrzymała. Poza tym Obsidian zaczyna robić dobre zakończenia - po fatalnym drugim KotORze i kiepskim NWN2 jest całkiem sympatycznie.
Ale przejdźmy do konkretów - kampania podstawowa jest naprawdę przyjemna. Choć raz nie trzeba latać na białym kucyku i ratować ludzi w potrzebie. Są problemy osobiste i to problemy niebanalne. Może historia Akachiego nie jest tak zapętlona jak ta (jedynego słusznego) Bezimiennego, ale i tak jest dobrze. Kolejne kawałki układają się w całkiem spójną całość, którą się z radością odkrywa. Bardzo pozytywne wrażenie zrobił także na mnie główny boss - szkoda że wszystko zaczyna się od nawalania, a nie pogawędki, ale nie przypuszczałem aby wcielenie głodu lubiło sobie pogawędzić. Są też dwa alternatywne rozwiązania, których brakowało w kilku ostatnich pozycjach. Nie żeby zmiany były jakieś duże, ale samo ich istnienie trzeba liczyć in plus.
Co do towarzyszy: fajna banda. Jest ich mniej, ale zostali dużo lepiej dopracowani. Sporo wtrąceń, niezłe historie i ciekawa z nich gromadka. Na pewno mniej standardowa od kolejnej zbieraniny ludzi, elfów i innych pierwszaków. Oczywiście muszę tutaj wspomnieć o pewnym problemie. Dać niebiankę i nie dać romansu to skandal. ;] Że niby mam flirtować z wygoloną na łyso czerwoną czarodziejką? Yhm, przynajmniej ukłon w stronę postaci kobiecych jest, bo już taki stylizowany na emo Gann jest całkiem strawny.
Okej, starczy słodzenia, bo gra wcale taka słodka nie jest. Brak realizmu to chyba podstawowa wada. Z beczki wypada 5 000 sztuk złota albo miecz +4, a jakaś dziwaczna handlarka obraca sumami za które wykupiła by Mulsantir i okolice. No skąd ci handlarze mają takie przedmioty? Nie dał bym im więcej jak +2... Czy to przeszkadza? Oczywiście, że tak. Nie chodzi tutaj nawet już o ten realizm - bo fantasy kieruje się własnymi regułami - ale o brak radości. Dużo bardziej cieszył mnie pierwszy długi miecz +1 z BG1 niż kolejne wypasione żelastwa. Aż się odechciewa dobierać ekwipunku kiedy każdy przedmiot ma przydługą listę zalet.
Kolejną ciekawostką są sami Rashemi. Poziom każdego wsiuna oscyluje koło 20, a na bandę dresów w karczmie trzeba marnować wysokopoziomowe czary. Ciężko powiedzieć gdzie się podziali normalni przeciwnicy - wszędzie latają wiwerny, żywiołaki i enty. Obowiązkowo wszyscy muszą być przynajmniej wielkości domu i zasłaniać pół ekranu swoim rozmiarem. Z drugiej strony i tak nie jest źle. Twórcy nie pokusili się o wybijanie populacji podmroku, piekieł, tudzież wyprawie na zasadzie bohater vs. cała armia. Jak na epicką kampanię jest nieźle, ale do "dobrze" jeszcze daleko.
Lokacje nadal są pioruńsko małe - no już ta płonąca knieja to śmiech na sali. Nie będę także bił peanów nad ich wyglądem. Do ręcznie malowanego tła a'la Icewind Dale jeszcze daleko, choć to już nie klocki lego by BioWare und NWN1. Jest też pewien plus w tych małych lokacjach: przynajmniej nie ma ciągnących się w nieskończoność, gigantycznych podziemnych kompleksów, których przechodzenie polega na trzech godzinach jednostajnej młócki. ;]
Tak gwoli podsumowania: Maska Zdrajcy to Torment godny 2007 roku. Krótki, uproszczony, bez kilometrowych dialogów i całego tego filozoficznego stuffu. Część wad nadrabia dużo bardziej rozbudowaną mechaniką oraz cieszącą oko kamerą. Zabrakło przebłysku geniuszu, ale gra się dobrze. Wystawianie jakiś cyferek na końcu sobie podaruję, bo i tak mało kogo obchodzi co tutaj walnę. xP
CytatBył okres słabości - Tron Bhaala, IwD2 i wreszcie NWN1 - a teraz znów mamy tendencję zwyżkową. Oby się utrzymała. Poza tym Obsidian zaczyna robić dobre zakończenia - po fatalnym drugim KotORze i kiepskim NWN2 jest całkiem sympatycznie.
