Bo czĹowiek gĹupi jest tak bez przyczyny
Wczoraj wyłowiono w porcie trupa, oglądał go sam Lord Namiestnik. Potem ponoć zanieśli nieszczęśnika gdzieś, aby pociąć go na kawałeczki.
Inar, ten od wielkich wąsów, mówi że z ciała martwego wystawały kończyny innego człowieka!
A jakiś marynarz widział jak odprawiano nad nim podłą sztukę nekromancji i trup rozmawiał z Lordem Namiestnikiem!
____
Szepczą niektórzy o tajemniczym kulcie, który rozsiewa smrodliwą zarazę!
____
Jeden ze strażników ponoć ma tajemniczego sobowtóra, który biega w czarnej pelerynie i tnie na oślep podróżnych krzycząc przy tym, że jest Panem Mroku!
____
Ten sam Inar co go żona zdradziła z całym garnizonem podsłuchał, że w ZKH dokonano przewrotu i rządzi tam teraz przerażający drow mający w zwyczaju policzkować grajków.
____
Ponoć członków Akh D'Isto można wynająć do dyskretnych misji. Jak nikt inny radzą sobie świetnie w miejscach gdzie nie dociera światło słoneczne.
____
*W jakąś godzinę po przybyciu jednego ze statków zatrzymującego się na wyspie w celu uzupełnienia zapasów, do karczmy portowej weszła starsza, ludzka, mocno otyła kobieta, marudząca cały czas, chociaż uśmiechająca się serdecznie do obsługi. Kobieta ubrana była w strój pasujący do kupca, średnio radzącego sobie w interesach, lecz dostatecznie by opłacić przewóz statkiem*
Co to się na tej wyspie nie dzieje - zaczęła. - Przed chwilą widziałam jakiegoś demona kłócącego się z drowami. Naprawdę macie demona jako kata? Herbatki, kochanieńka, z miodem, rozgrzać stare kości. No więc kontynuując, ten kat to potwór jaki. Ja rozumiem, że drowa przybłędę i paskudę można nie lubić, ale zaraz śmiercią i samosądem grozić? Jeśli oprycha jakiego złapie i ubije, dobrze będzie. Ale jak pod pozorem nie przeszkadzania władzom uczciwych kupców zabijać zacznie? Albo obywateli spokojnych? O czym mówię? A już opowiadam. No więc ten demon z drowami kłócić się zacząl. Że niby zło one wszelakie i w ogóle. Drowy o dziwo spokojnie i z humorem podeszły do sprawy, broni widać za bardzo nie było, jedna mroczna elfka, wyszczerzona na ławce siedziała, wyraźnie dobrze się bawiąc. Nagle on zaczął sugerować cosik, alibo że drowy co tam siedzą to przestępcy są i prewencyjnie ich zgładzić trzeba. Taka to tutaj sprawiedliwość jak widać, że kata przed wyrokiem się wypuszcza. Wtórował mu drugi, czarny taki - pewnikiem sam jakiś drow lub półdrow, stare oczy nie widzą za dobrze. Niemniej na dzikusa jakiego wyglądał... o czym to ja... ach tak *siorb* no w każdym razie kat groził komuś publicznie, że wyrok wykona! Czy to się godzi, żeby kat sam decydował kogo ściąć? To nawet w najdzikszych krajach tak się nie dzieje. Drowka zasugerowała pójście do jakich władz, ale ten demon zignorował to... drowka, teraz widać dopiero była że dziecka się spodziewa, więcej pomiotów chyba będzie, wstała, wygarnęła coś demonowi i szumiąc poszła. No ja rozumiem, że drowa, albo zbira jakiego, złodzieja czy innego mordercę... ale jak takiego demona na uczciwych marynarzy jak wy ktoś wypuści? Bo stwierdzi, że marynarz taki, to zbój? I zabijać demon zacznie? Co te władze myślały demona jako kata zatrudniając, to ja nie wiem. W porządnych miastach to by się nie zdarzyło. Nie zdziwię się, jeśli porządni kupcy miejsce to omijać zaczną, ze stratą dla tego portu.
*Kobieta wyszła karczmy i udała się w stronę nabrzeża. Gdy statek odpłynął, kobieta najwyraźniej odpłynęła na nim, bo nikt jej więcej nie widział.*
- Widziałeś tę nową? Tę rudą diablicę?
- Nie, co w niej takiego szczególnego, mało to dziwek w porcie stoi?
- To zły omen, mówię ci. Jestem tego pewien odkąd zobaczyłem ją schodzącą z jej okrętu - czarne żagle to zły omen, nie wierz jeśli nie chcesz.
- A co według ciebie ten zły omen robi na tej zapomnianej przez wszelkich bogów wyspie?
