ďťż
Bioshock


Bo człowiek głupi jest tak bez przyczyny

No i mamy za sobą premierę gry, która pomimo paru miesięcy do końca roku i paru wyczekiwanych tytułów (Wiedźmin! Wiedźmin! ) już jest okrzyknięta najlepszym tytułem 2007.

Wypadałoby więc skonfrontować mity z prawdą. Nie mam zamiaru pisać recenzji, ale podzielić się swoimi doświadczeniami, bo gra ta naprawdę warta jest uwagi.

To co doświadczamy jako pierwsze - grafika.
Nie można mieć do niej większych zastrzeżeń. Piękne, klimatyczne wnętrza podwodnego miasta, najlepiej prezentująca się woda jaką kiedykolwiek widziałem. Zwiedzając Rapture warto przystanąć i przyjrzeć się dokładnie plakatom reklamowym, czy też architekturze. Mile połechcą fanatyków Fallout, dla innych będą po prostu... Naprawdę klimatyczne.

Muzyka... Jeżeli nie jest dobrana perfekcyjnie, to nie wiem, gdzie indziej może być. Moment, gdy po raz pierwszy widzimy miasto Rapture na bardzo długo pozostanie w mojej pamięci właśnie dzięki klasycznemu, dopasowanemu brzmieniu. Jedynym mankamentem jest pewna powtarzalność motywów.

Sama gra byłaby pewnie przeciętna gdyby nie trzy elementy - historia i świat i elementy rpg.

Pierwsza może się wydawać banalna i prosta - ot cudownym zbiegiem okoliczności nasz bohater jako jedyny przeżywa wypadek lotniczy i wynurza się z wody dosłownie u stóp przedziwnej latarni morskiej. W niej, witani idealistycznymi hasłami i nastrojową muzyką trafiamy do batysfery, a nią - do Rapture.

W samym mieście nie spotkamy zbyt wielu przyjaznych mieszkańców, chociaż już na samym początku "poznajemy" Atlasa - człowieka w równie trudnej sytuacji co my.
Bardzo wiele dowiadujemy się z nagrań pozostawionych przez mieszkańców w czasach, gdy Rapture nie było swoim własnym cieniem. Motyw użyty już w Doom 3, tak jak tam nie sprawdził sie za bardzo, tutaj jest naprawdę na swoim miejscu.
Jest to też chyba pierwsza gra, której nie robimy niczego dlatego, że "scenarzysta tak wymyślił" ( - oczko skierowane do tych, którzy grę przejdą, inni uznają, że plotę bzdury)

Miasto jest nie tylko klimatyczne i pięknie wyglądające. Stanowi prawdziwą scenę dla naszych działań i nie jest to scena statyczna. Prostą, lecz genialną rzeczą jest uświadomienie sobie możliwości jakie powinno dawać użycie ognia czy elektryczności.
Daleko jednak do upragnionej wolności i pełnej plastyczności otoczenia.
Sporym nadużyciem twórców jest też nazwanie świata Bioshock "żywym" ekosystemem
Nie ma tu tak naprawdę miejsca na losowość, a wprawny gracz zauważy gdzie, kiedy i jak system funkcjonuje, w tym sławne Little Sisters i Big Daddies, ale ich lepiej poznać osobiście. - To jakiegoś typu niepokojąca magia.

Skoro już przy ekosystemie jesteśmy - mieszkańcy Rapture są, pomimo względnie małej różnorodności, naprawdę dobrze zrobionym motłochem. Do tego jednym z bardziej inteligentnych motłochów jakie do tej pory wiedzieliśmy. Są na tyle szaleni, aby rzucać się na miotacz ognia z gazrurką, ale i dość cwani, by ratować się przed rozległymi poparzeniami ucieczką do wody. Osobną kategorię zajmują tutaj Big Daddy. Potrafią reagować na nasze działania, ale ponad swoje przeżycie stawiają bezpieczeństwo Siostrzyczek.

Co zaś do elementów wyróżniających Bioshock - plasmidów i toników - nie ma może ich zatrzęsienia, ale są ciekawie pomyślane i poszczególne występują w kliku odmianach. (Ciekawszym towarzyszy animacja reklamowo-instruktażowa przywodząca na myśl Pipboy'a z Fallout)
Dostęp do co niektórych umożliwiany jest przez badanie... zdjęć przeciwników zrobionych aparatem! Większość jednak można kupić i składować w "banku genów", jako, że nie ma mowy o użyciu wszystkich na raz, a zmiana natychmiastowa jest niemożliwa!

Wątpliwą kwestią jest odradzanie się bohatera po śmierci - dostaje on wówczas HP i EVE ("paliwo" plasmidów) na dobry początek, nawet jeżeli dawno wyczerpał swoje zapasy. Nic nie stoi na przeszkodzie zginąć, odrodzić się (Bez strat amunicji, broni, plasmidów) i dobić silnego przeciwnika powtarzając operację kilkakrotnie.

Dyskusyjna jest także dla mnie kwestia zakończenia, a raczej obydwu zakończeń. Jest ono... zbyt gwałtowne i nie każdemu będzie odpowiadać.

Wygląda na to, że jednak powstała recenzja...
Samą grę oceniłbym na 9/10, w konfrontacji z obietnicami twórców 8,5/10.