Nie wiem coście się wszyscy uwzięli na NWN 1 , jak dla mnie jest bardzo dobra i ma bardzo dobry klimat i genialną muzykę a fabuła też jest dobra (chociaż do tej z Maski to jej brakuje trochę). I nie sądzę, że okres Baldura i Icewind Dale'a był okresem słabośći... KotoR II "fatalny"? to ja powiem tak: KotoR II był genialny podobnie jak jedynka i wiele bym dał, żeby wyszła trójka. NWN 2 kiepski...? eee dobra ja już nic nie piszę...
Hmm... a zaczynało się gdzie? Czyżby w Akademii Bohaterów czy czymś w tym guście? *lekka ironia w głosie* Nie no ogólnie tak wspaniała fabuła że normalnie aż chciało się grać... Nawet wszystkich składników wymienionych przez Yomina nie zebrałem i już przestałem... choć może mój stary komp na którym NWN1 działało ledwo, ledwo swoje dołożył...
Cieszę się, że jeszcze są osoby, które potrafią docenić NWN 1, bo jak czytam posty na różnych forach jakie to badziewie to NWN 1 to mnie normalnie szlag trafia...tylko dziwne, że gra została uznana za najlepszego RPG'a 2003 (czy jakoś tak).
Co do NWN1 to całkiem fajny był, co prawda wszystkie akty poza ostatnim polegaly na "jestes w miescie, z niego masz trzy drogi każda prowadzi do kompleksu lokacji. W każdym kompleksie masz 999999 mobów do wybycia i jeden przedmiot do zdobycia (nawet sie zarymowało), ale dało się pograć w tą kampanię.
Później doszedł pierwszy dodatek, ktory był fajny. NAtomiast drugi dodatek był GENIALNY. Dobrze zrobiona epicka kampania przez przesadyzmów (patrz Maska Zdrajcy:P)
Właśnie przeszedłem, fajne zakończenie. Trochę brak mi było Khelgara i Grobnara, szkoda że ten drugi nie przeżył. Marzy mi się teraz epicka kontynuacja tej gry ze starymi towarzyszami, ale to raczej nierealne (a może nasz bohater dostaje amnezji, spada mu level do 1 i znowu musi wykosic stado wrogow ?).
Wiesz mój bohater już raz dostał amnezji, a właściwie to cofnął się w czasie do momentu rozpoczęcia przygody i tym razem postanowił być nie łowcą, a wojownikiem (ale ciągle był drowem). Gdy obudzil się w Rashemenie okazało się, że jest Genasi ziemi i zamiast dwóch krótkich mieczy woli kosę. Zauważył też, że ma skrzydła czerwonego smoka
A teraz pytanie co dalej? Jak myślicie czy to zakończenie było bardziej otwarte czy zamknięte? Zastanawiam sie czy będzie nowy dodatek ale jaki? Znowu jakieś bestie napdają na Zachodni Port i przerywają nam spokojne życię z łysą laska?
Co do nieliniowego zakończenia to podstawka też miała przecież jego różne wersje. I nie przeszkodziło to w kontynuacji
A może teraz we sferze astralnej będąjakieś kłopoty? Nasz bohater razem z partnerem/partnerką będą musieli ocalić domene Khelemvora ,czy co innego.Ale ja raczej jestem przekonany ,ze będzie zupełnie nowa historia ,a nie kontynuacja.Taki Shadows of Undrentide 2, powiedzmy.Oczywiście nie żaden remake.
Zarejestrowałem się tu głównie po to, aby napisać parę słów o połączeniu NWN2+Maska, głównie jeśli chodzi o romans. Nie wiem czy jest to tylko moje zdanie, ale jako że romans głównej postaci z Elanee w 'podstawce' był fajny i ciekawy, nie wiem, dlaczego twórcy postanowili dać zupełnie inną postać w dodatku, zamiast kontynuować ten pierwszy... Osobiście dużo bardziej wolałem Elanee (nigdy nie wyrzucałem z drużyny, wpływ coś ponad 50), więc głupio się trochę czuję nie mogąc go dokończyć (jak to było np. w BG2 ToB), tylko zaczynać nowy. Ja rozumiem, że Safiya bohatera ratuje, podróżuje z nim itp., ale niezbyt mi się to podoba jako zwieńczenie.
P.S. Mam nadzieję, że nie piszę tego w złym temacie... ten wydawał mi się odpowiedni.
P.S.2. Jeśli chodzi o zakończenie w postaci statycznych cutscenek, to również uważam, że twórcy mogli się trochę bardziej postarać i dać przynajmniej częsciowo ruchome, ew. na silniku gry.
P.S.3. Czy zmienione inkantacje wszystkich czarów są tylko tymczasowe, czy to działanie zamierzone?
EDIT:
@Yomin: dodatek-kontynuacja mogłby być, jeszcze jeden, bo:
-w NWN HotU twórcom nie sprawiło problemu podniesienie poziomu postaci do 40
-imo nieliniowe zakończenie nie sprawiłoby problemu, gdyby twórcom choć raz chciało się zrobić dodatek przynajmniej w połowie zależny od podstawowej wersji gry...
Mam malutki problem z zakończeniem. Już wcześniej w tym temacie było o nim wspomniane. Chodzi o to błędne zakończenie. Niby Gann wyznał mojej postaci miłość, a jakoś na końcu nie było ślubu. Buu... Co trzeba dokładnie zrobić, by pozbyć się błędu?
Wydzieliłem Waszą dyskusję do oddzielnego tematu - Xayazi
Another note: As of version 1.10, if you fell in love with Gann, then the ending won’t reflect this. To see the proper ending, then after defeating the Faceless Man but before entering the portal, you’ll need to open up the console and type in the following lines:
debugmode 1
rs ga_global_int(Z_b GannStays,=1)
debugmode 0
Z http://www.gamebanshee.co...hefaithless.php
--------------
Maska Zdrajcy to dobra gra, jednak irytuje dużo błędów..
Nie mogłem pożrec dusz wiedźm, ponieważ wyzwanie ich zawieszało grę - powinienem wrócic do "realnego" świata, i niby wracałem, ale drużyny mojej już nie było, a wiedźm nie mogłem atakowac.
Zamiast wzrostu wpływu na Jednego z Wielu i cennych esencji musiałem wybrac rozwiązanie nie pasujące do mojej postaci po to tylko, by móc kontynuowac grę..
Dalej, pozwoliłem Jednemu z Wielu pożrec Myrkula, ale potem ja pożarłem Jednego z Wielu, łącznie z Myrkulem - dostałem stosowną umiejętnośc, którą daje pożarcie Myrkula (Żarłoczne Ucieleśnienie), jednak nie mogłem pożrec duszy Założycielki.. Dopiero parę godzin kombinowania sprawiło, że znalazłem przyczynę i rozwiązanie - musiałem w sejwie wyedytowac jeden skrypt, zmienic sentencje UndeadDovouredMyrkul na PlayerDevouredMyrkul... Tyle że samo pożarcie Jednego z Wielu powinno uaktywniac stosowny skrypt - ewentualnie byc konsekwentnym, i nie dawac postaci Żarłocznego ucieleśnienia...
Ale poza tym gra jest świetna:-) Wszyscy chwalili, ja się pod tymi pochwałami podpisuje - tylko chciałem napisac dla odmiany co mi się nie podobało;-)
Edit:
Zabrakło mi możliwości zdobywania zaufania towarzyszy podróży tylko po to, by stali się lepszymi narzędziami - które i tak się porzuci, gdy przestaną byc potrzebne. Słowem: zdradzic ich..
Ja by zakończyc grę w satysfakcjonujący sposób musiałem najpierw wyedytowac sejw, a teraz za pomocą konsoli obniżyc wpłw na Ganna i sprowokowac go do walki, potem to samo uczynic z kaelyn..
Namęczyłem się, ale było warto
W zasadzie trudno mi oceniać dodatek. Na pewno Obsidian nieźle drenuje motyw z pożeraczami dusz W KotOR TSL był Exile (wygnaniec) i Nihilus, w NWN2 Król Cienia a teraz Pożeracz Dusz.
W zasadzie to dodatek oceniam lepiej niż podstawową wersję. Fabuła w większości jest ciekawa, co jeszcze jak grał w NWN2 uważałem, że jest trudno do osiągnięcia.
Zakończenie - tutaj się zawiodłem Spodziewał się czegoś więcej, niż wariacji nad zakończeniem NWN1. Niby wszystko fajne, opowiedziano co się stało z moją drużyną - szkoda jednak że historia głównej postaci wyglądała przy tym bardzo bezpłciowo Myślałem, że uda się zniszczyć ścianę i miałem jeszcze kilka pomysłów i to wszystko wzięło w łeb. Zakończenie robione strict pod kolejny dodatek - szkoda...
Dodatek dla mnie 8,5/10 !
Maska Zdrajcy jest jedną z lepszych gier cRPG jakie grałam (a dopiero co przeszłam Wiedźmina, więc poprzeczka była ustawiona wysoko).
Sama NWN2 bardzo mi się podobało (świetni NPC, fajne pomysły z procesem i zbieraniem dowodów niewinności oraz warownia), więc nie spodziewałam się, że dodatek będzie lepszy od podstawki. Miłe rozczarowanie. Po pierwsze klimat gry. Mroczny, powiedziałabym, że dojrzały. Podstawka była bardziej bajkowa, z zabawnymi dialogami postaci zdecydowanie skierowanymi pod młodszych graczy, plus fabuła z cyklu "i znów ratujemy świat". Dodatek opisuje bardziej osobistą historię, w moim odczuciu znacznie lepszą.