- Jedni mówią, że załogi szuka, inni, że czegoś więcej. Czasem siedzi i w świetle gwiazd mapy czyta, a nie mówię o mapach morskich. Coś nadchodzi, mówię ci...
- Jak dla mnie to bredzisz jak stara baba, gorzała całkiem ci rozum zastąpiła. Zły omen, też coś.
Mówią, że mroczny, co go Unen zwą, wpadł w małe tarapaty. Na lekki spacer się wybrał i dwóch konwentowiczów, potężną kobite i drobnego samca spotkał, co to go potem napadli, żywym ogniem grozili.
Inne szepty, że niby szpiegować próbował, a zrobił to jakoby orkiem był i go złapali. Pono w zgodzie się rozstali, a mimo to mroczny nadal gniewem kipiał. Uważać na niego, bo i innych podglądać może, a zadzierać głupota.
Da się zauważyć wzmożoną aktywność dwójki sławnych dzikusów z Chult. Ta większa i grubsza pojechała ponoć do Chult po jakieś towary. Ten drugi - kudłaty - był widziany jak urzędnikom przekazuje jakieś papiery. Tajemnicą w tym jest, kto nauczył dzikusów pisać?
Możliwe, że kogoś wynajęli, bo ta czarnulka co wyjechała to ma tyle złota, że nieustannie wydaje na głupoty.
Niektórzy w karczmie po cichu mówią, że pewien mroczny elf poszukuje artystów, iluzjonistów, mistrzów przywołań oraz efektownie walczących wojowników. Powiada, że nie ma zbyt dużo złota, ale chętnie wynajmie kogoś o wyżej wymienionych umiejętnościach.
Słuchać tego trochę strach, a co dopiero zatrudnić się u takiego potwora? ale z drugiej strony złoto nie śmierdzi...
- Hep... nom. A słyszał żeś, jak se kapłan Kelemvora pędził przez obóz cały, ryj drąc? - pijaczek czknął, zasłaniając usta.
- A słyszał, słyszał... - odmruknął jego towarzysz, wyciągając flaszkę spod dziurawego płaszcza - A co on tam nawoływał?
- Ano - pijaczyna czknął znowu, chciwym wzrokiem obserwując trunek trzymany przez tamtego - Namiestnikową porwali.
- Tę chudą?
- No - przytaknął opowiadający - I tę drugą, Ambasadorową. Wiesz, tę straszliwą samicę drowów... - przełknął ślinę.
- Znaczy, tę grubą?
- No! - przyznał pijaczyna, sięgając ręką do butelki - No. I chodzą wieści, że to robota jakiegoś nekromantusa! Ale słuchaj, bo nie byle jakiego! Pono Lisz we własnej osobie wrócił i schwycił je w niewolę!
- Jaja se robisz...
- Ani, ani! - zaczął gestykulować - Mówią, że zamieni je obie w wampiry, coby krew z ludzi wyssały! To kara dla Namiestnika za poborców podatkowych!...
Jak chcesz bratku zobaczyć największe osobistości wyspy zajdź od czasu do czasu do naszego pięknego parku. Dostojnicy, podróżnicy i różne dziwadła przesiadują tam długi czas tocząc uczone rozmowy lub przynajmniej tak udają
Nieoceniony jest ten chłopina Inar, bystre oko, sprawne uszy, jeno... co tu dużo gadać - baba nie dość że garnizon rozbawia to ponoć jeszcze zamorskich kupców.
No i ten Inar - bo któż by inny miał taką przebiegłość? - kupując na rynku w Nowym Aulos przyuważył okrutnego drowa, czarnego jak smoła, co potyczkę słowną prowadził z krasnoludem. Umawiali się na zwarcie w pojedynku o honor klanu ponoć jakiegoś.
Szczęście miał ten nasz Inar bo i wczoraj ich widział przy parku. Czarny elf zagadywał do krasnoluda prawiąc jakieś dziwne rzeczy, pewno jakie klątwy, zaś krasnolud gotował się aż ze wściekłości. Drugi był z nim jeszcze co ledwo trzymał złość na wodzy.
A dziś nasz sprytny Inar - sprytny chłopina - wyśliznął się za drowem i krasnoludem z miasta. Jedyne co sensownego powiedział ten czarny to ze musi obowiązek spełnić wobec swojej Pani i dać krasnoludowi satysfakcje jeśli to załatwi sprawę.
Tak też się stało, krzepki krasnolud raz dwa rozprawił się z tą bestia. Drow pad jak szmata kuchenna. Mówię ci, Inar jak mi to mówił to aż piał z zachwytu. Towarzyszyła im jeszcze jakaś egzotyczna piękność, która stała na straży zasad pojedynku.
Dziwie się, ze nie utłukli diabła gdy mieli okazje, ale widać strzegą honoru. A po co to wobec takiego? Trudno się mówi i pije dalej, co?
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL