Bo czĹowiek gĹupi jest tak bez przyczyny
Wczesnym rankiem do nabrzeża w Aulos przybił statek z Waterdeep. Z jego pokładu zeszła dość dziwaczna procesja. W skład owej procesji wchodził drow, ludzka kobieta, oraz gromadka krasnoludów. Drow ów, poruszający się miękkim krokiem, miał przypasane dwa sejmitary. Kobieta, o kasztanowych włosach, ubrana w kolorową bluzkę za biodra i proste bryczesy, miała na ramieniu srebrzysty łuk, zaś u pasa kilka różdżek. Krasnoludy zaś, jak to krasnoludy, miały kolczugi i topory.
Drow natychmiast został zatrzymany przez straż portową, która zamieniła z nim kilka słów. Po krótkiej wymianie zdań, drow odpasał sejmitary, podając je kobiecie, po czym para ta udała się szybkim krokiem w stronę Magistratu. Krasnoludy zaś - jak to krasnoludy - udały się do najbliższej tawerny, gdzie zaczęły pić.
- Jeszcze raz - Lenya prawie potrząsnęła nieszczęsnym Legionistą, który przyniósł jej wiadomość - Kto?! I GDZIE poszli? O matko...
Złapała jakąś książkę z torby i zbiegła na dół Magistratu z takim pędem, że nieomal podeptała wojskowych pilnujących schodów.
*Ronan stojąc oparty barkiem o ścianę mruknął półgłosem patrząc na kolejne cyrkowe przedstawienie*
Ciekawe czy naprawdę jest tak dobry jak mówią...
*uśmiechnął się pod nosem obserwując uważnie przybyłych, ktoś z osób stojących obok rzekł krótko*
Wyzwij go
*w głowie młodego wojownika zaiskrzył nowy plan, wesoły błysk jego oczu mówił wszytko*
Pewien brodaty jegomość odziany w potargane szaty o zupełnie nietypowej niebieskiej skórze spoglądał przez jakiś czas za przechodzącym drowem o wielkiej sławie. Potem zachichotał szatańsko i za sprawą zaklęcia przybrał wygląd pociesznego niebieskiego gnoma, ruszając z dzikimi błyskami w oczach za Drizztem.
W małej łapce zaś trzymał rzepę.
*Ison akurat wychodził z domu aukcyjnego kiedy minął go Drow. Z niedowierzaniem odprowadził go wzrokiem, po czym snując w myślach przypuszczenia odnośnie obecnośći Drizzta na wyspie udał się w stronę portu.*
*Sibhreach przebywał w Północnych Lasach, gdy dotarły do niego wieści o dziwnych gościach. Szczególnie zainteresował się informacjami o tajemniczym drowie. Pochylił się w stronę leśnego strażnika*
To powiadasz, że on nie wyznaje Eilistraee?... Hmm...
*Po tych słowach chwycił swój łuk i cicho zniknął w leśnej gęstwinie*
*Mag rzucił do siebie spod piany piwa w karczmie*
- Drow to drow, zasługuje tylko na jedno... *tu pociągnął cały kufel piwa na raz*
Thravil, dowiedziawszy się o gościu, rozpoczął poszukiwania współwyznawców.
Darmowy hosting zapewnia PRV.PL