Chociaż mamy do wyboru mniej towarzyszy, są oni znacznie ciekawszy od tych w podstawce, mniej banalni. I nie chodzi tu tylko o ich klasy/rasy, ale przede wszystkim o osobowości. Poza tym wreszcie postacie kobiece nie zostały potraktowane po macoszemu i mogą romansować z facetem, który nie jest praworządnym dobrym i przeraźliwie nudnym palladynem.
Grafika i muzyka świetne, nadające grze klimatu.
Minusy gry? Bugi (np. grając złą postacią nie dało się zabić Ani, nawet po jej "śmierci" można było wejść do jej snu). Momentami grafika (Bishop wrastający w ścianę wyglądał rodem z gierki z lat 90-tych). Niestety, miałam spore problemy z utrzymaniem wysokiego poziomu energii duchowej, ale może łatwiej jeśli gra się dobrą lub złą postacią (ciężko było utrzymywać łaknienie na bardzo niskim poziomie, nie zbierając po drodze punktów praworządności i dobra, które mogły zaszkodzić mojemu blademu mistrzowi).
Aha, grę przeszłam drużyną, w której skład wchodził Gann, Safiya, Jeden z Wielu.Wszyscy pozostali wierni do końca, Akashiego nie zabijałam. Na koniec Safiya podróżowała ze mną, potem wróciła do Akademii i przejęła tam władzę. Z Gannem był ślub, jego postać została z moją. Jeden z Wielu został sługą mojej postaci, towarzyszył jej w kolejnych podróżach i był postrachem jej wrogów, których później pochłaniał i dołączali do Wielu. Zakończenie bardziej mi się podobało niż takie, gdzie wszyscy nagle giną. Ze starych towarzyszy zginęli jedynie druidka, palladyn i kapłanka.
Cieszę się, że ma wyjść kolejny dodatek i mam szczerą nadzieję, że będzie to kontynuacja fabuły, a nie osobna historia. Jestem ciekawa jak wybrną z problemem koneksji obecnej postaci (w Masce Zdrajcy nie najgorzej im to wyszło) i nie będzie to oznaczało np. śmierci wszystkich bohaterów z dodatku.
Mnie mile zaskoczyło, że wreszcie pojawiła się sensowna alternatywa dla złych postaci. Powiem więcej - jedno z możliwych dla nich zakończeń jest dla mnie najbardziej interesujące. Chodzi mi o te, w którym pochłaniamy Człowieka Bez Twarzy, przejmujemy pełną kontrolę nad Zjadaczem Dusz, dostajemy potężny atut Wyrwanie Duszy i stajemy się postrachem bogów. Najlepsze było to, ze Kelemvor się śmiertelnie przestraszył i bał się już mnie krytykować. A i w tym zakończeniu dobre jest to, że obrazki końcowe różnią się całkowicie od tych w wypadku uwolnienia lub zabicia Akachiego. Zamiast historyjki z powrotem do Warowni, ślubami itp., mamy opisaną drogę do naszej dominacji, poczynając od zniszczenia Mulsantiru. Tylko ciekawe, czy jeśli grałbym postacią o dobrym charakterze, to uzyskanie pełnego potencjału inaczej by ona wykorzystała - wie ktoś o tym?
A reszta zakończeń, też jest dobra, tylko bardzo standardowa. Naprawdę byłem mile zaskoczony, gdy osiągnąłem to wyżej opisane.
Dla wszystkich którzy tego zakończenia nie mieli - aby je osiągnąć pożerałem wszystko i stworzyłem Jednego z Wielu (o nim też jest wzmianka). Najważniejsze jest jednak to, aby zyskać atut od Plemienia Wzgórz, pożreć Myrkula (Wyrwanie Ducha ma w opisie wymagane atuty: Żarłoczne Ucieleśnienie i Pożarcie Duszy), a potem, pod koniec, odpowiednio poprowadzić rozmowę z Czerwoną Panią ("wchłonąłem Myrkula, co się stanie, gdy pożrę Akachiego?"). Maska chyba też się przyda, ale tego pewien nie jestem, bo dopiero pierwszy raz grałem złą postacią używającą pełni Daru.
Ten cały temat to oczywisty SPOILER, więc nie będę tego osobno zaznaczać.
Maskę ukończyłam dopiero w zeszłym tygodniu Po prostu odrzuciło mnie jak nie mogłam sobie poradzić z głodem. Potem już spoko.
Miała fragmenty, gdy miałam mokre oczka. Śmiech przez łzy, a raczej na odwrót. Pewnie nie dlatego, że jest wybitna - ja po prostu jestem płaczliwym dużym dzieckiem i tyle. Od początku podstawki bardzo się przywiązałam do jednej postaci. Szukałam jej śladów po całej Masce. (Aha, zakończenie podstawki moje to śmierć Quarry i Neeshki, nie pamiętam kogo jeszcze). Nie powiem, żebym oprócz tego zbudowała nie wiem jakie więzi z towarzyszami w podstawce, chociaż niektórych bardzo lubiłam. Początkowo lekko mi powiewało co się stało z nimi, gdyż miałam swój problem, który naprawdę, ale to naprawdę mi się nie podobał. Ciekawił mnie los dwóch osób, ale wierzyłam, że jakoś wybrnęły. Była skupiona na szukaniu odtrutki z klątwy, za wszelką cenę. Ale z czasem zrobiło mi się pesymistycznie i kiedy otrzymywałam jakiekolwiek informacje o starej drużynie, zamieniałam się w słuch.