Polecam.


gram mam:) oceniam na 11/10 dawno nie grałem w takiego fps a
jak ktoś ma jakieś pytania zapraszam na dyskusje na GG

PS chyba zbyt daleko nie zaszedłeś bo z czasem gry wszystkie obietnice są spelnione wraz z robieniem własnej amunicji i uleprzaniem broni
CytatWątpliwą kwestią jest odradzanie się bohatera po śmierci - dostaje on wówczas HP i EVE (paliwo plasmidów) na dobry początek, nawet jeżeli dawno wyczerpał swoje zapasy. Nic nie stoi na przeszkodzie zginąć, odrodzić się (Bez strat amunicji, broni, plasmidów) i dobić silnego przeciwnika powtarzając operację kilkakrotnie.
to zagraj na hard:) tam troche sie inaczej ginie
na demie hard jest niedostępny: (

odziwo tak czesto sie tam nie ginie by to tak bardzo zauważyć mi sie zdazył raz moment co zginołem 2 razy pod rząd potem juz nie ginołem wiecej niż raz na cały poziom gry(strefe)

a co do plazmidów sie nie zgodze 20% sie znajduje 40-60 kupuje 30-40 ze zdjęć(ale to zależy jak grasz:D ja zwykle kupuje nie plasmidy ale sloty na nie i boosty do hp i eve plasmidy zwykle albo znajduje dobre(zadko) albo mam je ze zdjec a robie ich max naciekawsze jakie dostalem to niewidzialnosc jak(czesciowa(dla kamer całkowita)) jak nie ruszasz sie 3 sekundy oraz porażenie przeciwnika prądem+ ogłuszenie(2 poziom plasmidu) jak uderzy cie w walce wręcz(ogłusza to też bigdady)
To, że Bioshock jest duchowym spadkobiercą SS2 to rzecz dobrze znana. Wole nie odnosić się do tego tytułu, aby Bioshock miał szansę wybronić się na własną rękę. (Poza tym szanowny kolega się pomylił - w SS2 mieliśmy po raz pierwszy szansę zagrać w roku 99). Stąd też porównanie do bliższego Doom 3.

A Deus Ex pomimo sporów jest traktowany bardziej jako gra RPG, Bioshock to jednak tylko FPS, chociaż z ciekawymi pomysłami i rozwiązaniami.



Cytata mocniejsze można kupić
ja te leprze ze zdjęć dostałem MI uleprzone porarzenie prądem niewidzialność instant hackowanie do turretów botów kamer(nie plasmid:D ale bierna umiejetnosc)(wystarczy ze v klikasz i juz mini gry nie mususz:D) ze zdjęć dostałem też extra nutricion 2(jedzenie i takie rzeczy przywracają 3x wiecej eve/zdrowia)

A mi sie wydawało że na hardzie sie coś traci ale dobra moła pomyłka założe sie że gracze zrobią mod że np tracisz połowe kasy przy śmierci

PS ty też jesteś fanem uleprzonego shotguna:>?
Przeszedłem grę z obydwoma zakończeniami... Autorzy zachłysnęli się swoim "żyjącym światem" - Big Daddy chodzący zawsze po tych samych trasach - od jednej rury do drugiej, Splicerzy pojawiający się na nowo gdy opuszczasz teren uruchamiając trigger, ba dokładnie ci sami, najwyżej z różnicą wyglądu - irytujący przykład - Splicer z botem niedaleko wejścia do centrum "rekrutacji" Big Daddy. ZAWSZE pojawi się w tym samym miejscu i będzie tam stał, nie zależnie ile razy się go zabije.

Edit:

Nie mówię, że ze zdjęć się nie da dostać mocniejszych, ale mi kupić je można zawsze, a zdjęć mi osobiście nie chciało się robić za dużo

No ba, shotguna ma swój urok Ale później wolałem kusze - bardziej zabójcza i można zbierać wystrzelone bełty. No i można dzięki niej zabić Daddiego nawet się nie narażając.
A miał ktoś tonik Human Inferno? Co robi? Jedyny jakiego nie trafiłem. Mi się osobiście podobał Chemical Thrower (Electric Gel). Jeden magazynek niemal starczał na Big Daddy'ego na Hardzie, a w tym czasie stał on porażony i nic nie robił.
Moja metoda na Big Daddy'ego - korytarz - kusza - bełty elektryczne - prowokacja.
Jeden strzał w jego stronę, poczekanie za zakrętem aż usłyszymy płacz siostrzyczki.
Works like a charm.
Dla mnie gra jest super. Naprawdę fajna fabuła, ale na pewno poczekam trochę zanim zagram drugi raz. Jeśli ktoś lubi FPS z fabułą to Bioshock ma dla niego 10/10, natomiast jeśli ktoś woli takie siekanki jak painkiler to Bioshocka oceni na 5/10.
Dla mnie ma 9,5/10
Grałem. Niestety miałem ''małe'' problemy z komputerem i nie skończyłem (potem już nie chciało mi się wracać, ale może kiedyś ) ... Doszedłem do etapu w którym dostajemy kuszę - szkoda, że nie miałem okazji się nią dłużej pobawić.

EDIT:
Och, zapomniałem dodać - gra bardzo fajna, charakterystyczny klimat ( i ta muzyczka ) co do odradzania się - ja np. grając chyba na średnim ani razu nie ''skorzystałem'' z tego przywileju
Ciekawostka dla fanów Bioshocka:

Autor na swojej stronie zamieścił poradnik zrób-to-sam, wiec jeżeli macie trochę wolnego czasu (ok. 7miesięcy), to i wy możecie zostać Big Daddym bez potrzeby odwiedzania Rapture
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • latwa-kasiora.pev.pl