Sand żył. Miałam ochotę śmiać się ze łzami w oczach.
Gnom. Śmiech ulgi od Sanda zamarł mi na ustach, gdy usłyszałam szczegóły dotyczące gnoma. Żal mi było go strasznie.
Casavir - piękna śmierć (nigdy nie był druga połówką mojej postaci, tylko przyjacielem).
Elanee - zawsze ją "nosiłam" w podstawce (ginęła mi często), ale w masce po usłyszeniu o jej śmierci nie zrobiło mi się smutniej, bo już mnie kopnęły poprzednie opisy. Reszta mi wisiała.
Niestety Jerro wiedział tylko o drużynie, ale to całkowicie zrozumiałe.
Później, jak się broniło wspomnień we śnie z Twierdzą, przerabiałam znowu ten sam strach o starych znajomych. Jakoś nie przemawiało do mnie, że to tylko wspomnienia - skoro oni byli żywi już tylko jako wspomnienia, musiałam je ocalić jak fizyczne osoby. Ale miałam stresa
Nie znalazłam tej swojej osoby pod Twierdzą. Byłam przekonana, że nie zdążyłam i zginęła.
I ten motyw, kiedy nagle okazuje się, że nie ma lekarstwa na klątwę głodu - to było mocne! Ciekawy pomysł. Postać sama nie podjęłaby decyzji, została urobiona przez Ganna. Jako gracz nie wpadłabym na to, zapędzona w myśleniu jak zakończyć wielopokoleniowy watek albo wszystkich ubić za to, co mi się przytrafiło. A tu masz - proste rozwiązania są jednak zawsze najlepsze
W ogóle, watek matki Ganna bardzo mi się podobał. Jak chodziliśmy po tym labiryncie i słyszałam ten skrzekliwy niepoważny głosik, miałam skojarzenia z Gollumem, albo z jakimś karykaturalnym kritem, szalonym npcem, jak gnom czy coś. Potem natrafiliśmy na nią, pogadaliśmy i zwaliła mi się gra. Wczytałam save sprzed rozmowy i znowu usłyszałam jej okrzyki - aż zrobiło mi się zimno. Teraz brzmiały zupełnie inaczej, wcale nie karykaturalnie i komicznie. Napawały przerażeniem. Ten efekt, choć przypadkowy przez zwis gry, bardzo mi się podobał. Pełniej do mnie dotarło co ona wygaduje, i że to obłąkańcze skargi, a nie produkt chorego umysłu.
Swoją drogą - obraz stereotypowej teściowej... hmm... no popatrz. Jakie to życiowe.
Podobał mi się watek Jerro. Naciągany? Czemu... Dla mnie ciekawe i oryginalne było to, że moim największym sojusznikiem (oprócz przyjaciół) nagle okazuje się o ironio zuol, z którym się nie lubimy, ale z którym się szanujemy i rozumiemy.
Podobało mi się, że nikt mi nie narzucał drużyny ani razu - wiem,że to przypadek, bo miałam akurat tak dobraną - magiczka, szaman, misiek. Prawdopodobnie jest narzucane towarzystwo magiczki w Thay, a szamana w Zatopionym Mieście. Jak dla mnie bomba, choć magiczka dedziła na potęgę. Choć nie zamierzałam z niej rezygnować.
Niedosyt jeśli chodzi o Bishopa. Łajdak mimo paru ostrych zgrzytów, często się lepiej potrafił ze mną dogadać niż paladyn, mimo że byłam dobra (może dlatego że byłam łowczynią o dość rzeczowej naturze otrzymanej w wychowaniu od ojca?). Był ciekawą postacią. Odszedł, nie chcąc stawać przeciwko mnie. Nie oczekiwałam tu jakichś wynurzeń, czy drużynowania się, Bishop jak Bishop, niesympatyczny typ, to co zwykle. Ale jakby czegoś brak. Może po prostu mimo wszystko żal mi go, ale nie zdaję sobie z tego sprawy?
Zakończenie podobało mi się. Po przekonywaniu, że już się nacierpieliśmy a przecież zasługujemy na szczęśliwe zakończenie, to było sympatyczne, mimo że nieco smutne. Zakończenie choć naiwne, było dla mnie najlepsze. Może z dystansu patrząc, to jak telenowela - ale ja nie patrzę z dystansu jak gram, ja się wczuwam w postać - a każdy przecież chce być szczęśliwy. Sam ślub mnie zaskoczył, przyznam. Obecność towarzyszy, którzy przeżyli - jeszcze bardziej.
I wlokąca się za mną przez całą Maskę i większość podstawki niepewność - Daeghun żył. Ależ byłam szczęśliwa. Ba, nawet wszyscy imprezowali razem. Trochę przesłodzone? Może. Co moją umęczoną postać obchodzi poziom cukru? Wreszcie była wolna.
Straszny żal, jeśli chodzi o Okku. Gdy się zastanowić, czasem mi nie leżał. Szukałam jak wściekła Gołębicy, by go zastąpić (szukałam dłuuugo, bo nie wiedzialam że po pierwotnym spławieniu czeka w teatrze...). Jak zastąpiłam, od razu zatęskniłam za niedźwiedziem i zabrałam go z powrotem.
Było mi przykro, że go tak zawiodłam. Pamiętałam, że zawsze we mnie wierzył i doceniał moje wysiłki. Dla druida był pod pewnym względem bratnią duszą (a miałam też towarzysza drugiego niedźwiedzia, hehe). I tak go zawieść... złamać, właściwie. Czy to ja go zniszczyłam? Czy tylko przedłużyłam jego agonię? Gorycz zneutralizowała rzekomy nadmiar cukru. To było bardzo dobre.
No i taka ciekawostka, że znowu postać przyprowadziła do starych coś dziwnego. Jak nie diabeł w HoTU to wiedźm tutaj. Ale cóż, to ich problem jak poradzić sobie z nietypowym zięciem.
Po zakończeniu.
1. Cieszę się, że nie grałam bardem tylko druidem/łowcą (tak samo jak w podstawce czasami żałowałam tego - w twierdzy, która pasowała do druida jak pięść do nosa).
2. Nie potrafię zdobyć się na obejrzenie choćby jednego alternatywnego zakończenia (poświęcenie), choć to planowałam. Po prostu nie umiem chcieć. To tak jak z kotorami, gdzie ciemny wątek ciekawił, ale nie miało się serca do gnębienia tej drużyny i unieszczęśliwiania jej, ciągnąc ich ze sobą w czeluść.
3. Maska! Miałam trzy części, a nic się z nią nie stało! Ba - w dzienniczku pisało, że mam dwie. Żenua. Chyba jedyny bug napotkany u mnie.
4. Polecam, i choć tu się rozkręciłam, to osobiście staram się nie rozpływać, bo jak wiadomo każdy ma swój gust i swoje oczekiwania.
5. Żyje!
*czeka na Storma*
edit: A w sumie... żeby nie było. Jest jeden poważny minus Maski - głód i zmuszanie do gry na czas. Nie do pomyślenia:/
I nie widzę Storma jako kontynuacji. Mam prawie 30 poziom i przedmioty około +8, widziałam +12, choć przeklęte, dużo tego jest upaśnego. Storma sobie nie wyobrażam jako rozszerzenia. Fabularnie da się zrobić bardzo wiele, bardziej lub mniej naciągając. Ale myślę (patrząc na pierwsza część), że to będzie kontynuacja.
Maska podaoba i sie tylko pod wzgledem tworzenia przedmiotow(i zaklinania oczywiscie)... reszta to lipa
Ta gra zrobiła ze mnie smutasa. Tak podobało mi się w NWN 2... Podróże z ulubionymi towarzyszami, trochę swobody, twierdza... A to co? Brak danych przyjaciół... Elanee, Bishopa, Khelgara, Sanda. Gry nie przeszedłem bo bym chyba padł w histerię. Doszedłem do tego zatopionego miasta, a potem wyłączyłem. Z tego co widzę to chyba da się wrócić do starej krainy, ale nawet to mnie nie uszczęśliwia. Ta gra jest przytłaczająca. Nie chcę dalej w nią grać. Szukam teraz tylko filmiku zakończenia na you tube. Nie mogę znaleźć. No szkoda ... Żegnam
Hehe widzę, że zakończeń jest całkiem sporo. Ja tylko podam moje.
Spoiler:
Aka Zjadacz Dusz został uwięziony/ spętany.
Zostałem na wieki w mieście sądu wraz z Safiją, aby pomagać bogowi śmierci . Podobno bali się nas wszyscy śmiertelnicy i półbogowie. Skrzydlatej skrzydła pociemniały od przebywania wraz z menażerią po cienistej stornie. No ale z liczem to ona się chyba nie zakumulowała w moim zakończeniu.
Okuu śpi w swoje jaskini a od czasu do czasu bronił ziem duchów przed najazdem Czerwonych.
Marzy mi się link do wszystkich możliwych kombinacji? Albo na podstawie powyższych postów zestawić je jakoś ładnie.
Można zostać bogiem albo półbogiem w zakończeniu?
Da się tę ścianę potępionych rozwalić w drobny mak?
Żałuję tylko, że nie zdobyłem wszystkich części maski. Łatwiej pokonać "AKA Zjadacza Dusz" .
No i Amon mi z pomocą nie przyszedł, a obiecywał.
A mi brakowało Casavira, jeszcze bardziej jak Bishop w śnie powiedział "A co z kochanym Casaviem?" Myślałam że się rozpłaczę. Mogli go jakoś wcisnąć do Maski zdrajcy, czy coś. Chociaż Bishopa też lubiłam
Wątek ze ślubem był super, ogólnie dodatek ciekawey i wciągający, chociaż troche krótki w porównaniu z NWN2.
Maska była świetna Ukończyłem 2 razy kapłanem i wojem, paladyn się nie liczy cała gra z kodami tak samo jak w podstawce na kody ten paladyn. za to woj i kapłan wyszli mi najlepiej cała gierka bez żadnego koda:mrgreen:
Co do maski baaaardzo fajna choć brakowało mi Neeshki, Khelgara, Ammona i że to była ostatnia część historii pogromcy króla cieni, zżyłem się z bohaterami.
Ja przeszłam Maskę kontrastami, złą i dobrą postacią... czego mi brakowało? A no towarzyszy i tej swobody przy tworzeniu drużyny co prawda Jeden z Wielu jest postacią trójklasową... jeżeli tak to można nazwać... ale jak się gra postacią, która Jednego nie stworzyła to ma się ograniczone możliwości dobierania drużyny... i tu cały sęk, tak o tyle o ile w OC można było tworzyć sobie drużyny do walki z innymi rodzajami przeciwników tak w Masce zrobić nie można
No i ten mój nieuleczalny bishopizm xD, tzn jak zobaczyłam go w Ścianie to myślałam że podtopię sąsiadów moim płaczem hehe... przeszadzam oczywiście.
Najbardziej mi się podobały te podróże po sferach ... ale te zakończenia takie jakieś nijakie... to z Akachim takie jakieś niedopracowane jest... no ale cóż, moja opinia... też mi się zdaje że trochę namieszana cała ta kampania, ale jeżeli chodzi o szczegóły to jak najbardziej super , PD za otwarcie zamków i rozbrajanie pułapek, pomoc ze strony towarzyszy jeżeli nie powiedzie się nam test umiejętności, PD za wykorzystanie dyplomacji/blefu/zastraszania, atuty za wpływ u towarzyszy... i w tej kwestii powiem, że tak być powinno!
Casavir zginął ... podczas gdy foreca się walia Casavit podtrzymywał wejście ale nie wytrzymał ...
ojojoj, ja nie miałam ślubu na końcu
w mojej wersji Gann się zawinął i został aktorem.....
jakie trzeba spełniać warunki, żeby doczekać się tej uroczystości
A ja uważam, że postacie które były w podstawce NWN2, posiadały znacznie ciekawsze osobowości niż w Masce Zdrajcy (nie wspominając nawet o Gniewie Zehira). O ile Maska Zdrajcy była kontynuacją i rozwiązaniem tajemnicy co sie stało z Lordem Kapitanem po walce z Królem Cieni, o tyle Gniew Zehira całkowicie olał tę fabułę. Mimo że miejsca odwiedzane w drugim dodatku aż się prosiły o powrót legendarnego bohatera.
Podsumowując, od bardzo dobrej podstawy, przez dobry dodatek, do przeciętnej ostatniej produkcji.
To i ja się wypowiem, bo choć temat już stary to odświerzyłem moje więzi z NWN2 conieco
"Maska Zdrajcy" wśród wszystkich tych komputerowych RPG rodem FR jest unikalna. Poraz pierwszy granie postacią dobrą ma swoje złe strony. Za "szlachetne" uczynki ma się mniej XP, słabsze przedmioty, no i nie ma możliwości stowrzenia tych najpotężniejszych z unikalnych esencji. Droga dobra jest drogą trochę dłuższą i cięższą.
"Niemoralne" rozwiązania są szybkie i gwarantują szybkie wzbogacenie się. Oczywiście ciężej to może dostrzec będąc zasypywanym itemkami +8, ale mimo wszytko. Wiecie jak boli świadomomość niemożliwości stworzenia pierścionka z esencji założycielki, kiedy się gra czarodziejem? Bardzo
Kolejne plusy to oczywiście wielokrotnie wymieniane: mroczny klimacik, ciekawi pod względem ras i charakterów bohaterowie i ciekawa fabuła, w której nie ratujemy świata (a możemy wręcz wpłynąć na zburzenie jego porządku), tylko własny tyłek.
Fajne są też atuty epickie i to, że na najmocniejsze z nich trzeba nieźle ukierunkowywać postać, a przydatne dla ogółu są dostępne dla ogółu No i na koniec - zakończenia - tyle to chyba jeszcze możliwych zakończeń nie było w żadnej grze.
Minusy: zbyt dużo potężnych przedmiotów, przesadzone możliwości zaklinanie przedmiotów, niski poziom trudności, wciąż ciasne (chociaż często ładne) lokacje.
No i kolejny NWN i nie wiem czy się cieszyć, że nie ważne, na którego towarzysza się zdecyduję, gdyż i tak poziom podosi się wszytkim, chociażby siedzieli spokojnie na tyłku w mieście. Jasne, że to pomaga, ale przez to jest jeszcze łatwiej, a jak wiadomo, im cięższe zwycięstwo (np w grze) tym większa satysfakcja.
Jakby nie było, grać w to bardzo miło
Moim zdaniem MotB jest świetnym dodatkiem. Bardzo podoba mi się klimat i historia. Podstawka jest rewelacyjna, ale wiadomo, Maska to tylko (choć moim zdaniem aż - a szkoda, że tylko) dodatek
Właśnie 3 raz przechodzę Legendę Gith ale przyznaję się bez bicia, że MotB przeszłam już przynajmniej 6 do 8 razy ))))))
Ostatnio zakupiłam Gniew i Wrota, ale nie mogę się przełamać, za każdym razem, kiedy siadam do Wrót, kończy się na odpaleniu Maski
[ Dodano: Pon Wrz 14, 2009 12:35 pm ]
he he
nawet udało mi się wyjść za mąż, Gann się jednak zdecydował
Sorki, że wskrzeszam stary temat, ale muszę to napisać: moje odczucia po Masce są wyjątkowo pozytywne, poza jednym wyjątkiem - jak wy doprowadziliście do ślubu głównej postaci z Gannem?
Ja wszystkie teksty robiłam pod niego, romans oczywiście był (hah, nawet mi miłość dwa razy wyznał!). A na sam koniec, po tych wszystkich obietnicach nawiał mi do teatru. Moje pytanie brzmi: czy to wina błędów w grze (przy Wrotach Zdrajcy wywaliło mi grę i system z 10 razy, aż okazało się, że z audio coś jest nie tak i trzeba było opcje pozmieniać) czy ja coś źle zrobiłam? W sumie, nikogo jakoś tak nie zabijałam (charakter zmienił się z chaotycznego neutralnego na praworządny dobry, głównie przez uciszanie głodu, ale to swoją drogą ). Ewentualnie przeszkodą mogło być to "dobre" zakończenie Gołębicy, a że w naturze nic nie ubywa - Gann po obietnicach mi ot tak nawiał, bo nie mogło być trzech dobrych zakończeń towarzyszy. Nie wiem. Jakieś porady, bo mój głód nie spocznie dopóki nie usłyszę narratora/Kelemvora mówiącego o zakochanym Gannie i ślubie w Zachodnim Porcie... dlategoż mam zamiar jeszcze raz przejść Maskę (nową postacią lub moją drowią czarownicą, o ile mam aż tak odległe save'y, by me błędy naprawić, chociaż przyznam, że gra czarownikiem jest zdecydowanie za łatwa, pragnę... wyzwania!).
Ogólnie rzecz biorąc, podstawowa kampania jakoś mnie nie porywała, 1szy rozdział, aka. "Klątwa Pierwszych Rozdziałów Neverwinter'ów"... tak jak w pierwszej części NWN - straszliwie nudna, potem się bardzo przyjemnie rozkręca, za to Maska Zdrajcy posiada genialnie mroczny i wciągający klimat od samego początku, ale tak czy siak nie pobije Hordes of the Underdark. Pomyślcie... gdyby HotU było zrobione z technologiami zastosowanymi w NWN2, normalnie cud, miód i orzeszki! Oj, czuję, że Valen, Nathryrra czy Deekin ciągle by nam się wtrącali do rozmów i trudno byłoby wszystkim dogodzić, czego nie można powiedzieć o Gannie, Gołębicy i Safijkowej (no dobra, były tam małe, ehm, "kłótnie" między Gołąbkiem a Gannem, ale to nie to samo co Deekin i Valen).
No i na koniec... szkoda, że Bishop skończył tak jak skończył. Lubiłam go, i to bardzo, ale według mnie powinien skończyć na stosie czy coś, aby nadać więcej "dramatyzmu"... no i rzecz najważniejsza - powinien mieć swój stary, dobry głos naszego absolutnie utalentowanego "Posterunkowego". Nie wiem, czy producentom zabrakło funduszy by zatrudnić Boberka i inne ciekawsze głosy... na przykład Nakata, ta główna hathrana i Nefris miały takie same głosy, no bez przesady...
PS: No cóż, udało mi się wywołać ślub kodem... co dla mnie i tak jest debilizmem, no ale przynajmniej zobaczyłam to zakończenie.
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL